W tej historii jest wszystko: zbrodnia, tajemnica, komizm i szczęśliwe, choć nie do końca, rozwikłanie zagadki. Być może jest też sentyment do strażackiego hełmu.
Rzecz działa się w małej miejscowości w gminie Kalinowo. Jakiej? Tego policjanci nie chcą zdradzać, chociaż mieszkańcy na pewno wiedzą, że chodzi o nich. Na początku stycznia jeden z pracowników Ochotniczej Straży Pożarnej zauważył, że z garażu OSP zginęło kilka rzeczy, a konkretnie: hełm strażacki, wąż, rozdzielacz do węża, toporek i kilof.
Pierwsze podejrzenia padły natychmiast na jednego z mieszkańców wsi, który, zapewne nie tylko po jednym drinku, postanowił w sylwestrową noc obwieścić światu nadejście 2014 za pomocą strażackiej syreny.
- Żartowniś przeciął kłódki na drzwiach remizy, wszedł do środka i próbował wynieść wielką syrenę strażacką. Gdy nie dał rady, wziął małą syrenę, założył strażacki hełm, chodził tak po wsi i budził syreną mieszkańców – mówi Dorota Kowalczyk z komendy policji w Ełku.
Po skończonej zabawie, mężczyzna odłożył jednak strażackie akcesoria grzecznie na miejsce. Kto w takim razie ograbił strażaków? Dochodzeniowcy wytężali umysły.
W końcu udało się to ustalić. Sprawcą okazał się 47-latek, który chciał strażackie rekwizyty sprzedać na złomie.
- Miał część skradzionych przedmiotów. Kilka zdążył już pociąć i sprzedać – mówi Kowalczyk.
Mężczyźnie grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Będzie też naprawić szkody. A strażacy - ochotnicy, w związku z tak żywym zainteresowaniem ich remizą, powinni wzmocnić zabezpieczenia.
(just)
