Prezes PGK rozpoczął od cięcia kosztów. Okazuje się bowiem, że tylko część strat jest konsekwencją zlecenia spółce budowy mieszkań komunalnych. Oszczędności przynieść ma ograniczenie nieopłacalnej działalności i zmniejszenie zatrudnienia. Nie będzie to jednak proste.
Poprzedni prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej tłumaczył, że ponad milionowa strata spółki wynika z tego, że kilka lat temu zlecono mu budowę około 300 mieszkań przy Daszyńskiego i Franciszkańskiej. Po zakończeniu inwestycji bloki zostały przekazane nieodpłatnie samorządowi, a spółce zostały do spłacenia odsetki i koszty amortyzacji obiektów.
- Rzeczywista strata spółki nie wynosi ponad milion złotych, ale po odjęciu kosztów budowy bloków wciąż jesteśmy na minusie 400 tysięcy złotych – wylicza prezes Dariusz Przybysz, który PGK kieruje od początku sierpnia.
Przyczyn ujemnego wyniku finansowego jest sporo. Jedną z nich jest obsługiwana przez PGK komunikacja miejska. Co roku z miejskiej kasy do autobusów dopłacane jest około 5 milionów złotych. To ciągle za mało, aby spółka wychodziła na zero.
- Dokładamy też do stacji diagnostycznej pojazdów, a zakład usług komunalnych jest niedostosowany do aktualnej sytuacji - tłumaczy Przybysz.
Kilka lat temu to PGK zajmowało się utrzymywaniem czystości w mieście. Obowiązki te z czasem przejął jednak Zarząd Dróg i Zieleni. Spółka pozbawiona zadań i finansowania została z niepotrzebnym sprzętem i zbyt dużą kadrą.
- Jesteśmy w tracie sprzedaży zbędnych urządzeń. Stopniowo zmniejsza się też zatrudnienie. Nie może być tak, że w spółce jest trzech dyrektorów - mówi były naczelnik wydziału gospodarki komunalnej.
Jeszcze przed objęciem prezesury przez Przybysza wypowiedzenie otrzymało czterech pracowników. Dwóch kolejnych dostanie je wkrótce. Niektórzy z nich nie pogodzili się z jednak kadrowymi decyzjami zarządu spółki. Janusz Krzyżewski, były prezes PGK, mimo że osiągnął wiek emerytalny, nie chce pożegnać się z dyrektorską posadą i zapowiedział, że o pomoc zwróci się do sądu pracy.
Wypowiedzenie otrzymać ma też Adam Kacprzyk. Szef zakładu komunikacji miejskiej nie odebrał go jeszcze, bo od kilku tygodni przebywa na zwolnieniu chorobowym. Póki z niego nie wróci, nie może zostać zwolniony. Nieoficjalnie mówi się, że na miejsce byłego radnego szykuje się już inny zaczynający karierę młody samorządowiec.
Nowy prezes deklaruje, że stanowisko nie zostało jeszcze obsadzone. Nadzór nad komunikacją miejską sprawuje obecnie Marek Giedrojć. Były prezes, a obecnie znów dyrektor do spraw technicznych na razie opiekę nad autobusami powierzył Ewie Żegaczewskiej, która tematem tym zajmuje się od wielu lat.
- Na razie przyglądamy się jak sobie radzi i wkrótce podejmiemy decyzje kadrowe – mówi Przybysz.
Szef PGK liczy też, że w tym roku spółce uda się przejąć rynek wywozu śmieci z terenu Suwałk. W poprzednich latach lepsze oferty w przetargach składały firmy spoza miasta.
(mkapu)
[12.08.2015] Janusz Krzyżewski wysłany na emeryturę. Karierę kończy w sądzie
[20.07.2015] Nadzorował prezesów, a teraz sam nim został. Naczelnik szefem PGK
[06.07.2015] Łączenie miejskich spółek. Bazar czeka na koniec urlopu
[27.03.2015] Spółka pod ostrzałem. Marek Giedrojć w obronie swojej firmy
[26.03.2015] Prezydent krytycznie o PGK. Radny pyta czemu tak późno
[24.02.2015] PGK wchłonie Targowiska. Jedna spółka zamiast dwóch
