Suwałki znalazły się na wyborczej trasie Włodzimierza Czarzastego. Polityk stara się o fotel przewodniczącego Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Na spotkaniu z lokalnymi działaczami krytykował zarówno PiS, jak i decyzje przez które jego partia nie weszła do Sejmu.
- Sojusz Lewicy Demokratycznej podobnie jak Platforma Obywatelska wybiera przewodniczącego. Jesteśmy nieobecni w ogólnopolskich mediach, a przecież w PO jest tylko jeden kandydat, a u nas dziesięciu. Dziwię się, że w telewizji pokazują tylko Schetynę. Ja jestem mądrzejszy i przystojniejszy niż on - ironizował Włodzimierz Czarzasty w czasie spotkania z suwalskim SLD.
Pretekstem do odwiedzenia Suwałk były dla niego wybory przewodniczącego Sojuszu. Były szef stowarzyszenia Ordynacka rywalizuje w nich z dziewięcioma kontrkandydatami. O władze w SLD ubiega się między innymi Joanna Senyszyn, Krzysztof Gawkowski i Jerzy Wenderlich.
- Skoro dostaliśmy milion głosów nie można w SLD gasić światła. Nie można też sprzedawać siedzib, a o struktury powiatowe trzeba dbać - podkreślał Czarzasty.
Na spotkaniu w byłym Domu Nauczyciela dużo gorzkich słów padło pod adresem Zjednoczonej Lewicy. To że SLD wystartowało jako koalicja, podniosła poprzeczkę progu wyborczego, której nie udało się im przekroczyć.
- Ktoś i to łącznie ze mną dostał zaćmienia. Źle się stało, że bardziej niż na obecności w Sejmie zależało nam na kwestiach finansowych - mówił.
Czarzasty przyznał też, że pół procenta, które zabrakło SLD dało PiS-owi pełnię władzy. A na to co obecnie dzieje się w kraju patrzy krytycznie. I nie chodzi tu tylko od Trybunał Konstytucyjny i ustawę medialną.
- Nie ma 500 zł na dziecko. Nie obniżono VAT-u i nie podniesiono kwoty wolnej od podatku. Nie ma też darmowych lekarstw dla 75-latków - punktował partię rządzącą.
Mimo że SLD po raz pierwszy nie wprowadziło do Sejmu żadnego posła, to na spotkaniu wyczuwało się delikatny entuzjazm. Działacze spodziewają się, że kolejna szansa stanie przed nimi już w najbliższych wyborach samorządowych. Były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji studził te nastroje.
- To nie jest tak, że jak przyjedzie przewodniczący na białym koniu, to od razu jest lepiej i partia znów się będzie rozwijać. Potrzeba większego zaangażowania, aby odbudować pozycję na scenie politycznej - motywował Czarzasty.
Kandydat na szefa SLD zapewnił, że nawet jeżeli nie wygra, to dalej będzie angażował się w działalność Sojuszu.
(mkapu)








