Do mrożącego krew w żyłach zdarzenia doszło wczoraj wieczorem koło Raczek. Kierowca Hondy zderzył się z pociągiem. Następnie pociąg ciągnął auto kilkaset metrów. Samochód spadł z sześciometrowej skarpy. Dwaj młodzi mężczyźni zostali ciężko ranni.
Do wypadku doszło wczoraj wieczorem na przejeździe kolejowym przecinającym drogę powiatową Raczki-Bakałarzewo.
- Kierujący Hondą jechał w stronę Sidor. Najprawdopodobniej nie zauważył ostatnich wagonów pociągu. Padał wówczas intensywny śnieg. Widoczność była ograniczona do 2-3 metrów – mówi Andrzej Czuper, prezes OSP Raczki. - Wszystko wskazuje na to, że samochód zaczepił za jeden z ostatnich wagonów. Auto było ciągnięte przez około 400 metrów, następnie w pobliżu mostu kolejowego spadło z wysokości około sześciu metrów na skarpę przy rzece – dodaje.
Kierujący autem i pasażer - jeden w wieku 20, drugi 23 lat, obaj mieszkańcy gminy Raczki, odnieśli bardzo poważne obrażenia. Jeden z nich ma połamaną miednicę.
- Maszynista pociagu niczego nie zauważył i dojechał aż do Ełku. Na miejsce przybyła specjalna komisja do spraw wypadków kolejowych oraz policja. Dziś przyjedzie specjalny dźwig, który usunie rozbity samochód - dodaje A. Czuper.
(just)
fot. OSP Raczki