Biało-Czerwone, niestety, uległy rywalkom w swoim drugim meczu na mistrzostwach świata w piłce ręcznej kobiet. Żal, bo w drugiej połowie prowadziły z Czeszkami pięcioma bramkami i mogły powiększyć różnicę do sześciu.
Po sobotnim zwycięstwie nad silną reprezentacją Szwecji, podopieczne Leszka Krowickiego były chyba bardziej zmęczone od naszych południowych sąsiadek, które wczoraj dosyć gładko uporały się z Argentynkami.
W meczu z Czeszkami nasza drużyna prowadziła od samego początku aż do 50 minuty. Do przerwy wygrywała 15:12, a po zmianie stron podwyższyła na 18:13 i po błędzie rywalek znowu była przy piłce. Na dodatek, jedna z przeciwniczek została wykluczona na 2 minuty z boiska. Mimo liczebnej przewagi, Polki dały sobie strzelić dwie bramki i zamiast sześcioma, prowadziły juz tylko trzema.
W sobotę wychowanka suwalskiej Hańczy Sylwia Lisewska pojawiła się na placu gry w 44 minucie, a do walki przeciwko Czeszkom została delegowana przez selekcjonera pięć minut wcześniej. Suwalczanka, najlepsza strzelczyni polskiej ekstraklasy w barwach Kramu Start Elbląg, kilka minut pograła na lewym rozegraniu, potem przeszła na środek. Niestety, nie oddała ani jednego rzutu. Zaliczyła jedną asystę, ale i niecelne podanie, po którym rywalki skutecznie skontrowały.
Na 11 minut przed końcem reprezentacja Czech po raz pierwszy wyszła na prowadzenie (21:20) i nie oddała już go do końca.
W poniedziałek Polki mają dzień przerwy w rozgrywanym w Niemczech turnieju. We wtorek, 5 grudnia o 20.30 rywalkami podopiecznych Leszka Krowickiego będą Norweżki. W czwartek, 7 grudnia o 14.00 Polska zmierzy się z Węgrami, a następnego dnia o tej samej godzinie zagra z Argentyną. Jeżeli Biało-Czerwone wyjdą z 6-zespołowej grupy, z ktorej awans zdobędą aż cztery drużyny, wezmą udział w zaplanowanych na 10 i 11 grudnia meczach 1/8 finału 23. Mistrzostw Świata.
WD
[02.12.2017] Polska - Szwecja 33:30. Spełniła marzenie, suwalczanka zagrała w mistrzostwach świata