Trzydzieścioro dzieci z objawami zatrucia przewieziono wczoraj na badania do augustowskiego szpitala. Dwoje spędzi tam jeszcze kilka godzin. Sanepid sprawdza, czy na koloniach nie doszło do zatrucia na przykład
salmonellą.
- W niedzielę otrzymaliśmy informację, iż dzieci z kolonii w Serwach uskarżają się na bóle brzucha i biegunkę. Natychmiast podjęliśmy działania. Dla trzydzieściorga kolonistów zorganizowany został transport do szpitala w Augustowie. Zostali przebadani. Lekarze zdecydowali, że dwójka dzieci musi pozostać w szpitalu do wtorku – mówi Agata Augusewicz, pełniąca obowiązki inspektora Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Augustowie.
Pracownicy Sanepidu zabezpieczyli próbki kontrolne żywnościowe do badań laboratoryjnych w kierunku zawartości zanieczyszczeń mikrobiologicznych. Zostały też pobrane wymazy ze sprzętu kuchennego i rąk personelu oraz wymazy w kierunku patogenów chorobotwórczych. Materiał jest poddawany badaniom. Niektóre wyniki będą znane dopiero w przyszłym tygodniu.
- Nie wiadomo, czy jest to zatrucie pokarmowe, na przykład salmonella. Również dobrze może być to infekcja wirusowa, rotawirusy. Na dzień dzisiejszy nie ma zagrożenia. Prawie wszystkie dzieci wróciły do ośrodka i czują się już lepiej – dodaje inspektor A. Augusewicz.
Na koloniach w Serwach wypoczywa około 150 uczestników w tym m.in. dzieci przebywają m.in. dzieci specjalnej troski o okolic Warszawy.
(just)