13.06.2016

Raczki, Bakałarzewo. Wspólnie opowiedziana historia

Najpierw zakrojone na szeroką skalę poszukiwania i spotkania robocze, potem rekonstrukcja i wydawnictwo. W gminach Raczki i Bakałarzewo trwa realizacja projektu „Wspólnie opowiedziana historia – aktywizacja mieszkańców gmin Raczki i Bakałarzewo wokół dziedzictwa historycznego i wydarzeń I wojny światowej”.

Projekt realizuje Augustowsko-Suwalskie Towarzystwo Naukowe we współpracy z Muzeum Okręgowym w Suwałkach, Gminnym Ośrodkiem Kultury w Raczkach i Gminną Biblioteką Publiczną w Bakałarzewie. Został on dofinansowany ze środków w ramach Funduszu Inicjatyw Obywatelskich FIO 2016, priorytet 2 Aktywne społeczeństwo.

W obu miejscowościach powstały dwudziestoosobowe grupy warsztatowo-studyjne, które mają za zadanie upamiętnić miejsca wydarzeń historycznych, odnaleźć jak najwięcej informacji i artefaktów związanych z pierwszą wojną światową, a zgromadzoną wiedzę uporządkować w formie folderu. Zwieńczeniem projektu będzie rekonstrukcja historyczna, która odbędzie się jesienią.

W piątek w Bakałarzewie i Raczkach odbyły się kolejne spotkania z muzealnikami i liderami grup.

- Wydarzenia drugiej wojny światowej zatarły obraz pierwszej wojny. Trzydzieści lat temu były kłopoty ze znalezieniem jakichkolwiek materiałów dotyczących działań wojennych na Suwalszczyźnie w latach 1914-1918.  Wiedzę na ich temat historycy zdobywali z nie zawsze wiarygodnych relacji osób, które przeżyły wojnę oraz z niemieckich i rosyjskich pocztówek. Zwłaszcza o froncie wschodnim wciąż wiemy niewiele - mówił historyk Maciej Ambrosiewicz.

Dlatego też szczególnie ważne jest opisanie wszystkich znaków związanych z pierwszą wojną światową – żołnierskich mogił, czasami tych oznakowanych pojedynczym kamieniem, okopów, leśnych jarów, czy starych fotografii i dokumentów przechowywanych w prywatnych zbiorach.

Wiele artefaktów można odnaleźć za pomocą poszukiwacza metali.

- Nie jest to skomplikowane urządzenie. Można je bez problemów kupić nawet w supermarkecie – mówił Marcin Sobotka z Suwalskiego Stowarzyszenia Miłośników historii „PENETRATOR”.

- Bardzo rzadko znajdujemy prawdziwe skarby. Nawet na łuski nie natrafiamy zbyt często, ponieważ żołnierze mieli obowiązek je zbierać. Metal był drogi – opowiadał.

Najczęściej poszukiwacze znajdują łuski, drobne metalowe przedmioty, kulki szrapnelowe, odłamki i śmieci.

- Z każdego miejsca, w którym coś znajdę, staram się dowiedzieć jak najwięcej. Gdy odnajdę okop, w którym chronili się żołnierze, interesuje mnie nie tylko rodzaj amunicji, ale też, co ci żołnierze w tym okopie mieli. Zdarza się natrafić w okopach na przedmioty zaskakujące - okucia okien, drzwi. To wbrew pozorom nic dziwnego, ponieważ żołnierze nocowali pod gołym niebem także późną jesienią i zimą. Ogrzewali się tym co było suche i dobrze się paliło, tym, co można było znaleźć w pobliskiej wsi: meblami, dzrzwiami, oknami itp. – tłumaczył.

Sobotka podkreślał, że Suwalskie Stowarzyszenie Miłośników Historii działa zgodnie z prawem. Poszukiwaczy obowiązują między innymi przepisy dotyczące posiadania broni oraz  ustawy o ochronie zabytków. Przedmioty znalezione przez członków Stowarzyszenia pozostają w gestii konserwatora zabytków.

- Artefakty mówią o przeszłości całego społeczeństwa. Nie powinniśmy trzymać znalezisk w szufladach. Szybko się nam opatrzą. Dajmy szansę, aby zobaczyło je więcej osób – tłumaczył M. Sobotka.

Przestrzegał również przed nieostrożnym obchodzeniem się z niewybuchami.

- Czasami jeden niepozorny pocisk może nie tylko doprowadzić do kalectwa, ale też zabić. Dlatego tak ważne jest, aby osoby, które zechcą rozpocząć przygodę z poszukiwaniem metali szukały kontaktu ze stowarzyszeniami. Mogą się wtedy wiele nauczyć od doświadczonych kolegów – przekonuje.

 

 (just)

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*