20.11.2015

Potrzeba wojsk NATO na Suwalszczyźnie - mówi dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas

W październiku podczas konferencji CEPA Forum 2015 w Waszyngtonie dowodzący sił lądowych USA w Europie Ben Hodges upublicznił mapy, na których wskazał pogranicze Polski i Litwy oraz Donbas na Ukrainie jako na dwa najbardziej zagrożone rejony w Europie.

Rozmawialiśmy na ten temat z dr. Grzegorzem Kostrzewą-Zorbasem, politologiem i profesorem Wojskowej Akademii Technicznej. Poruszyliśmy kwestie obronności naszego kraju, obecności wojsk amerykańskich w północno-wschodniej Polsce, wiary w pomoc NATO oraz tego czy tzw. przesmyk suwalski to kluczowe miejsce, gdy Rosja zechce rozpocząć wojnę.

Czy zaskoczyła Pana wypowiedź dowodzącego sił lądowych USA w Europie Bena Hodgesa, który wśród trzech najsłabszych regionów wśród państw NATO wymienił pogranicze syryjsko-tureckie, region Donbas na Ukrainie i tzw. przesmyk suwalski?

Ta wypowiedź nie była dla mnie zaskoczeniem. Jeszcze wcześniej sam zwracałem uwagę na ten teren w swoich publikacjach. Na długo przed mapami zaprezentowanymi przez generała Bena Hodgesa, opublikowałem w tygodniku „wSieci” artykuł i mapy gdzie wskazałem możliwy lądowo-powietrzny atak rosyjski w celu utworzenia tzw. korytarza lądowego z Rosji do Obwodu Kaliningradzkiego.

Najkrótsza droga prowadzi przez Białoruś, która, jak wiadomo, jest w bliskim sojuszu z Rosją, przez fragment Podlasia i Suwalszczyznę do tegoż Obwodu. Czyli mowa o tzw. przesmyku suwalskim, który wskazali również Amerykanie.

Czy ewentualna inwazja Rosjan na północno-wschodnią Polskę, służyłaby też innym celom strategicznym?

Oczywiście, w szczególności stworzeniu zagrożenia dla obszaru metropolitalnego Warszawy, w którym jest skupiona około 1/5 potencjału demograficznego i gospodarczego Polski. Ma to zarówno znaczenie symboliczne, bowiem byłby to atak w stolicę ale także rzeczywiste, z tego względu, że Warszawa jest siedzibą instytucji czy największym w Polsce węzłem różnego rodzaju łączności.

Oprócz aspektu obrony naszego terytorium jak i utworzenia korytarza lądowego łączącego Białoruś z Obwodem Kaliningradzkim, ten teren jest również ważny ze względu na obronę Krajów Bałtyckich. W przypadku zajęcia polsko-litewskiego pogranicza przez Rosjan, Kraje Bałtyckie zostałyby odcięte od państw NATO.

Tak, przy czym obrona Krajów Bałtyckich jest sprawą dużo trudniejszą. Krótka granica polsko-litewska jest otoczona z dwóch stron przez terytorium ZBiR czyli Związku Białorusi i Rosji. Zatem ta granica to jest bardzo kruchy dostęp lądowy pomiędzy trzonem NATO i Unii Europejskiej a Krajami Bałtyckimi. Im dalej w głąb tych państw, im dalej na północny wschód, tym trudniej jest je bronić.

Najbardziej zagrożona jest Estonia. W zarysie wiadomo, choć szczegóły są tajne, że NATO uznało, że może być niezdolne do wprowadzenia takich wojsk do Krajów Bałtyckich aby zatrzymać ewentualną toczącą się inwazję. NATO uznało, że musi się liczyć się z tym, że jedyną opcją będzie odbijanie Krajów Bałtyckich po uprzednim zajęciu przez Rosję.

Sytuacja Polski nie jest aż tak trudna, w tym sytuacja północno wschodniej Polski z Suwalszczyzną włącznie. Ewentualny podbój Krajów Bałtyckich rodzi umiarkowane korzyści dla Rosji. Zatem sytuacja Polski jest inna, ale też stawka jest wyższa, zwłaszcza w obliczu rodzącej się ambicji Rosji o przywrócenia statusu imperium i supermocarstwa.

