10.03.2014

O kompleksach i bezdomności z Radosławem Pazurą

W spektaklu „Goło i wesoło”, który można było zobaczyć w Suwałkach, przeszedł spektakularną przemianę - z wysportowanego Nerona przeistoczył się w transseksualnego konferansjera, w rajstopach, peruce i sukience.

Prywatnie, kilka lat temu również diametralnie zmienił swoje życie. Stał się otwarcie manifestującym swoją wiarę katolikiem. Jego ról filmowych nie sposób zliczyć. Na scenie zaczął grać już w szkole średniej. Studia aktorskie skończył w trzy lata. Wybitny aktor, społecznik, honorowy dawca krwi – Radosław Pazura w udzielił krótkiego wywiadu Justynie Brozio.

- Wspaniale dziś grał Pan w kobiecym przebraniu. Ma Pan też bardzo zgrabne nogi.

- A, dziękuję bardzo. (uśmiech)

- Proszę powiedzieć, jak to jest z nagością na scenie. Czy aktor może mieć kompleksy?

- To jest normalne i ludzkie, że czegoś się wstydzimy. Większość z nas ma kompleksy. Staramy się z nimi walczyć.  Myślę, że  przypadku aktorów chodzi o granice. Każdy je sobie sam wyznacza. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy golizna w filmie jest potrzebna, ważna i uzasadniona. Jeśli bierzemy udział w czymś, co ma sens, w czymś wartościowym, to tak - aktor powinien umieć zagrać nagą scenę. Mieć odwagę. To są moralne dylematy, z którymi musimy zmierzać nie tylko jako aktorzy, ale po prostu jako ludzie.  Jeśli ktoś musiałby zrobić coś na siłę, to lepiej zrezygnować.

- Mamy dzisiaj Dzień Kobiet. Ma Pan w domu dwie wspaniałe kobiety.

- Dokładnie. Zawsze są ze mną. Zawsze mi kibicują.

- Jest Pan aktorem telewizyjnym. Rzadko gra Pan w teatrze. A może są jakieś plany występu na deskach teatralnych?

- Na razie nic się nie zapowiada, jeśli chodzi o teatr. Ale chciałbym. Pewnie. Jestem otwarty. Tylko zawsze jakoś tak się układa, że albo jestem zajęty, albo jak coś już pojawia się na horyzoncie, to z kolei jakaś przeszkoda staje na drodze. Nie ukrywam, że jestem otwarty na propozycje.

-  Jako aktor jest Pan doskonale znany szerokiej publiczności, ale może nie wszyscy wiedzą, że prowadzi Pan fundację zajmującą się pomocą osobom bezdomnym.

- Tak. Jestem fundatorem Fundacji Kapucyńskiej, która działa przy klasztorze ojców mniejszych kapucynów. Zadaniem Fundacji jest zdobycie funduszy na zbudowanie kapucyńskiego ośrodka pomocy. Ośrodek miały działać na trzech płaszczyznach: pomagałby ludziom bezdomnym na płaszczyźnie duchowej, psychologicznej i materialnej, cielesnej, czyli będzie zapewniał strawę po prostu. Kapucyni pomagają bezdomnym już od kilkudziesięciu lat. Codziennie wydają ponad trzysta ciepłych posiłków dla tych ludzi. Tylko warunki, które tam panują, w podziemiach klasztoru, nie spełniają już wymogów sanitarnych. Bezdomnych jest tak wielu, że u braci kapucynów zrobiło się za ciasno.

Dlatego musimy podjąć kroki, żeby te warunki zrobiły się lepsze, bardziej cywilizowane. 

- Działka pod budynek już jest, na jakim etapie są prace?

- Jesteśmy na etapie projektu budowlanego. Wiadomo, że budynek powstanie na placu ojców kapucynów. Powstają różnorodne projekty. Niedługo wybierzemy najlepszy i zacznie się kolejny etap  To jeszcze wymaga wielu pozwoleń, dokumentów, ale zrobimy wszystko, żeby jak najszybciej otworzyć ośrodek dla osób bezdomnych.

- Dziękuję bardzo za rozmowę.

- Ja również.

 

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*