Nie było sensacji na rozgrywanych w Niemczech mistrzostwach świata piłkarek ręcznych. Polska wysoko uległa srebrnym medalistkom olimpijskim i w czwartek zagra o "życie" z Węgrami.
Broniące tytułu Norweżki znajduja sie w kapitalnej formie, co aż nadto pokazały w meczu z Biało-Czerwonymi. Wykorzystywały każdy błąd podopiecznych Leszka Krowickiego, miały dwie kapitalnie broniące bramkarki i udzieliły naszym srogiej lekcji handballu.
- Wiedzieliśmy, co mamy robić, ale nie wiedzieliśmy, jak to zrobić - przyznał nasz selekcjoner.
Przy takiej różnicy klas i przed dwoma decydującymi o wyjściu z grupy spotkaniami z Wegrami i Argentyną, Leszek Krowicki dawał we wtorek odpocząć podstawowym zawodniczkom. Szanse dostawały te, dotąd mniej grające, wsród nich 31-letnia Sylwia Lisewska, królowa strzelczyń polskiej ekstraklasy z Kramu Start Elbląg, wychowanka suwalskiej Hańczy.
W odróżnieniu od dotychczasowych spotkań ze Szwecją (33:30) i Czechami (25:29), suwalczanka pojawiła sie na boisku już w pierwszej połowie. W 28 minucie pięknym strzałem w okienko zdobyła swoją debiutancką bramkę w finałach mistrzostw świata, zmniejszyła różnicę na 9:17. Po przerwie, rzutem w dolny róg, kiedy piłka leciała z prędkością 94 km/h, wychowanka Tomasza Lebiody, trenera i nauczyciela wf w Zespole Szkół Rolniczych przy Ogrodowej, strzeliła swoją drugą bramkę podczas turnieju w Niemczech, a 31. w reprezentacyjnej karierze.
- Bolesna porażka, przegrać 15-toma bramkami, ale przegrałyśmy z najlepszą obecnie drużyną na świecie - oceniała Sylwia przed kamerą TVP. - Przed mistrzostwami wygrałyśmy jednak z silnymi Brazylią i Rumunią, więc tak wysoka porażka z Norwegią bardzo boli. Nie wychodziła nam obrona, w której miałyśmy grać ciasno i zmuszać rywalki do rzutów ze skrzydeł. Męczyłyśmy się też w ataku. Mogłyśmy przegrać niżej. Mamy spuszczone głowy, ale tylko na chwilę. Musimy się podnieść i w czwartek przeciwko Węgierkom zagrać na 120 procent.
Z sześciozespołowej grupy do 1/8 finału awansują pierwsze cztery zespoły. Polki mają w dorobku zwycięstwo nad silną Szwecja i dwie porażki.
- Jeżeli wygramy z Węgrami mecz o wszystko i dzień później pokonamy Argentynę, możemy wyjść z grupy z drugiego miejsca - przekonuje Sylwia Lisewska. - Przed mistrzostwami mało kto wierzył, że będzie to możliwe.
Transmitowane przez TVP czwartkowe i piątkowe spotkania z udziałem Polek rozpoczną się o godz. 14.00.
Wojciech Drażba