W czasie środowego popołudniowego treningu odnowiła się kontuzja środkowego Ślepska Mariusza Schamlewskiego. Diagnoza, jaką siatkarz usłyszał w czwartek, brzmi: naderwanie włókna mięśniowego mięśnia brzuchatego łydki. Oznacza to, że w turniejach o Puchar Prezydenta Miasta Ostrołęki (12-14.09.) i w V Memoriale Józefa Gajewskiego (19-20.09.), ale też w dwóch pierwszych meczach ligowych trenerzy Ślepska będą mieli do dyspozycji tylko dwóch środkowych.
- Wstępna diagnoza cztery tygodnie przerwy, ale być może uda mi się wrócić do treningów tydzień wcześniej - mówi popularny "Szabla". - Miałem szczęście w nieszczęściu, że nie doszło do zerwania, bo wówczas przerwa byłaby dłuższa. Będę chodził na treningi na siłownię, ćwiczył górne partie, ale muszę odpuścić wszystkie ćwiczenia, które w jakikolwiek sposób będą obciążały nogi. Nie ukrywam, że jest mi przykro, że zamiast walczyć o miejsce w wyjściowej szóstce i punkty na parkiecie, pierwsze mecze będę musiał oglądać z trybun. Ten sezon zaczął się dla mnie pechowo, ale jestem przekonany, że wrócę do gry i że są to tylko złe bardzo dobrego początki
Informacja o odnowieniu się kontuzji Mariusza Schamlewskiego skomplikowała nieco plany przygotowań opracowane przez trenera Piotra Poskorbko.
- W ubiegłym sezonie miałem czterech środkowych i jakoś sobie poradziliśmy po kontuzjach Macka Kałasza i Łukasza Rudzewicza - opowiada P.Poskrobko.- Teraz mam trzech, a w zasadzie tylko dwóch (Łukasza Rudzewicza i Przemysława Smolińskiego - dop. wł.) zdolnych do gry w pierwszych ligowych meczach. Nie chcę, żeby Mariusz na siłę skracał okres rekonwalescencji. Jest on drużynie potrzebny, ale w pełni sił. Ważne będą ligowe punkty, ale jeszcze ważniejsze zdrowie zawodnika. Muszę znaleźć tymczasowe, mam taką nadzieję, rozwiązanie problemu wynikającego z kontuzji Mariusza. Nam dwie opcje, ale nie wiem na którą postawię i dlatego nie chcę dziś o nich mówić. Mariuszowi życzę powrotu do zdrowia i na parkiet, bo to siatkarz doświadczony, z charakterem, mocny punkt i dobry duch drużyny - kończy załamany nieco P. Poskorbko.
fot. Marta Orłowska
