15.09.2015

Minister kultury: Podlasie i Suwalszczyzna wcale nie są w kulturalnym ogonie

Suwalski Ośrodek Kultury odwiedziła w poniedziałek profesor Małgorzata Omilianowska, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Najpierw rozmawiała z przedstawicielami suwalskiej kultury  - pracownikami SOK-u, suwalskiego archiwum, biblioteki. Potem odpowiadała na pytania dziennikarzy oraz obejrzała budynek i pracownie ośrodka.

Wszystko zależy od samorządów

- Bardzo dużo podróżuję po Polsce. Wysłuchuję potrzeb i bolączek ośrodków kultury, ale tak naprawdę finansowanie kultury pozostaje niemal wyłącznie w gestii samorządów – wyjaśniła na wstępie.

Jak mówi, są samorządy, które bardzo chętnie finansują szeroko pojęte działania kulturalne – niezmiennie od wielu lat przoduje w tym Kraków, ale są też takie, gdzie aktywność społeczna w tym względzie jest o wiele mniejsza.

- Kraków ma bardzo duży przychód z turystyki. Na kulturę przeznaczane są olbrzymie pieniądze i pracownicy placówek kulturalnych bardzo dobrze tam zarabiają. Ściana wschodnia, czyli Białystok, Rzeszów, Lublin wcale nie jest na szarym końcu. Mieści się „ w środku” jeśli chodzi o efektywność składania wniosków o dofinansowanie z ministerstwa – opowiadała minister Omilianowska.

W tyle pozostają Opole, Zielona Góra, powiat szczeciński bez Szczecina, Mazowsze bez Warszawy oraz województwo warmińsko-mazurskie.

W bieżącym roku ministerstwo dofinansowało w Suwałkach Letnią Filharmonię „Aukso”, Międzynarodowy Festiwal Teatrów Dzieci i Młodzieży „Wigraszek, Suwalskie Teatr-Akcje, Suwałki Blues Festival oraz projekt „Muzyczno- taneczna ludowa tożsamość Suwalszczyzny i północno-kresowych regionów”, a także Tydzień z Herbertem w Augustowie, Festiwal „Oj Wiosna Ty Wiosna” oraz wystawę poświęconą Miłoszowi w Krasnogrudzie i Sejneńską Spółdzielnię Jazzową.

-Trzeba próbować. Składać wnioski i nawet jeśli nie uda się od razu, aplikować o środki ponownie – przekonuje.

Przyznaje jednak, że trzeba posiadać wkład własny, ale wiele ośrodków, zwłaszcza mniejszych, ma olbrzymie kłopoty z zebraniem wyjściowej sumy. Tu właśnie ,,jest pies pogrzebany”.

- Jeśli dana gmina nie widzi potrzeby zorganizowania określonej imprezy, na przykład folklorystycznej, nie wyłoży pieniędzy i nie uda się ich zebrać od sponsorów, ministerstwo nie pomoże. Inicjatywa musi wychodzić od środka  – tłumaczyła minister.

- Jak w takim razie ocalić ginące tradycje? – dopytywał Mirosław Nalaskowski.

- Ich podtrzymania muszą chcieć sami mieszkańcy. Jeśli młodzi nie wykażą inicjatywy, nic na to nie poradzimy – mówiła.

Konieczne zmiany w szkolnictwie

Niestety, programy szkolne są tak obładowane, że nauczyciele bardzo rzadko organizują jakiekolwiek wyjścia dzieci i młodzieży do galerii, czy muzeum.

Edukacja muzyczna, czy plastyczna też przez wiele lat „leżała odłogiem”. Są skutki. Ogromna rzesza dwudziesto-, trzydziestolatków nie czuje potrzeby korzystania z dóbr kultury.

- Ponad 51 procent Polaków w minionym roku nie miało w ręku nawet jednej książki, tylko 14 procent poszło choć raz do teatru, a do filharmonii wyszło nie więcej niż trzy procent Polaków – wylicza profesor.

Bariery mentalne

Jak wynika z przeprowadzonej przez ministerstwo ankiety, Polacy nie chodzą na imprezy kulturalne, bo nie mają pieniędzy, czasu i twierdzą, że mieszkają za daleko.

- Tak naprawdę wszystko tkwi w mentalności. Z danych wynika, że jeśli bilet kosztuje nie więcej niż 20 złotych, to uznawany jest za tani. Imprez za taką cenę jest przecież mnóstwo, a i tak sale są niezapełnione. Trzeba przełamać bariery mentalne. Widzów trzeba najpierw sprytnie „zwabić” – przekonuje minister Omilianowska.

Jak to zrobić? Za pomocą show, eventu.

- Bilety za 250 groszy do teatru, Noc Muzeum, Noc Bibliotek chwyciły. W ciągu jednej nocy w Warszawie muzea odwiedziło milion ludzi, teatry przeżywały oblężenie, 80 procent widzów zasiadło na teatralnej widowni pierwszy raz w życiu. Jest szansa, że te osoby wrócą. Event musi być – przekonuje minister.

Drugą opcją jest przyzwyczajanie do „korzystania z kultury” od dziecka.

NInA i kanon za złotówki

- Wychodzimy z kulturą naprzeciw odbiorcy – mówi minister.

Każdy może odnaleźć w swoim komputerze stronę Narodowego Instytutu Audiowizualnego (NInA) i zupełnie za darmo oglądać archiwalne filmy, wywiady, spektakle. Można korzystać z POLONY – Cyfrowej Biblioteki Narodowej, której zbiory, to blisko 850 tys. publikacji oraz portalu www.kulturadostepna.pl, który zbiera wszystkie oferty kulturalne.

- Planujemy też wydrukować kanon literatury polskiej za symboliczne pieniądze. Tak, żeby każdy posiadał w domu arcydzieła literatury polskiej. Mógłby je kupić za 5-7 złotych, a gdy już będzie je miał na półce, to może sięgnie po tę książkę i przeczyta – tłumaczy minister.

Minister zapowiada również rychłe zmiany w funkcjonowaniu mediów publicznych, a konkretnie w kwestii abonamentu.

- Abonament jest niesprawiedliwy społecznie. Trzeba uporządkować tę kwestię – podkreśla.

Na koniec Omilianowska skomplementowała Suwałki.

- Byłam tu wiele razy, ale ostatnio prawie dziesięć lat temu. Miasto bardzo się zmieniło. Jestem pod ogromnym wrażeniem odnowionych kamienic i pięknej nowej architektury, zwłaszcza loftów – chwali.

 

 Justyna M. Brozio

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*