28.03.2014

Wielka polityka i Polacy z Obwodem Kaliningradzkim

Na przejściach granicznych z obwodu kaliningradzkiego, w ciągu doby, pracownicy rosyjskiej Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Sanitarnego, w weterynaryjnych punktach kontroli z Litwą i Polską, każdego dnia rekwirują, od 20 – 30 osób produkty spożywcze z wieprzowiny. Jak mówią funkcjonariusze Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Sanitarnego, obywatele, u których w bagażach znaleziono produkty objęte zakazem sami powinni czy odwiozą je z powrotem czy zutylizują.

Sposoby utylizacji zależą od właścicieli towarów. Biuro Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Sanitarnego Obwodu Kaliningradzkiego przypomina, że obecnie Litwa i Polska są w niekorzystnej sytuacji w związku z odkryciem afrykańskiego pomoru świń. W podręcznym bagażu obywatele nie mogą wwozić z tych krajów zarówno surowego mięsa wieprzowego – mięsa, półproduktów, jak i gotowych wyrobów – kiełbasy, parówek, wyrobów wędzonych i innych. Zakazy nie obejmują gotowych wyrobów mlecznych, wołowych, drobiowych i rybnych w oryginalnym opakowaniu.
To z kolei przekłada się na obroty przygranicznych sklepów i bazarów w Gołdapi, Gronowa, czy nawet Suwałk, bo czasami Rosjanie trafiali i tutaj.

Przymusowe urlopy

Masarnie obwodu kaliningradzkiego wysłały już część pracowników na urlopy ze względu na brak europejskiej wieprzowiny, Minister rolnictwa regionu Wladimir Zarudny, informował już w połowie marca br., że przemysł jest "głodny" po wprowadzeniu zakazu importu wieprzowiny z Europy, ze względu na zagrożenie ASF. "Spośród 7000 zatrudnionych w przemyśle mięsnym regionu, wysłano na przymusowy urlop 600 pracowników".
Przerwy w dostawach surowców najciężej dotknęły spółkę "Kaliningradzki Zakład Przetwórstwa Mięsa - „Deima" (jeden z największych rosyjskich producentów gulaszu) i obwodowe przedsiębiorstwo produktu krajowego "należące do grupy" Cherkizovo. "Straty są znaczne" - mówią kaliningradzcy przedsiębiorcy

Obwód kaliningradzki jest jednym z największych rosyjskich producentów produktów mięsnych. 70% rosyjskiego gulaszu pochodzi z tego regionu. W regionie jest około 200 zakładów przetwórstwa mięsnego, a większość z nich koncentruje się na przetwarzaniu importowanej wieprzowiny - informował minister Zarudny.

Negocjowane są obecnie umowy z dostawcami wieprzowiny z Brazylii, Kanady i Paragwaju, ale dostawy nie zostały jeszcze rozpoczęte, z tego powodu firmy zaczynają produkcję wędlin oraz kiełbas z drobiu, który próbują importować z Polski, bo drób nie jest objęty embargiem.

Liczą zapasy

Władze obwodu obawiają się także ewentualnej blokady ekonomicznej regionu przez Litwę i Polskę. Powołując się na obwodowego ministra rolnictwa Władimira Zarudnego, „Niezawisimaja Gazieta” podaje, że „region może funkcjonować w blokadzie żywnościowej praktycznie bezterminowo”. Minister wyjaśnił, że obwód we własnym zakresie zaspokaja swoje zapotrzebowanie na mleko w 56 proc., a na mięso wołowe – w 30-40 proc.; zapasy kartofli wystarczą na 100 dni, a warzyw – na miesiąc; w magazynach znajduje się 127 tys. ton zboża, co pozwoli regionowi przetrwać do kolejnych zbiorów.

Moskiewska gazeta przekazuje, że najbardziej władze obwodu kaliningradzkiego obawiają się przerwania dostaw energii elektrycznej i gazu ziemnego; zapasy „błękitnego paliwa” wystarczą regionowi tylko na tydzień.

Dziennik podkreśla, że dostawy artykułów spożywczych promami towarowymi na razie nie są możliwe z powodu pól lodowych w północnej części Bałtyku; żegluga między portem Ust-Ługa w obwodzie leningradzkim a Bałtijskiem rusza zwykle w drugiej połowie kwietnia.

A uczniowie z Kaliningradu chodzą na lekcje w Olsztynie

Na razie wiele samorządów nie tylko nie przerwało współpracy, ale i ją rozwija. Od kilku dni
uczniowie z Kaliningradu są na lekcjach w Zespole Szkół Elektronicznych oraz „Ekonomiku”. Wizyta w Olsztynie to dla młodzieży przede wszystkim trening lingwistyczny – wyjaśnia dla Radia Olsztyn Tomasz Omański, szef Centrum Kultury Polskiej w Kaliningradzie: Uczniowie z Kaliningradu będą w Olsztynie do soboty, 29 marca br.

Zbudują kolej?

Natomiast samorządowcy z Bartoszyc i Bagrationowska chcą na nowo uruchomić kolejowe przejście graniczne w Głomnie. Linia kolejowa Bagrationowsk – Głomno – Bartoszyce jest od kilkunastu lat zamknięta. Jej reaktywacją zainteresowana jest nie tylko polska strona, ale i kaliningradzka. List intencyjny i stanowisko w tej sprawie trafiło już do wojewody i marszałka województwa warmińsko–mazurskiego, a także gubernatora obwodu kaliningradzkiego.

