22.11.2015

Suwałki – pełne entuzjazmu Miasto Archipelag

Kiedyś miasto wojewódzkie, od prawie ćwierć wieku po prostu Suwałki. Co w infrastrukturze, mentalności i życiu suwalczan zmieniło się po tym, gdy miasto przestało być stolicą województwa? Odpowiedzi na to pytanie, nie tylko w Suwałkach, ale też w pozostałych trzydziestu byłych stolicach województw szuka reporter Filip Springer.

Kilka miesięcy temu Springer wpadł na pomysł realizacji projektu Miasto Archipelag. Jak sam pisze, to „sentymentalna podróż po byłych miastach wojewódzkich”. Stworzył stronę www, profil na  Facebooku, Magazyn na Flipboardzie. Do współpracy zaprosił mieszkańców byłych województw. Na stronach umieszcza swoje reportaże – wrażenia z podróży do Miast Archipelagu. Można też je przeczytać w „Wyborczej”, czy „Polityce”, albo posłuchać w radiowej „Trójce”. O swoich wrażeniach z pobytu w Suwałkach opowiada Justynie Brozio.

- Dlaczego postanowił Pan stworzyć projekt Miasto Archipelag?

- Na pewno suwalczanie i mieszkańcy Suwalszczyzny doskonale wiedzą, że gdy rzuci się nazwę: „Suwałki” przez kogoś, kto nie jest stamtąd, to od razu pierwsze skojarzenie -„zimno” i koniec.

Do wielu z byłych miast wojewódzkich przylgnęły takie głupkowate klisze czy stereotypy, które absolutnie nie odpowiadają prawdy o tych miastach,  to znaczy  w Suwałkach jest zimno, w Wałbrzychu są bieda szyby i ostatnio „namierzony” złoty pociąg, a w Radomiu jest ubóstwo i zapaść. A  to nie do końca jest prawda. Ja oraz inne osoby zaangażowane w ten projekt mamy takie przekonanie, że ta warszawsko-centryczna perspektywa mocno zaburza obraz tych miast. Powoduje również, że nie można skupić się na ich prawdziwych problemach, czy wyzwaniach, przed jakimi te miasta stoją.

Jeżdżę po kraju,  staram się nie mieć w głowie tych wszystkich stereotypów i patrzeć, jak życie w tych miastach naprawdę wygląda. Chcę po prostu opowiedzieć Polskę mniejszych miast. W sposób pozbawiony stereotypów i w taki, który przywróci też taki „godnościowy” wymiar tej opowieści.

Byłe miasta wojewódzkie często kojarzą się z tym, że się z nich wyjeżdża. To niejednokrotnie jest prawdą, bo żeby studiować niektóre kierunki - trzeba wyjechać, ale to nie znaczy, że trzeba z nich wyjechać na zawsze.

W Suwałkach spotkałem na przykład informatyków z Code & Pepper, którzy wyjechali, pokończyli studia, zdobyli wykształcenie, wrócili i robią w swoim mieście genialną robotę.

Chcemy też opowiadać o Polsce mniejszych miast, bo ona nie jest opowiedziana w mediach.

- Co Pan sądzi o Suwałkach?

- Do Suwałk przyjechałem autobusem, właściwie prosto ze Skierniewic. W  każdym mieście jestem kilka dni, więc siłą rzeczy taki pobyt jest bardzo naskórkowy. Natomiast chyba jeszcze nie było tak, żebym miał ten pobyt tak intensywny, jak w Suwałkach. To wszystko przez Wojciecha Pająka, który jest wielkim pasjonatem Suwałk i złapał mnie na Fecebooku. Zobaczył, że przyjeżdżam i postanowił zorganizować mi czas.

Moje pierwsze wrażenie było takie, że Suwałki są bardzo ogarnięte w porównaniu z poprzednimi dziesięcioma miastami, w których byłem. Widać, że poniesiono bardzo duże nakłady infrastrukturalne o porządkowym wymiarze. Gdzie nie spojrzeć, można zauważyć, że coś się w tym mieście dzieje. Wszystko zrobiło na mnie pozytywne wrażenie -  i Zalew Arkadia, i plac Marii Konopnickiej.

