Dwa miesiące spijał mieszkańcom północnej części miasta sen z powiek. Doprowadził do wielotysięcznych strat, puścił z dymem wiele lat ciężkiej pracy, zniszczył auta bez których trudno dojechać do pracy czy zawieźć dziecko do przedszkola – sprawca podpaleń, do których doszło wiosną w Suwałkach, wciąż pozostaje nieuchwytny.
Najprawdopodobniej ten sam sprawca podpalił trawy i krzaki między ul. Armii Krajowej i obwodnicą Suwałk.
W drugi dzień Świąt Wielkanocnych, około godz. 21.50, na parkingu przy ul. Paca piroman podpalił wnętrze kultowego Mercedesa W124 300CE Coupe, zabytkowego, bardzo drogiego klasyka.
- Podczas oględzin policjanci znaleźli w środku rozsypane, spalone zapałki – mówił wówczas właściciel pojazdu. - Funkcjonariusze natrafili na uszkodzenia wskazujące, że pożar powstał po uprzednim oblaniu jakąś substancją tunelu oraz kokpitu auta.
Jak dotąd policja nie zatrzymała sprawcy.
- Sprawa jest w toku. Nie możemy informować o postępach śledztwa – mówi Anna Wałecka-Chamiuk z komendy Miejskiej Policji w Suwałkach.
Mieszkańcy Północy łączyli podpalenia samochodów z innymi aktami wandalizmu. W marcu kamery przy ul. Kowalskiego uchwyciły mężczyznę, który uszkodził volkswagena passata i odszedł w kierunku ul. Paca. 22 kwietnia Policja poinformowała o zatrzymaniu wandala. Okazał się nim 23-letni mieszkaniec Suwałk. Mężczyzna usłyszał zarzut uszkodzenia mienia. Na razie nic nie wskazuje na to, że to on dopuścił się również podpaleń samochodów.