25.10.2016

GKS 1962 Jastrzębie – Wigry Suwałki 1:2. Byli faworytem i są, ale teraz już murowanym [wyniki]

Biało-niebiescy, chociaż przez 47 minut grali w dziesięciu, wygrali na boisku trzecioligowca. W rewanżu, 30 listopada na własnym stadionie spokojnie powinni zapewnić sobie awans do półfinału Pucharu Polski.

W innym wtorkowym, ćwierćfinałowym spotkaniu pierwszoligowa Bytovia Bytów  wygrała 2:1 z grającą w rezerwowym zestawieniu Arką Gdynia. Faworytem rewanżu  będzie jednak zespół z ekstraklasy. Na zamkniętymdla kibiców stadionie w Poznaniu Lech zremisował z krakowską Wisłą 1:1.    

Za ponad miesiąc suwalczanie będą mogli zremisować, a nawet przegrać 0:1, ale przed własną publicznością zrobią wszystko, by efektowanie przypieczętować historyczny sukces. W Jastrzębiu dopingowała ich garstka kibiców, ale mnóstwo oglądało mecz na żywo w Polsacie Sport.

Mecz na obiekcie rodem z PRL-u nie był wielkim widowiskiem. Oba zespoły sparaliżowała stawka spotkania, gospodarze nie są też przyzwyczajeni do obecności kamer. Prawie 30 lat temu grali w ekstraklasie, a 10 lat wcześniej dotarli aż do półfinału Pucharu Polski. Mało kto pamięta tamte wyczyny, obecni gracze musza na nowo pisać historię. Zawodnicy Wigier tworzą ją od 1/8 finału, bo w 1/16 parokrotnie występowali już ich poprzednicy.

- W pucharach nie liczy się styl, tylko wynik – mówi Dominik Nowak, trener suwalskiej drużyny. – Wygraliśmy pierwszy mecz, jesteśmy bliżej awansu, a najważniejsze, że pokazaliśmy determinację i charakter, że wreszcie byliśmy zespołem.

- W lidze ostatnio mamy słabiutkie wyniki, dlatego mocno chcieliśmy zmazać plamę w pucharze – powtarzał przed kamera Kamil Adamek. – Dzisiaj pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną. Jeden, za przeproszeniem, zapierdzielał za drugiego.

To bardzo cieszy. Sęk w tym, że suwalczanie na własne życzenie musieli włożyć maksimum sił. Dzielili i rządzili na boisku dopóki  atakowali. Po 25 minutach powiedzieli sobie „dosyć” i wpędzili się w kłopoty.

- Rzeczywiście, zostaliśmy lekko ukarani za to, że oddaliśmy inicjatywę – zgadza się szkoleniowiec bialo-niebeiskich  

GKS Jastrzębie, chociaż to lider III ligi ostatnio notujący serię 26 spotkań bez porażki, z respektem przystąpił do starcia z występującymi o dwie klasy wyżej Wigrami. W zespole Jarosława la Skrobacza zabrakło w dodatku kreatywnych pomocników Farida Aliego i Tomasza Musioła oraz obu stoperów - Piotra Pacholskiego i Kamila Szymury. Może dlatego gospodarze skoncentrowali się na obronie, sprawiali wrażenie, że remis będzie satysfakcjonującym ich wynikiem.

Jak to już w tej edycji bywało, trener Wigier wystawił typowo „pucharowy” skład, który zapewniał wygrane z Termaliką Nieciecza i Górnikiem Zabrze. Karol Salik w bramce, przed nim Maciej Wichtowski i Tomasz Jarzębowski,  środku pomocy  Adrian Karankiewicz, a w ataku Kamil Zapolnik i Kuku. Środek pola opanowali Karankiewicz, Damian Gąska i Mateusz Radecki, a kluczem do  sukcesu miały być prostopadłe, górne podania do napastników.

Biało-niebiescy, którzy w ostatnich pięciu ligowych spotkaniach zdobyli tylko jednego gola i to  z rzutu karnego, wyszli na prowadzenie także po stałym fragmencie gry. Za to po mistrzowsku wykonanym. W 12 minucie Damian Kądzior dośrodkował z rzutu rożnego na bliższy słupek, a Kamil Zapolnik (na zdjęciu) pięknym uderzeniem głową wpakował piłkę pod poprzeczkę.

Suwalczanie, chociaż miejscowi nadal się o to prosili,  nie poszli za ciosem. Niby nadal przeważali, ale do przerwy zagrozili rywalom jezcze tylko raz. Z lewej strony dośrodkował Jakub Bartkowski, ale piłke z głowy Kuku zdjła bramkarz GKS.

Z minuty na minutę Wigry robiły kroczek do tyłu, a w końcu gra zaczęła toczyć się na ich połowie. W 26 minucie gospodarze oddali swój pierwszy, mocno niecelny strzał, po półgodzinie gry byli pierwszy rzut różny. Suwalczanie uciekali się do fauli, żółtą kartkę zobaczył Mateusz Radecki, a za nim Janusz Bucholc. Naszej bramce zaczeli zagrażać Bartosz Szepeta, Kamil Jadach i Dawid Weis.

