15.03.2013

"Stonka" nas wyżywi?

Podczas, gdy 14 marca br. w Suwałkach uczenie i mądrze debatowano o kierunkach rozwoju Suwalszczyzny i okolicznych rejonów, a konkluzja była taka, że wyżywić nas powinna turystyka, w Warszawie ogłoszono wyniki badań Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP). Wynika z nich jasno, że najgorzej w III RP żyje się w powiecie suwalskim.

 


A wszak to wybitnie turystyczny powiat, walczący skutecznie z wiatrakami, biogazowniami, liniami energetycznymi. Kilka dni wcześniej w Augustowie ogłoszono, że jeszcze bardziej turystyczny powiat augustowski ma 20 procentową stopę bezrobocia. Już w 2012 roku, podczas podobnej konferencji w Suwałkach, suwalczanin, Dariusz Bogdan - wiceminister gospodarki, zauważył, że, w przypadku Suwałk, kierunkiem rozwoju na pewno nie może być turystyka, bo nie zapewni ona Suwałkom przewagi konkurencyjnej.

 


"Za potrzebą" do lasu


Kto był, np. nad jeziorem Krzywe, zauważył, że nie ma tam żadnej infrastruktury turystycznej. Kłódki wiszą nawet na zmodernizowanym przed kilkunastu laty budyneczku, gdzie urządzono toalety, wypożyczalnię sprzętu turystycznego, był nawet sklepik. W ub. sezonie turystycznym sklepik i wypożyczalnia działały kilka dni, "za potrzebą", tak jak przed ćwierć wieku, biega się do lasu, ratowników nie ma, komu zatrudnić, bo co prawda teren gminny, ale też i parku narodowego, A gdzie kucharek sześć…


Jest ekologicznie, ale jakoś zagranicznych gości to nie bawi. Niewiele lepiej jest na plaży w Starym Folwarku, itp, itd. I pewnie, nawet gdyby w strategii dużymi literami zapisano, że turystka ma rozwijać się, to niewiele się zmieni, bo prawo mamy takie, że NATURY 2000 ruszć nie wolno. Wie co nieco o tym burmistrz Augustowa. Miasto może nawet stracić status uzdrowiska, bowiem, mimo zalegających na obrzeżach borowin, nie wolno ich wydobywać.


Przemysł jednak tu także się, nie garnie. Nie tylko z powodu braku dróg, kolei, lotniska. Dariusz Bogdan, jak przykład trudności z zainwestowaniem w mieście wskazał wówczas i na brak odpowiednich kard. Między innymi Firma IBM szukała miejsca do inwestycji. Pod uwagę brała także Suwalską Specjalną Strefę Ekonomiczną. Okazało się jednak, że nie jest możliwe znalezienie 700-800 informatyków. Łatwiej jest znaleźć panią za ladę, więc mamy w mieście coraz więcej dużych sklepów z małymi zarobkami załóg. To na pewno nie jest wymarzona przyszłość młodych ludzi.


W tyle za Gwadelupą


Pozostaje jeszcze sprawa dostępności regionu. Jaka jest, każdy widzi. Obrazowo to ujął prof. Jacek Szlachta ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, mówiąc, że np. rejon ełcki ma dostępność na poziomie Gwadelupy - porównywał profesor. O suwalskim nie wspomniał, bo pewnie jest jeszcze dalej od tego egzotycznego dla nas kraju.

O suwalskich rudach polimetalicznych nikt już nie śmie podczas takich debat wspomnieć, bo skoro nie ma społecznego przyzwolenia na postawienie małych biogazowi, czy nawet poprowadzenia kabla energetycznego nad naszą piękną ziemią, to, co tu mówić o kopaniu pod ziemią, wydobywaniu…


Skarby pod ziemią


Przypomnijmy, w ciągu trwających 40 lat badań geologicznych odkryto na Suwalszczyźnie niemal całą tablicę Mendelejewa. W Krzemiance i Udrynie, na głębokości 850 do 2,3 tys. metrów pod ziemią, zalega 1,5 mld ton rud polimetalicznych! Jest tu ok. 50 mln ton tytanu niezbędnego do produkcji samolotów, okrętów podwodnych i statków kosmicznych. Jest też wanad – jeden z najtrwalszych metali, a także anotrozyt – magmowa skała głębinowa, cenny materiał budowlany, kamienie półszlachetne. Wszystko to jest warte (licząc po cenach rynkowych) ponad  350 mld USD!!!

