Zaatakowali przedsiębiorcę na terenie jego własnej firmy w biały dzień. Pobili, związali i wywieźli za miasto. Od jego rodziny żądali 4,5 miliona okupu. Gdy nie dostali pieniędzy, zostawili pobitego biznesmena w lesie. Suwalska Prokuratura Okręgowa prowadzi śledztwo w sprawie brutalnego porwania.
Do zdarzenia doszło 6 grudnia, około południa na terenie jednej z suwalskich firm.
- Kilku mężczyzn weszło na teren jednej z firm w Suwałkach. Podawali się za funkcjonariuszy policji. Pokazali właścicielowi fałszywe legitymacje, nawet policyjną „odznakę”. Twierdzili, ze mają nakaz doprowadzenia mężczyzny do komendy. Następnie związali mu ręce opaskami, nałożyli na głowę torbę i wsadzili do samochodu – mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
Bandyci wywieźli mężczyznę do opuszczonego domu. Tam bili go i grozili, że go zabiją. Od rodziny przedsiębiorcy zażądali 4.5 miliona złotych okupu. Przerażeni bliscy nie mogli zebrać takiej sumy bez obecności więzionego biznesmena.
Wtedy porywacze obmyślili „plan B”. Jeszcze raz wsadzili mężczyznę do samochodu. Wywieźli do do lasu w Szwajcarii i porzucili. Powiedzieli, że to jeszcze nie koniec, że ma zebrać żądaną sumę pieniędzy, bo przyjdą po niego jeszcze raz.
Wyziębiony i pobity biznesmen dotarł do jednego z barów i wezwał pomoc, następnie zawiadomił policję.
- Ze względu na dobro postępowania, nie informujemy o tym, ilu było sprawców. Nie podajemy też więcej szczegółów -mówi prokurator R. Tomkiewicz.
Porywaczom grozi do ośmiu lat więzienia.
(just)