Czy w takim razie Polska jest zagrożona wojną?

Nie da się wprost odpowiedzieć tak lub nie. To jest kwestia prawdopodobieństw. Prawdopodobieństwo ataku w krótkim terminie – załóżmy, że w ciągu najbliższego roku – jest bardzo niskie. Ryzyko zwiększa się wraz z wydłużeniem perspektywy czasowej, ale zależy również od wielu innych czynników. Przede wszystkim, czy Rosja dalej będzie odbudowywać swoją potęgę, co wcale nie jest takie pewne.

Obecnie Rosja nie jest zdolna do bezpośredniej i otwartej wojny z NATO. Na szczęście, dzięki temu mamy czas na odpowiednie przygotowania, zarówno narodowe jak i sojusznicze. Mamy czas aby postarać się o umieszczenie międzynarodowych baz wojskowych w naszym kraju, w szczególności we wschodniej Polsce. Należy się przygotowywać do odparcia takiego ataku między innymi po to, aby nigdy do niego nie doszło. Im bardziej północno-wschodnia Polska będzie broniona, tym mniej prawdopodobne, że będzie kiedykolwiek zaatakowana.

Wypowiedź amerykańskiego generała była dla suwalczan o tyle intrygująca, że wymienił on tzw. przesmyk suwalski na równi z dwoma regionami, w których trwają konflikty zbrojne. Czy zatem nasz region rzeczywiście znajduje się w na tyle poważnej sytuacji?

Myślę, że po części jest to uproszczenie celowo obliczone na przyciągnięcie uwagi opinii publicznej. Istnieje zbyt wiele różnic i nie da się porównać wszystkich zagrożonych terenów aby utworzyć tego typu ranking i przydzielić trzy pierwszej miejsca tak jak zrobił to generał Ben Hodges.

Ale należy pamiętać, że zagrożenie istnieje i trzeba mieć świadomość słabości pogranicza polsko-litewskiego. Dlatego że, na dzień dzisiejszy NATO nie ma żadnych jednostek wojskowych w północno-wschodniej Polsce a obecność polskiej siły zbrojnej w tym rejonie też jest bardzo słaba.

Czy nie jest tak, że polska opinia publiczna potrzebuje ostrzeżenia z zewnątrz aby zwrócić uwagę na istotne sprawy w naszym kraju? Takie położenie naszych północno-wschodnich granic jest oczywistością, a przecież ten region Polski jeszcze do ubiegłego roku chciano kompletnie zdemilitaryzować. Planów likwidacji suwalskiej jednostki wojskowej zaniechano dopiero po wybuchu wojny na Ukrainie wiosną 2014 roku.

Ależ oczywiście, że tak. I to jest niestety jedna z polskich chorób narodowych. Gdy ukazywały się nasze polskie publikacje zwracające uwagę problem tzw. przesmyku suwalskiego, to nie odbiły się one szerokim echem, lecz gdy powiedział to już amerykański generał, wówczas wzbudziło to duże zainteresowanie mediów. Tak nie powinno być.

Serię decyzji o rozbrojeniu północno-wschodniej Polski podejmowały zupełnie inne siły polityczne niż te, które rządzą dziś.  Jestem przekonany, że nikt już dzisiaj nie powróci do tych planów.

Na Suwalszczyźnie mogłyby powstać nowe bazy wojskowe?

Tak. Zarówno polskie bazy, jak i międzynarodowe. Powinny stacjonować w tym regionie mieszane polsko-amerykańskie czy amerykańskie wojska NATO lub ewentualnie wielonarodowe. Jest też taka możliwość.

Ostatnio zwracałem na to uwagę, aby rozpocząć współpracę krajów Międzymorza na tym polu i zacząć integrować ich siły zbrojne. Przykładowo gdyby na Suwalszczyźnie czy Podlasiu pojawiliby się żołnierze węgierscy, rumuńscy lub estońscy to nie spowodowałoby to, aż tak dużego potencjału wojskowego, jak w przypadku wojsk amerykańskich. Lecz byłoby to na tyle przydatne, iż byłby to jasny sygnał na zewnątrz o solidarności i w współpracy, także militarnej, naszych narodów.