 

Z kolei w Tajnie w pobliżu Augustowa zalega kilkanaście rzadkich metali niezbędnych m.in. do produkcji nowoczesnych silników elektrycznych, supermagnesów, luminoforów, półprzewodników specjalnych, nadprzewodników odnawialnych i czystych źródeł energii. Głównym surowcem są związki niobu, zastępujące obecnie w nowoczesnej technologii wanad. Jak twierdzi ekspert J. Pałka, te złoża mogą stanowić co najmniej 80 proc. zasobów Unii Europejskiej!


Jest ponoć jeszcze w okolicach Rutki Tartak i Puńska gaz łupkowy, ale jego wydobywanie też szkodzi środowisku naturalnemu i ludziom. Więc nie łudźmy się, że - parafrazując klasyka - "Suwalszczyzna będzie rosła w siłę, a ludziom będzie się żyło dostatnio".


Transgraniczna szansa


Za szanse uznano tez transgraniczne położenie regionu. Tyle tylko, że słyszę o tym już od ćwierć wieku. Nie ma dróg, kolei,. Lotniska, wiec jak mamy przewozić ludzi i towar? Nie w Suwałkach, ale na Liwie powstają centra logistyczne.  Jeszcze w tym roku, przy dużym unijny wsparciu, ma zostać rozpoczęta budowa kolejowego centrum logistycznego pod potrzeby rail Balticy w Kownie. Inwestycja obliczona na 64 mln litów, powinna zostać ukończona na przełomie 2014/2015 roku. Litwa, w odróżnieniu od Polski, zdąży zatem wykorzystać unijne fundusze z programu na okres 2007 -2013. Litwini rozbudowują też, tuż przy granicy z Polską, swoje mniejsze kolejowe centra logistyczne, terminale przeładunkowe. Powstają one w Mockawie i Šeštokai.  I to tutaj, a nie np. w polskich Trakiszkach, Ełku, czy Suwałkach powstaną liczne zakłady handlowo - usługowe, miejsca pracy. Jeżeli kiedyś Polska zbuduje swój odcinek rail Balticy, to co najwyżej przez wspomniane miejscowości będą szybko przejeżdżać szybkie pociągi. A tubylcy będą mogli im jedynie pomachać, a nie zarobić.


Na "roboty" na Litwę?


To nie w Suwałkach, ale w pobliskim litewskim Alytusie buduje się nowe zakłady produkcyjne. Kto wie, czy ci, co nie zdążyli załapać się na prace w Irlandii lub Holandii, nie pojadą "na roboty" na pobliską Litwę. Podczas, gdy wciąż brak jest nowych inwestorów w Suwalskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, w pobliskim litewskim Alytusie tamtejszy Park Przemysłowy nie może narzekać na brak zainteresowania biznesu.


Tylko zarejestrowana w Kownie firma zamierza zainwestować w ciągu dwóch lat, na sześciu ha, 60 mln litów. Powstanie tu zakład produkujący soki i wodę mineralną. Kolejne inwestycje, to m.in. zakład mięsny. Porozumienie w tej sprawie samorząd podpisał jeszcze jesienią 2010 roku. Dyrektor spółki "Viltlit" z Wilna - Virgilijus Vansevičius - zapewnia, że na obrzeżach Alytusa postawi  zakład, przerabiający nie tylko wieprzowinę, ale i wołowinę oraz baraninę. Biznesmen wybrał Alytus z dwóch powodów: warunków ekonomicznych, jaka stwarza strefa oraz bliskości Polski. Liczy zarówno na nasz surowiec, jak i sprzedaż w Polsce towaru. Reszta produkcji ma trafić na stoły Dzuków. Spółka ma już jeden zakład w rejonie Panevėžis. Stamtąd produkty jadą głównie na Łotwę, do Estonii oraz Skandynawii.W Alytusie inwestorzy zbudują jeszcze m.in. zakład produkujący olej kokosowy, hydrauliki oraz centrum budownictwa mieszkalnego.


