04.02.2014

Gwałt praktycznie bez konsekwencji

-To się chyba nigdy nie skończy – mówi Katarzyna M., matka zgwałconego chłopca z Augustowa. Oprawca jej syna pozostaje na wolności.

Sprawa skrzywdzonego Oliwiera wciąż bulwersuje. Pokrzywdzony i gwałciciel mieszkają obok siebie.

 - Jak to możliwe, że udowodnili gwałt, a oprawca nie dostał żadnej kary? W więzieniu powinien siedzieć, a nie po ulicach chodzić – denerwują się mieszkańcy miasta.

- Tyle czasu w jednym bloku mieszkają?! Przecież powinni sprawcę odizolować od ofiary. Jak służby nic nie robią, to matka sama powinna chłopaka zabrać jak najdalej – mówią.

O sprawie molestowania chłopca w Augustowie zrobiło się głośno w 2011 roku.

Dziewięcioletni Oliwier skarżył się matce, że starszy o pięć lat mieszkaniec tego samego bloku dotyka i zmusza go do robienia „dziwnych rzeczy” w piwnicy. Matka zaprowadziła chłopca do psychologa. Specjalista uznał, że dziecko nie zmyśla i zgłosił sprawę policji. Wszczęto postępowanie. Sąd Rejonowy w Augustowie uznał, że doszło do molestowania, ale nie do gwałtu. Sprawca - Kamil P., nie poniósł faktycznie żadnej kary, ponieważ sąd nakazał jedynie, aby rodzice objęli go „nadzorem kuratorskim”. Takie orzeczenie podważyła prokuratura. Sąd drugiej instancji skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sprawa wędrowała z prokuratury do sądu, z sądu do prokuratury.

 - Prokuratura dwukrotnie zaskarżała to orzeczenie , raz sąd odwoławczy je uchylił i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Drugi raz - utrzymał wyrok sądu pierwszej instancji – informuje Ryszard Tomkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.

Niespełna tydzień temu sąd w Suwałkach przyznał, że dowody zebrane w tej sprawie świadczą o tym, iż doszło nie tylko do „innych czynności seksualnych”, ale też do gwałtu. Nie pociągnęło to jednak praktycznie żadnych konsekwencji w stosunku do oskarżonego. Jego kara nie uległa zaostrzeniu. Nie trafi do poprawczaka. Kamil P. dalej mieszka w tym samym bloku, gdzie pokrzywdzony chłopiec. Chodzi do zawodówki.

 - Nie jestem z tego zadowolona, bo nic mu dalej nie zrobili, nie odizolowali – mówi Katarzyna M. – Nie byłam w sądzie, bo już nie daję rady z tym wszystkim. To ciągnie się już dwa lata. Od września mój brat chorował na nowotwór. Zmarł 17 stycznia. Dopadła mnie depresja. Nie daję rady. Nie umiem słuchać tego, co mówi się w sądzie. Rodzina Kamila świadczy na jego korzyść. Najgorsze jest to, że my mieszkamy na drugim piętrze, a oni na parterze. Codziennie koło nich musimy przechodzić. „Z rękami” wychodzą naprzeciw. Nie stać mnie na inne mieszkanie – mówi matka chłopca.

Rodzina Kamila P. oskarża Katarzynę M. o pomówienie. Pojawiają się wątki rozpijania nieletnich. Sprawa na pewno nie jest łatwa. Odnosi się wrażenie, że w walce dorosłych, stertach dokumentów i gąszczu urzędniczych procedur zaginęło gdzieś dobro dziecka.

 Justyna Brozio

udostępnij na fabebook
04.02.2014, 12:21:50

marekb

a to polska właśnie

Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
04.16.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
Dodaj nowe ogoszenie