04.09.2019

Śmierć 37-latka z Filipowa. Czy zginął w wyniku brutalnej interwencji policji?

Prokuratura Rejonowa w Augustowie prowadzi śledztwo dotyczące policyjnej interwencji w Ełku. W jej trakcie zmarł 37-letni Tomasz Wróblewski z Filipowa. Zdaniem rodziny został on śmiertelnie pobity przez funkcjonariuszy.

Do zdarzenia doszło 13 sierpnia w jednym z ełckich hoteli. Mężczyzna umówił się w nim z pewną kobietą poznaną przez portal randkowy. Jak informuje rodzina, w trakcie spotkania najprawdopodobniej zostały mu podane narkotyki bądź też inne substancje psychotropowe. 37-latek bardzo źle się poczuł. Około północy zadzwonił na numer alarmowy z prośbą o pomoc, z informacją, że chcą go napaść i okraść samochód -w bagażniku miał drogie narzędzia, których używał do pracy. Zajmował się budową drewnianych domków. W tym samym czasie napisał również wiadomość na messangerz'e do koleżanki o treści: „dzwoń na policję".

- Policja przyjechała chwilę po północy. Drugi radiowóz dojechał po kilkudziesięciu minutach, natomiast po godzinie pojawiła się karetka – opisuje zdarzenie Justyna Dawidowska, siostra T. Wróblewskiego. - Uważamy, że podczas interwencji nasz brat był torturowany przez policję i w wyniku tego zmarł. Kiedy z pracownikiem zakładu pogrzebowego odbieraliśmy ciało brata, nie mogliśmy go poznać. Jego twarz była zmasakrowana: brak skóry w wielu miejscach twarzy, lewe oko kilkukrotnie powiększone z widocznym zasinieniem dookoła, ślady uderzeń tępym narzędziem w górną część płata czołowego, wgłębienia w czaszce z tyłu głowy, z lewej strony ślad odcisku podeszwy buta, złamany nos, ślady duszenia na szyi bardzo sine i zniekształcone lewe ucho - wręcz czarne, widoczne wyraźne rany w pobliżu skroni (wyglądające jak po użyciu paralizatora) w dwóch miejscach, zniekształcony lewy policzek, rany na nadgarstkach (po użyciu kajdanek) świadczące o tym, że był ciągnięty, a nie że się wyrywał - wylicza siostra zmarłego.

Rodzina wykonała zdjęcia obrażeń.

Bliscy zapewniają, że mężczyzna nie nie miał przy sobie żadnej broni: noża, pałki, kija, paralizatora, broni palnej itp., na jego dłoniach nie było śladów walki, że w ostatnim czasie bardzo ciężko pracował i był zmęczony fizycznie oraz że nie miał pełnej sprawności w lewej ręce, bo przeszedł bardzo poważną operację po wypadku motocyklowym. 

Ze wstępnych informacji prokuratury wynika, że w organizmie Tomasza Wróblewskiego wykryto mieszankę różnych narkotyków.

- Prawdopodobnie zostały mu podane. Wygląda na to, że brat, kiedy zorientował się, że coś się z nim dzieje, zaczął szukać pomocy. Narkotyki zostały znalezione tylko przy dziewczynie przebywającej z bratem w pokoju. Nie znaleziono ich przy naszym bracie, w jego samochodzie, ani podczas rewizji w domu. Brat szukał pomocy - był ofiarą, a po przyjeździe policji został potraktowany jak napastnik. Prawdopodobnie był przerażony całą tą sytuacją, bronił się, nie wiedział, że to policja. Pod wpływem podanych mu środków odurzających mógł doznać napadu paniki lub epizodu psychotycznego. Rozumiem, że policjanci zjawiając się na miejsce wezwania, nie mieli wiedzy, czy brat jest pod wpływem jakichkolwiek środków odurzających, czy są to objawy choroby psychicznej, ale czy osobę chorą potraktowaliby równie brutalnie? - pyta rozżalona kobieta.

Pogrzeb Tomasza Wróblewskiego odbył się 17 sierpnia. Dwa dni później rodzina zmarłego złożyła oficjalne powiadomienie o popełnieniu przestępstwa do Prokuratury Rejonowej w Ełku, Komendy Powiatowej Policji w Ełku oraz wysłała list do Rzecznika Praw Obywatelskich. Prokuratura w Ełku wszczęła śledztwo także z urzędu.

Sprawa dotyczy przekroczenia uprawnień i nieumyślnego spowodowania śmierci przez  funkcjonariuszy prewencji ełckiej policji w trakcie interwencji. Prokuratura nie ujawnia szczegółowych informacji powołując się na dobro śledztwa. Aby zapewnić bezstronność, sprawę przekazano do Prokuratury Rejonowej w Augustowie.

- Szczegółowe wyniki sekcji zwłok Tomasza Wróblewskiego będą znane za około dwa tygodnie. Śledztwo jest obecnie we wstępnym etapie. Prokurator zapoznaje się szczegółowo z okolicznościami zdarzenia, ze zgromadzonym materiałem dowodowym - mówi Krzysztof Mariusz Siemienowicz, zastępca Prokuratora Rejonowego w Augustowie.

- Jeździliśmy do Augustowa. Udostępniono nam akta. Zrobiliśmy zdjęcia. Czekamy na wyniki sekcji zwłok, ale chcielibyśmy, aby sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Suwałkach - mówi Patryk Sowulewski, krewny T. Wróblewskiego.

- Obawiamy się, że wynik sekcji zwłok będzie sprzyjał policji, co jak wiem z ostatnich wydarzeń medialnych (sprawa Kosteckiego i Stachowiaka), zdarza się często. My jako rodzina, przybici stratą ukochanego brata, bez środków pieniężnych na wynajęcie dobrego adwokata, czujemy się zbyt słabi na walkę z całym systemem, ale nie odpuścimy, dopóki osoby odpowiedzialne za jego śmierć nie poniosą konsekwencji - zapowiada siostra zmarłego.

- Nie pozwolimy również na szkalowanie jego dobrego imienia. Nasz brat Tomasz był wesoły, lubiany, zaradny, otwarty na pomoc innym. Miał wielu przyjaciół i wiele chęci do życia. Opiekował się naszą samotną matką. Wspierał ją finansowo. Był osobą, która udzielała się społecznie w gminie Filipów - nagrywał dronem wszelkie uroczystości, pomagał w akcjach Szkoły Podstawowej w Filipowie dotyczących Kampanii Białej Wstążki.  Nie miał żadnych nałogów: nie palił, bardzo rzadko pił alkohol, nie pił kawy, nie zażywał narkotyków - był ogromnym przeciwnikiem wszelkich używek. Jesteśmy zdruzgotani jego śmiercią - dodaje rodzina pana Tomasza.

 

(just)

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*