Często jednak te nakłady infrastrukturalne nie idą w parze z rozwojem kapitału ludzkiego, ale pod tym względem byłem również zaskoczony, bo w Suwałkach spotkałem gigantyczny ogrom  ludzi tak absolutnie zafascynowanych życiem w tym mieście, że aż byłem tym entuzjazmem przytłoczony. Chcę tu wymienić Pawła Pojawę z cukierni „Sugar”, Piotra Kuczka z Suwalskiego Ośrodka Kultury, Huberta Stojanowskiego, Natalię Krejpcio z Kubu Karate.

Ci ludzie byli moimi przewodnikami po Suwałkach i pokazali mi miasto z perspektywy bardzo entuzjastycznej. Aż się trochę bałem, że mi wyjdzie za duża laurka z tego wszystkiego. Był to bardzo ciekawy, intensywny pobyt.

- Spacerował Pan nie tylko po Suwałkach, ale też po najbliższej okolicy. Robił Pan również zdjęcia…

- Trafiłem na taki bardzo dobry moment, bo akurat była mgła.  Taksówkarz mówił, że nie ma za dużo mgielnych dni w Suwałkach, natomiast ja trafiłem właśnie na dwa dni mgły, a mgła to dla fotografa jest absolutne dobrodziejstwo. Wszystko fotografowane we mgle ładnie wygląda, więc ja czerpałem z tej aury pełnymi garściami.

Łaziłem też po łąkach wokół Suwałk, poszedłem do Kruszbetu.

(Zdjęcia F. Springera z Suwałk można zobaczyć na stronie Miasta Archipelag).

- Pisze Pan reportaże urbanistyczne, szuka Pan często „koszmarków architektonicznych”, ale moim zdaniem Miasto Archipelag, to projekt głównie o ludziach.

- Tak.  Ten projekt odstaje od tego, co wcześniej robiłem. To znaczy  dla mnie zawsze punktem wyjścia w twórczości jest przestrzeń i tak też wygląda moja podróż przez te miasta. Na początku robię listę miejsc, które muszę zobaczyć, idę tam, robię zdjęcia. Często w pobliżu tych punktów spotykam ludzi, rozmawiamy. Z wielu z tych rozmów wzięły się reportaże.

Ale ten projekt rzeczywiście jest inny, niż te wcześniejsze, czy to „Walka z kolumnadą”, „Źle urodzone” albo „Zaczyn”. Były to rzeczy głównie o architekturze. Miasto Archipelag, to opowieść o mieście, ale i o życiu w tym mieście.

- Czy podczas swoich archipelagowych poszukiwań znalazł pan miejsce na miarę Miedzianki?

- Miejsca podobnego nie, ale historię tak. Nie zdradzę jednak, gdzie, bo nie sprzedaję swoich pomysłów (śmiech). Ale jest rzeczywiście tak, że w każdym z tych miast, także w Suwałkach są ciekawe historie.  Mnie szczególnie zaintrygowała ta o budowie na terenie parku krajobrazowego wielkich kopalni. To jest trochę taka druga strona Miedzianki. O ile Miedzianka, to miejsce, które zniknęło, bo otwarto tam kopalnię, o tyle Suwalski Park Krajobrazowy nie zniknął dzięki temu, że tej kopalni tam nie otwarto. Można sobie wyobrazić, jak ucierpiałby krajobraz, gdyby powstały tam kopalnia i elektrownia szczytowo-pompowa.

Tak po reportersku i tak zupełnie egoistycznie - w każdym z tych miast mam poczucie, że trafiłem na taką polanę pełną grzybów, których nikt przede mną nie odkrył i mogę sobie chodzić i zbierać te grzyby i każdy z tych grzybów to prawdziwek…

W mniejszych miastach jest bardzo dużo tematów do opisania, ale wiem też, jakie są warunki pracy mediów lokalnych. To bardzo ważne, aby te media były silne. Nasza grupa robocza stara się je w tym projekcie wspierać.

 

Z Suwałk Filip Springer pojechał do Łomży, potem Ostrołęki. Owocem jego reporterskich wojaży będzie książka, której wydanie planowane jest na jesień przyszłego roku.

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
05.05.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
04.05.2024

szukam pracy

Dodaj nowe ogoszenie