W gminie Suwałki najwięcej włamań, w Filipowie bójek, a w Szypliszkach kradzieży na przydrożnych parkingach. Policja podsumowała ubiegły rok i uspokaja, że na Suwalszczyźnie jest bezpieczniej. Samorządowcy boją się jednak, że zbyt dobre policyjne statystyki sprawią, że patroli w ich miejscowościach będzie jeszcze mniej niż obecnie.
- Najwięcej przestępstw zanotowaliśmy w gminach Suwałki i Raczki. Najmniej w Jeleniewie i Rutce-Tartak. Widać więc, że na statystykę wpływa zaludnienie - prezentował statystyki Waldemar Kosiński, naczelnik wydziały patrolowo-interwencyjnego.
Okazją do posumowania roku były kolejny, powiatowy tym razem, etap kreślenia „Mapy bezpieczeństwa i porządku publicznego”. Dokument określi, czy sposób funkcjonowania policji dopasowany jest do potrzeb mieszkańców. Wskaże też, jakim regionom trzeba poświecić więcej uwagi i częściej je patrolować.
- W Szypliszkach byłoby spokojnie, gdyby nie krajowa ósemka. Połowę odnotowanych w tej gminie włamań mieliśmy na przydrożnych parkingach. Często było to spuszczanie paliwa z ciężarówek - tłumaczył Kosiński.
Najwięcej bójek i pobić zdarzyło się w Filipowie. Okazuje się natomiast, że Rutka Tartak to jedna z najspokojniejszych gmin Suwalszczyzny. Na północy regionu zdarzyły się też tylko dwa wypadki. Niestety śmierć poniosły w nich trzy osoby.
- W gminie Przerośl, albo wszyscy stracili prawo jazdy, albo chodzą pieszo, bo nie było tam żadnego wypadku - żartował zwierzchnik suwalskich patroli.
Policyjne statystki pokazują, że więcej zdarzeń niż na drodze krajowej zdarza się na dwóch drogach wojewódzkich przechodzących przez Filipów i Bakałarzewo. Na mapę zdarzeń policjanci nanieśli na nie dziewięć wypadków.
- Cały ruch na Gdańsk odbywa się przez naszą miejscowość. Ilość ciężarówek stale się zwiększa - alarmował Tomasz Naruszewicz, wójt gminy Bakałarzewo.
Wójtowie skarżą się też, że w przeciwieństwie do Suwałk, na ulicach ich miejscowości nie widać patroli. Konsekwentnie wracał równie temat zlikwidowanych posterunków policji. W ciągu kilku lat stan osobowy policyjnego garnizonu zmniejszył się z 300 na 117 mundurowych. Samorządowcy podkreślają, że widać to szczególnie na wsiach.
- Możliwości interwencji policji przez lata się pogarszają. Wszystko przez zmieszanie etatów. Tam gdzie jest więcej mieszkańców powinno być też więcej posterunków. I to nie tylko przez osiem godzin, ale przez całą dobę - apelował Szczepan Ołdakowski, suwalski starosta.
Komendant Józef Borkowski tłumaczył, że decyzje o likwidacji posterunków poparto analizami statystycznymi. A dziś na ich postawie można powiedzieć, że na terenie powiatu suwalskiego jest bezpiecznie.
- Boimy się, że tak pozytywne dane mogą przynieść odwrotny skutek. Ktoś, kto będzie je analizował, może stwierdzić, że skoro sobie tak dobrze radzicie, to nie potrzeba więcej policjantów w regionie - przestrzegał Grzegorz Mackiewicz, przewodniczący rady suwalskiego powiatu.
(mkapu)
[05.02.2016] Mapa bezpieczeństwa. Raczki chcą posterunku i ochrony Pałacu Paca
[03.02.2016] Północna, boisko i kałuże. Kamena upomniała się o swoje [zdjęcia]
[18.01.2016] Policja tworzy mapę bezpieczeństwa. Kartografami będą samorządy [zdjęcia]