Gracze GKS dostali dużo miejsca przekonali się, że nie taki diabeł straszny. Dwie minuty przed końcem zaatakowali bardziej energicznie, Mateusz Radecki z tylu zahaczył rywala i za druga żółta kartkę został wyrzucony z boiska.

Dominik Nowak zareagował zmianą. Za Kuku, który nie pokazał chyba ani jednego udanego zagrania, wprowadził jednak nie defensywnego gracza, ale Kamila Adamka. Jeszcze przed przerwa takie rozwiązanie nie zapobiegło jednak tragedii.

W polu karnym Wigier doszło do zamieszania, piłka odbiła się od kolana Macieja Wichtowskiego, wślizgiem próbował interweniować Karol Salik,  a próbujący go uprzedzić snajper GKS Wojciech Caniboł wykonał efektownego nura i padł jak ścięty. Sędzia Kornel Paszkiewicz nie zauważył, że bramkarz Wigier zatrzymał nogę, dal się nabrać na teatralne zachowanie napastnika gospodarzy i podyktował dla nich „jedenastkę”.

- Bramkarz Wigier poszedł „na raz”, kontakt był, sędzi miał prawo gwizdnąć – zapewniał przed kamerami „poszkodowany”, który w doliczonym już czasie pierwszej połowy pewnie wykorzystał rzut karny i wyrównał na 1:1.

Po zmianie stron, grające w osłabieniu Wigry skoncentrowały się na zabezpieczeniu własnej bramki, ale nasi obrońcy nie zostali zmuszeni do nadzwyczajnego wysiłku. Jastrzębianie atakowali bez przekonania i zagrozili Karolowi Salikowi tylko trzykrotnie. Umiejętności dryblerskie zademonstrował Dominik Szczęch, który posadził na murawie Jakuba Bartkowskiego, ale niecelnie dośrodkował. Golkiper suwalczan z trudem odbił na róg daleki, ale kąśliwy strzał Bartosza Szepety, a trzy minut przed końcem znalazł się tam, gdzie powinien, bo znajdujący się w sytuacji sam na sam, będący na piątym metrze Tomasz Dzida huknął wprost w niego.

Biało-niebiescy czekali na okazję do kontry i w 76 minucie dopięli swego. Damian Gąska popisał się crossowym podaniem do Janusza Bucholca, też dośrodkował z pierwszej piłki, a Kamil Adamek z półobrotu przymierzył przy samym lewym słupku i dał upragnioną wygraną 2:1. Nareszcie padł gol z akcji, i to jaki piękny!

Dodajmy jeszcze, ze w tym meczu Wigry oddały tylko dwa celne strzały. Skuteczność, której dotąd tak brakowało, wyniosła więc 100 procent.

- Bywają mecze, że gra się nie układa, nie wygląda ładnie – mówi Dominik Nowak. – Wówczas trzeba dać z siebie całe serce, a wygrana smakuje jeszcze bardziej. Najważniejsze, że wreszcie wygraliśmy i z podniesionymi głowami przystąpimy do niedzielnego, ligowego meczu z Chrobrym Głogów.

 Wojciech Drażba

 

GKS 1962 Jastrzębie - Wigry Suwałki 1:2 (1:1)

Bramki: 0:1 - Kamil Zapolnik 12, 1:1 – Wojciech caniboł 45-karny, 1:2 - Kamil Adamek 76.

Żółte kartki: Weis, Szepeta, Kawula (GKS), Radecki, Bucholc, Salik, Gąska, Kądzior (Wigry). Czerwona kartka: Mateusz Radecki (Wigry, 43 minuta,  za drugą żółtą). Sędziował: Kornel Paszkiewicz (Wrocław).

GKS 1962: Grzegorz Drazik - Damian Zajączkowski, Kacper Kawula, Dominik Kulawiak, Adrian Kopacz, Dominik Szczęch, Bartosz Szepeta, Damian Tront, Kamil Jadach, Dawid Weis (76 Tomasz Dzida), Wojciech Caniboł.

Wigry: Karol Salik - Janusz Bucholc, Maciej Wichtowski, Tomasz Jarzębowski,  Jakub Bartkowski, Damian Kądzior (85 Rafał Remisz), Mateusz Radecki, Adrian Karankiewicz, Damian Gąska (83 Miłosz Kozak), Kamil Zapolnik, Kuku (44 Kamil Adamek).

 

Bytovia Bytów - Arka Gdynia 2:1 

Janusz Surdykowski 29, Jakub Bąk 82 - Paweł Abbott 85 

Lech Poznań - Wisła Kraków 1:1 (0:0)

Kownacki 78 - Brożek 48

Puszcza Niepołomice - Pogoń Szczecin 1:2 (0:1) 

Marcin Orłowski 84 - Ricardo Nunes 21, Adam Frączczak 56 

Rewanże 30 listopada

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
05.04.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
03.05.2024

Magazynier

03.05.2024

hydro-bud

Dodaj nowe ogoszenie