Ale czy istnieje możliwość, żeby wojska NATO stacjonowały na Suwalszczyźnie? Czy Akt Założycielski NATO-Rosja nie wyklucza obecności takich wojsk zbyt blisko terytorium Rosji?

Akt Założycielski NATO-Rosja wyklucza „stałe stacjonowanie większych jednostek bojowych”. I to jest celowo nieprecyzyjny zapis aby zachować jego elastyczność. NATO ciągle to wykorzystuje i np. zamiast stałej obecności swoich wojsk wprowadzana obecność rotacyjną ciągłą. Jednostki wojskowe ciągle się zmieniają jednocześnie stale zaznaczając swoją obecność na danym terenie. Amerykanie wykorzystują to na Półwyspie Bałkańskim gdzie funkcjonują wojskowe bazy bułgarsko-amerykańskie, które istnieją wbrew Aktowi Założycielskiemu. Też zapis „większa jednostka bojowa” jest nieprecyzyjny i określenie to podlega interpretacji.

Jednak jeszcze ważniejsze jest to, że Akt Założycielski nie jest traktatem, lecz jest polityczną deklaracją. Okoliczności, w jakich został on zawarty, znacząco się zmieniły. Akt został podpisany w 1997 roku, w innej rzeczywistości, m.in. przed atakami Al-Kaidy na Nowy Jork i Waszyngton, przed odrodzeniem się chęci imperialistycznych Rosji i jej atakami na Gruzję i Ukrainę.

Nawet jeśli utrzymać wersję, iż jest on traktatem, to istnieją twarde powody, aby uznać, iż Akt Założycielski w międzyczasie został złamany przez Rosję lub już nie obowiązuje. Polska na ostatnim szczycie NATO w Wielkiej Brytanii we wrześniu 2014 postulowała właśnie, aby uznać Akt Założycielski za już nieobowiązujący, bo został m.in. złamany przez Rosję.  Jak wiemy, NATO nie zdecydowało się, aby to oficjalnie ogłosić.

Jak widać Akt Założycielski słabnie i ulega rozpadowi, świadczą o tym chociażby bazy amerykańskie na Półwyspie Bałkańskim, o których wspominałem. To z kolei przemawia na korzyść tego, aby powstały bazy NATO w Polsce np. na Suwalszczyźnie.

Zatem jakie są szanse na utworzenie baz wojskowych NATO w Polsce? Czy lobbing Niemiec przeciwko wojskom międzynarodowym w naszym kraju nie jest zbyt duży?

W ostatnim czasie tu jest znaczący postęp. Oznaką tego jest wypowiedź, wspomnianego już, dowódcy amerykańskich wojsk lądowych w Europie Bena Hodgesa. Zapowiedział on umieszczenie m.in. w Ciechanowie – i w kilku miejscowościach Polski centralnej i zachodniej - składu broni, amunicji i sprzętu amerykańskiego. Ale w Ciechanowie także dowództwa brygady amerykańskiej.

Jest to krok w dobrym kierunku w sprawie stacjonowania wojsk Sojuszu w naszym kraju.  Oczywiście, wciąż niewystarczający, lecz świadczący o świadomości zagrożenia i psychologicznym przełomie. Być może nie wszystkich krajów członkowskich, ale z pewnością Stanów Zjednoczonych.

Jakie korzyści może przynieść dla Polski zapowiedziane przez Amerykanów umieszczenie dowództwa brygady amerykańskiej w Ciechanowie?

Dzięki zapowiedzianym przez Amerykanów przedsięwzięciom, Ciechanów stanie się wysuniętym najdalej na wschód - poza Półwyspem Bałkańskim, który leży na uboczu strategicznym - miejscem z amerykańską obecnością wojskową. Mimo że w Ciechanowie nie będą stacjonowały wojska bojowe, to będzie tam jednak dowództwo dużej jednostki i w połączeniu ze składem sprzętu będzie ona miała potencjał, aby zostać szybko przekształcona w jednostkę bojową. Wprawdzie za małą, aby wygrać wojnę z Rosją, ale już dostatecznie dużą, żeby nie mogła zostać zlekceważona.

