Nie będzie wycinki drzew, które odgradzają parking od małego parku przy ulicy Kowalskiego. Parkujący auta skarżą się, że rosnące przy płocie akacje, nie tylko szpecą okolicę, ale też brudzą ich samochody. Urzędnicy uważają, że problem jest błahy, a drzewom wystarczy lekkie przyciecie.
Niewielki park mieści się za drewnianymi budkami przy ulicy Kowalskiego. Rząd drzew oddziela go od zamkniętego parkingu na którym auta zostawiają mieszkańcy sąsiednich bloków.
- Mamy straszne problemy z tymi drzewami. Akacja jest jak chwast i bardzo szybko się rozrasta. Przez to szansy nie mają inne drzewa, a jesienią w okolicy jest straszny bałagan. Wszystko spada na nasze auta i bez przerwy mamy pozatykane wloty od klimatyzacji - opisuje Maciej Nowikowski, który od lat parkuje tam swoje auto.
Kierowcy zwracają uwagę również i na bezpieczeństwo. Wysokie drzewa zasłaniają widok kamerom miejskiego monitoringu, a pod drzewami zbiera się różne towarzystwo i spożywa alkohol.
Pod petycją o to, aby z drzewami zrobić porządek podpisało się około pięćdziesięciu osób. Ich wnioskiem zajęła się Suwalska Spółdzielnia Mieszkaniowa, która przekazała go ratuszowemu wydziałowi ochrony środowiska. Ten odrzucił podanie o likwidację 35 drzew.
- Nie widzimy powodu dlaczego wycinać te drzewa. Cięcia sanitarne są w tym miejscu wystarczające. To nie jest pretekst, że nie może być drzew, bo trzeba sprzątać liście - mówi Dariusz Przybysz, naczelnik wydziału wydającej zgodę na wycinkę drzew.
Takiej argumentacji dziwią się mieszkańcy bloków przy Kowalskiego. Podkreślają, że nie są przeciwko zieleni. Chcą, aby drzewa były tam atrakcją, a nie problemem. Zapowiadają, że ponowią starania o wycinkę akacji i uporządkowanie terenu miniparku.
- Mieliśmy pomysł, żeby po wycince akacji za własne pieniądze zasadzić w tym miejscu żywopłot – podkreśla suwalczanin.
(mkapu)