Pieniądze na uruchomienie linii kolejowej miałyby pochodzić od prywatnych inwestorów, którzy trudnią się sprzedażą towarów i chcą wysyłać je koleją. Rocznie przejściem kolejowym w Głomnie można byłoby przewozić nawet 1,3 mln ton towaru, m.in. rosyjskiego wapnia, nawozów, czy węgla.
W przyszłości mógłby być także uruchomiony kolejowy ruch pasażerki na trasie Kaliningrad - Bartoszyce - Olsztyn. Tory na odcinku Bartoszyce – Bagrationowsk są jednak doszczętnie zniszczone. Po polskiej stronie trzeba odbudować 15 kilometrów torów, a po rosyjskiej – 2 km.

Przypomnijmy, że przed 11 laty także władze Gołdapi wysunęły propozycje uruchomienia połączenia kolejowego Gołdap - Gusiew. Ostatni pociąg jechał tędy w 1945 roku. Należałoby odtworzyć po gołdapskiej stronie 3 kilometry pruskich torów, a po kaliningradzkiej – 8 km. Niestety, napięte stosunki polsko - rosyjskie nie służą dobrze planom władz lokalnych po obu stronach granicy.

Niektórzy obrazili się

Niektórzy politycy lokalni też już nie chcą współpracować z obwodem kaliningradzkim, choć niedawno mocno o to zabiegali. Marszałek województwa pomorskiego, Mieczysław Struk,

W wywiadzie dla „Gazety.pl”, mówił: „Muszę powiedzieć, że w ostatnim czasie władze obwodu kaliningradzkiego są bardzo aktywne w stosunku do naszych władz regionalnych. Otrzymuję od nich dużo zaproszeń na przeróżne targi, regaty żeglarskie, itd. Zaproszenia otrzymują nawet urzędnicy niższego szczebla. Chcę powiedzieć jasno – nie korzystamy z tych zaproszeń, nie pojadę do Kaliningradu, ponieważ to by oznaczało akceptację działań władz rosyjskich. To taka dyplomatyczna pułapka, by pokazać i upewnić się, że niezależnie od sankcji stosunki z Unią Europejską pozostają dobre”.

Jak podaje portal „NewsBalt”, zdziwiło to mocno Ałłę Iwanową, przewodniczącą Agencji Współpracy Międzynarodowej i Międzyregionalnej obwodu kaliningradzkiego. „Władze obwodu kaliningradzkiego nie wymyślają sztucznych „wydarzeń”, by zwabić pomorskiego marszałka w „dyplomatyczną pułapkę” – powiedziała Ałła Iwanowa, komentując fragment wywiadu z marszałkiem województwa pomorskiego, Mieczysławem Strukiem. - Byłam zdziwiona tym niedużym komentarzem, przeczytawszy go w całym pozytywnym artykule - powiedziała Ałła Iwanowa w rozmowie z korespondentem „NewsBalt”. – Nic więcej, niż zwykle, władze obwodowe nie proponowały i żadnych sztucznych „wydarzeń” nie planowały.”
Przewodnicząca agencji wyjaśniła, że w lutym 2014 roku wysłano zaproszenie marszałkowi do udziału w forum regionów partnerskich (forum odbywa się w obwodzie kaliningradzkim już szósty rok z rzędu. – „NewsBalt”) i w zeszłym tygodniu obwodowy Minister ds. Polityki Przemysłowej, Dmitrij Czemakin, zaprosił Mieczysława Struka na forum bursztynowe, które jest zaplanowane na 11-13 lipca.

- Oczywiste jest, że dyskusja na temat stanu sektora bursztynu mogła być nad wyraz interesująca dla województwa pomorskiego właśnie teraz, kiedy zaczyna się nowy etap rozwoju przemysłu bursztynowego. Zawsze jesteśmy zadowoleni widząc partnerów u nas w gościach i do tego, by się komunikować, nie potrzebujemy żadnych cienkich wymówek – wyjaśniała Ałła Iwanowa.
Z kolei „NewsBalt” przypomina, że ostatnim razem marszałek Struk był w obwodzie kaliningradzkim w 2010 roku. Razem z ówczesnym gubernatorem kaliningradzkim, Georgijem Boosem, zapoczątkował Regaty Żeglarskie o Puchar Trzech Marszałków.

Inaczej postępują władze województwa warmińsko-mazurskiego. Nie mieszają wielkiej polityki ze współpracą regionalną. Przed kilkoma dniami Rada Ochrony Pomników Walk i Męczeństwa Województwa Warmińsko-Mazurskiego jednogłośnie przyjęła stanowisko sprzeciwiające się demontażowi pomnika rosyjskiego dowódcy wojskowego Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie. Sytuacja, jaka zaistniała wokół pomnika, została także przedyskutowana na spotkaniu  wojewody WiM – Mariana Podziewskiego z gubernatorem obwodu kaliningradzkiego Nikołajem Cukanowem. „Uważamy, że takie decyzje nie mogą być podejmowane na szczeblu municypalnym” - cytuje słowa wojewody portal polska-kalningrad.pl.  Podziewski, przypomniał, że za zachowaniem pomnika opowiadają się także  polscy weterani II wojny światowej.

Jan Wyganowski

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*