Informacji o aktualnym stanie epidemiologicznym poświęcona była część piątkowej sesji Rady Miejskiej Suwałk. Jak informowaliśmy, w mieście zakażone są obecnie 663 osoby.
Elżbieta Bednarko, Powiatowy Inspektor Sanitarny mówiła, że ogniska zakażeń są rozproszone, że do infekcji dochodzi zarówno w zakładach pracy, jak i w domach. Wymieniła trzy największe obecnie ogniska w mieście.
W Domu Pomocy Społecznej Kalina, jak opowiadała Elżbieta Bednarko, ognisko wybuchło 5 listopada, kolejne wymazy zostały tam przeprowadzone 10 listopada.
Obecnie koronawirusa potwierdzono aż u 135 spośród 186 mieszkańców DPS Kalina oraz u 19 pracowników tej placówki. Kolejnych 14 pracowników ma zwolnienia lekarskie z powodu innych chorób. Zmarło 3 mieszkańców, 4 przebywa w szpitalu.
- Na szczęście, większość mieszkańców DPS ma lekki przebieg lub choruje bezobjawowo – mówił Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk. – Opiekuje się nimi pozostałych 60 pracowników. Jako, że pracują dłużej i więcej, uzgodniłem z panią dyrektor Barbarą Burbą, że zapłacimy im o 50 proc. więcej. Być może pomocy udzielą wojewoda i wojsko. DPS Kalina to to duże ognisko, ale na razie utrzymujemy nad nim kontrolę – podsumował prezydent Suwałk.
Radny Jarosław Kowalewski, na co dzień szef WKU W Suwałkach poinformował, że kontaktował się w sprawie DPS z Wojskami Obrony Terytorialnej i że terytorialsi na pewno pospieszą z pomocą.
Drugim z większych ognisk jest Ośrodek Rehabilitacji przy ul. Waryńskiego, w który leczy pacjentów także na oddziale stacjonarnym. Tam 4 października pobrano wymazy od 27 pacjentów. Pozytywny wynik uzyskano w 11 przypadkach i ci pacjenci zostali przeniesieni do szpitala lub odesłani do domów.
- Dzisiaj wymazy zostały pobrane od 23 pracowników Ośrodka Rehabilitacji – powiadomiła Elżbieta Bednarko.
W suwalskim hospicjum, w którym testy zostały przeprowadzone 31 października, zakażonych okazało się 6 spośród 31 pacjentów oraz 11 pracowników.
Na pytania radnych, Tadeusza Czerwieckiego i Jacka Niedźwiedzkiego, Elżbieta Bendarko stwierdziła, że ani ona, ani jej pracownicy nie słyszeli, żeby doszło do przypadku zakażenia podczas marszów w ramach Strajku Kobiet. Przypomnijmy, że od 24 października w naszym mieście zostało zorganizowanych pięć takich manifestacji.
Po wprowadzeniu nauki zdalnej, nie ma już ognisk epidemicznych w suwalskich szkołach. Dzisiaj z zajęć wyłączone były tylko trzy grupy w żłobkach.
W szpitalu największym problemem jest brak kadry
Radni wysłuchali też informacji, udzielanych przez Adama Szałandę, dyrektora Szpitala Wojewódzkiego. Jak wielokrotnie pisaliśmy, placówka dysponuje 89 łóżkami covidowymi w szpitalu i 40 miejscami w izolatorium w Starym Folwarku. Dzisiaj w Szpitalu Wojewódzkim leczonych z COVID-19 leczonych jest 73 pacjentów, w tym 11 pod respiratorami, a w izolatorium przebywa 5 osób.
Szpitalny punkt pobrał do tej pory ponad 2100 wymazów, a w laboratorium, do którego zostały zakupione analizatory w USA, przeprowadzono ponad 1400 testów genowych. Badań możnaby robić nawet 150 dziennie. Przeszkodą jest brak testów. Ministerstwo Zdrowia przydziela tylko 200 sztuk na 2 tygodnie.
Z braku kadry, szpital nie przeprowadza testów komercyjnych. Brak lekarzy i pielęgniarek, spowodowany COVID-19 lub innymi chorobami, izolacją lub kwarantanną jest największą trudnością w funkcjonowaniu szpitala. Absencja chorobowa oscyluje wokół 11 proc., każdego dnia w pracy brakuje 100-120 osób.
Kłopotów nie ma za to z respiratorami, których szpital ma 34, ani ze środkami ochrony osobistej. Szpital posiada też wystarczające zapasy tlenu.
Jak podkreślał Adam Szalanda, Szpital Wojewódzki w pełnym zakresie wywiązuje się z umów z NFZ-em, obłożenie pozostałych łóżek wynosi 61 proc.
WD
