07.02.2014

Remonty zimą – czy to dobry pomysł?

Zwykle, niemal intuicyjnie przeprowadzenie remontu planujemy na okres wiosenny lub letni. Dlaczego? Bo tak jest po prostu wygodniej. Czasem może się jednak zdarzyć tak, że jedyny pasujący nam – lub ekipie remontowej - termin przypadnie np. na styczeń. Podpowiadamy zatem, co należy wziąć pod uwagę przygotowując remont lub wykończenie mieszkania zimą.

Sezon remontowo-budowlany rozpoczyna się zazwyczaj wraz z początkiem wiosny. Oczywistym uzasadnieniem takiego stanu rzeczy są niskie temperatury, które wcześniej utrudniają lub czasem wręcz uniemożliwiają wykonywanie prac na świeżym powietrzu. Co jednak z remontami wewnątrz pomieszczeń – czy te dla odmiany można wykonywać przez cały rok?

Kłopoty z przewietrzeniem

- Podstawowym problemem, z jakim wiążą się remonty przeprowadzane w okresie zimowym, jest czas schnięcia ścian. Przy znacznych mrozach ciężko jest przecież wyobrazić sobie otwarcie wszystkich okien w domu w celu przyspieszenia tego procesu – mówi Paweł Kwaśniewski z firmy Tack Elewacje i Wnętrza.

Brak odpowiedniej cyrkulacji powietrza może mieć dwojaki skutek. Po pierwsze sprawi, że wszystko będzie schło zdecydowanie dłużej, a w skrajnych przypadkach miejscowo może nie doschnąć w ogóle. Drugą, lecz nie mniej istotną kwestią jest gromadzenie się wilgoci wewnątrz ścian. Przy np. zagipsowaniu całego pomieszczenia musimy się bowiem liczyć z nawet setkami litrów wody, która z uwagi na brak możliwości odparowania prawdopodobnie wniknie w ich strukturę.

- Niezbyt dobrym rozwiązaniem będzie również przyspieszenie schnięcia za pomocą osuszaczy. Zbyt szybki, nienaturalny skurcz tynku czy betonu sprawi, że prędzej czy później pojawią się na nim pęknięcia – dodaje przedstawiciel Tacka. Często popełniamy także błąd polegający na suszeniu tylko w jednym miejscu. Zwykle skierowanie nagrzewnicy na pojedynczy punkt skutkuje nierównomiernym wysychaniem ściany i spękaniami wynikającymi z różnicy temperatur.

Farby zmieniają kolor, tapety odstają

Sztuczne suszenie z całą pewnością może również rodzić kłopoty w pomieszczeniach świeżo pomalowanych. Inne temperatura i czas schnięcia sprawiają, że poszczególne ściany, mimo użycia tego samego rodzaju farby, będą się najzwyczajniej w świecie różnić od siebie kolorem. - Innym kłopotem z farbami może być przymarzanie spowodowane przez otwarcie okien. W bezpośrednim sąsiedztwie otworu okiennego np. na glefach będzie zdecydowanie zimniej, przez co kolor może ulec delikatnym, ale widocznym zmianom – zauważa Kwaśniewski.

Nieco inaczej jest z tapetami. W tym przypadku zdecydowanie mniejsze znaczenie ma czas schnięcia. Tu jednak musimy zwrócić szczególną uwagę na wilgoć w miejscach, w których panuje nieco niższa temperatura. Przez nią klej może bowiem właściwie nie związać lub co gorsze zamarznąć, tworząc złudne wrażenie właściwie przylegającego do ściany, by później wraz z nadejściem wiosny od niej odpaść.

Przewozimy i czekamy

Remonty rzadko wykonujemy zimą również z nieco bardziej prozaicznych powodów. W okresie tym dużo szybciej zapada zmierzch, przez co znacznie krócej można pracować przy naturalnym, dziennym świetle. Napotkać możemy także liczne problemy logistyczne występujące tylko przy bardzo niskich temperaturach. Jak się okazuje, do przewozu farb niezbędny jest odpowiednio zaizolowany samochód, w przeciwnym wypadku materiały te pod wpływem niskich temperatur mogą zmienić swoje właściwości zanim dotrą do klienta.

Oprócz tego, transportując zimą np. podłogi drewniane czy nawet panele musimy pamiętać o tym, że muszą one pewien czas odleżeć, by nabrać temperatury otoczenia. Częstym błędem jest układanie podłóg bezpośrednio po przywiezieniu ich na miejsce wykonania. - Z powodu ciepła w pomieszczeniu, po dłuższej chwili zaczynają one „pracować”, czyli rozszerzać się, a w skrajnych przypadkach pękać. Przewożenie ich podczas dużego mrozu znacznie wydłuża zatem czas pracy, ponieważ czasem potrzeba nawet dwóch dni, nim dostosują się one do warunków panujących we wnętrzu – wyjaśnia przedstawiciel białostockiej firmy Tack.

Zimą również drożej

Generalnie stosunkowo niewiele osób decyduje się na wykonywanie generalnych remontów zimą. Jeśli nie ma innego wyjścia to ostatecznie można je przeprowadzić, trzeba się jednak liczyć ze znacznie wyższymi kosztami związanymi przede wszystkim z ogrzewaniem. Tworząc optymalne warunki do schnięcia, odkręcamy zawory kaloryferów na maksymalną wartość i otwieramy okna, a to generuje wyższe zużycie paliwa, którego używamy do ogrzewania domu.

Zimą możemy za to rozpocząć prace, którym nie szkodzi niska temperatura. Należą do nich  m. in. układanie docieplenia poddaszy, montaż stelaży i przykręcanie do nich płyt karton – gipsowych itp.

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*