Już 2013 roku w Alytusie rozpocznie działalność zakład produktów kakaowych. Będzie to pierwszy tego typu zakład na Litwie oraz w Europie Wschodniej. Litewska Agencja Wsparcia Przedsiębiorczości podpisała w ub.roku z realizującą projekt spółką ''Premium Cocoa“ umowę wsparcia o wartości 4 mln LTL. Według Justinasa Bernatonisa, dyrektora ''Premium Cocoa“, inwestycje zwrócą się po trzech latach. W 2016 r. - trzecim roku działalności - spółka zamierza osiągnąć przychody o wartości 83 mln LTL, z czego 90 proc. będzie stanowił eksport do Rosji, Ukrainy, Białorusi, Polski, Łotwy, Estonii i innych państw europejskich. Surowce spółka zamierza sprowadzać bezpośrednio od dostawców z Wybrzeża Kości Słoniowej, także planuje ich poszukiwania w Indonezji i Ameryce Płd.


Dynamicznie rozwija swoją działalność produkcyjną i handlową fabryka lodówek „Snaigė“, szczególnie po przejęciu przed dwoma laty pakietu większościowego przez Rosjan. Zapłacili za akcje ponad 12 mln litów. „Snaigė” jest jedynym krajowym producentem lodówek na Litwie i innych krajach nadbałtyckich. Firma oferuje szeroką gamę wysokiej jakości lodówki, chłodziarki, gabloty, lodówka - minibar i chłodnice wina dla biur i hoteli, zamrażarki i ich części zamienne. Ponad 95 procent. produkcji jest eksportowana na Zachód, Europę Środkową i Wschodnią oraz do WNP. Obecnie firma sprzedaje swoje produkty w ponad 40 krajach "Płatki śniegu” zatrudniają ponad 600 osób. Jej obrót zwiększył się w I półroczu 2012 roku w porównaniu do analogicznego okresu 2011, z 600 tys. litów do 6 mln litów.


Władze Alytusa, kosztem 19,5 mln litów, pochodzących z funduszy unijnych, przygotowali odpowiednią infrastrukturę na 26 działkach inwestycyjnych, obejmujących 50 ha. Dają też spore ulgi podatkowe, większe niż np. w kowieńskiej  strefie ekonomicznej. Można otrzymać m.in. dwuletnie wakacje od podatku za ziemię, począwszy od uzyskania przez inwestora zezwolenia na budowę, co  jest bardzo ważne, bo fabryki jeszcze nie ma, nie i produkcji, więc każdy zaoszczędzony grosz liczy się. Później, jeżeli zainwestowano co najmniej 2,5 mln litów w hektar, samorząd zwalnia na trzy lata od podatku ziemskiego i od nieruchomości.


Ekologiczne paliwo


Na przygranicznych terenach Litwy powstaje coraz więcej większych i mniejszych ciepłowni na biopaliwo. Do takich elektrociepłowni potrzebne jest też i ekologiczne paliwo. Są różne pomysły na jego zdobycie. Nie tylko na litewski rynek, ale i do Polski, Danii państw Skandynawskich eksportuje już brykiety ze słomy spółka „Bio Granus“ z litewskiego Marijampola. Uruchomiła w tym przygranicznym wojewódzkim mieście, przy unijnym wsparciu, zakład produkcyjny. Brykiety nadające się do spalania zarówno w zwykłych piecach, jak i w kotłach c.o., są produkowane ze słomy zbóż, odpadów rzepakowych oraz trawy. W przyszłości spółka zamierza produkować też granulat ze słomy. Surowiec jest skupowany od okolicznych rolników. Być może możliwością sprzedaży zainteresują się także rolnicy z graniczących z Litwą powiatów: suwalskiego i sejneńskiego, bo u nas nawet brykieciarnie nie powstają. Brykiety ze słomy są ponoć lepsze od torfowych, po które tak ochoczo w ostatnich latach udawali się w okolice Szestokai mieszkańcy Sejneńszczyzny. Są też tańsze od produkowanych z odpadów drzewnych.


Od września ub. roku potaniała też o kilka groszy taryfa za centralne ogrzewanie i ciepłą wodę. Niestety, nie w Suwałkach, ale w zaprzyjaźnionym z naszym miastem Alytusie na Litwie. Było to możliwe dzięki oddanemu do użytku nowemu kotłowi, który ma pracować na biomasę, w tym głównie na odpadach drzewnych z lasów Dzukiji. Nowy kocioł zapewni 40 procent  ciepła potrzebnego miastu na cele produkcyjne.


I, co ciekawe, nie było tam bodaj ani jednej konferencji na temat strategii rozwoju.



udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*