Warto tutaj przytoczyć zdanie z czasów założycielskich NATO, które padło gdy zapytano jednego z przywódców państw zachodnioeuropejskich: „Ilu żołnierzy amerykańskich jest potrzebnych w Europie”? Przywódca odpowiedział: „Jeden, jeżeli Związek Sowiecki go zabije”.

Jest to wymowne, bowiem takie działanie będzie musiało wywołać odpowiedź Stanów Zjednoczonych. Oczywiście mam nadzieję, że żaden z żołnierzy amerykańskich nie zginie w Europie, ale ich obecność będzie pełniła m.in. rolę odstraszającą. Należy jednak podkreślić, że Ciechanów nie wystarczy. Potrzebny Polsce jest realny potencjał wojskowy i należy do niego dążyć.

Czy wydarzenia z ostatnich dni, które miały miejsce w Paryżu powinny wpłynąć na zmianę postrzegania zagrożenia przez Polskę? Krótko mówiąc, czy wciąż najprawdopodobniejsza, mimo wszystko, wydaje się inwazja ze wschodu?

Oczywiście, zagrożenie ze wschodu pozostaje zdecydowanie największym zagrożeniem dla Polski. Jednocześnie pojawia się zagrożenie, że Europa Zachodnia uzna teraz Rosję za sojusznika a nie przeciwnika, co byłoby bardzo niekorzystne dla naszego kraju.

Wyraźna w ostatnich dniach jest postawa mediów, jak i polityków państw zachodnioeuropejskich, która wpływa na debatę publiczną w naszym kraju i wypowiedzi polskich polityków. Można zatem odnieść wrażenie, że terroryzm dżihadystyczny jest problemem dla Polski. Oczywiście nie jest to prawdą. Głównie z tego powodu, że żadne masy imigrantów w Polsce zamieszkać nie chcą. Ba, nawet na siłę nie chcą tu przybyć. Polska jest dla nich krajem obcym, nieznanym, zimnym i biednym. Oni dążą przede wszystkim do krajów Europy Północnej, a w drugiej kolejności Europy Zachodniej. Krajów, które mają opinię państw bogatych i zapewniających największą opiekę społeczną.

Zatem zdecydowanie największym zagrożeniem dla Polski wciąż pozostaje zagrożenie z Rosji. Państwo polskie powinno o tym pamiętać i tutaj kierować swoją uwagę i działania. Powinniśmy wciąż działać na rzecz m.in. obecności wojskowej NATO w Polsce a w szczególności we wschodniej Polsce, w tym na Suwalszczyźnie.

Rozmawiał Adrian Piekarski

udostępnij na fabebook
02.05.2023, 06:38:22

Dobry

Obecnosc wojsk amerykanskich na Suwalszczyznie jest podyktowana obecnoscia tam rzadkich metali. Amerykanie nie zawracali by sobie dooopy obecnoscia/wydatkami jesli korporacje i banki nie mialyby korzysci ze stacjonowania amerykanskich armii.

15.12.2015, 21:30:24

amur49

Obawiam się jednego: Teraz, kiedy władzę w Polsce przejęła banda niodpowiedzialnych oszołomów i z tego powodu sytuacja tak polityczna, jak i gospodarcza stała się niestabilna, nikt z zagranicy nie zechce się tu pchać. Dotyczyć to niestety może również amerykańskich czy NATO-wskich sił wojskowych.

14.12.2015, 22:52:35

nzoz.kudlicki

Od 40 lat znam pewną tajemnicę ,gdzie pomimo nie iż jestem tego sprawdzić , to jednak ma duży ładunek prawdopodobieństwa. Jeśli nastąpi atak , to zupełnie z innego miejsca , gdzie maxymalnie do trzech godzin dzicz sowiecka opanuje przesmyk. Byłem w wojskowości im. Karskiego , ale poczułem się upokorzony i dałem sobie tego spokój. Lecz widząc ten temat , to bez przekonania o tym napisałem. To wszystko, mając nadzieję iż moja straszliwa wiedza na ten temat nie potwierdza się. Oby !

Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
04.23.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
23.04.2024

Toyota RAV4

Dodaj nowe ogoszenie