Biało-Czerwone, na otarcie łez, wysoko wygrały ostatni mecz fazy grupowej mistrzostw świata piłkarek ręcznych. W swojej grupie zajęły jednak przedostatnie, piąte miejsce i czeka je walka o 17. pozycję.
Żal, bo ambicją reprezentacji Polski było wejście do czołowej "16" i pucharowe starcia od 1/8 finałów. Plan uzasadniony, bo w poprzednich dwóch czempionatach nasza żeńska drużyna plasowała się tuż za podium.
Podopieczne Leszka Krowickiego wygrały dwa spośród pięciu grupowych spotkań. Gdyby jedną z tych wygranych odniosły nie nad Szwecją, która zajęła drugie miejsce w grupie, a nad Czechami czy Węgrami, to znalazłyby się w czwórce, która awansowała do 1/8 finału.
W meczu z najsłabszą w grupie Argentyną wychowanka suwalskiej Hańczy Sylwia Lisewska grała dużo dłużej niż w poprzednich spotkaniach. Na boisku spędziła niemal całą drugą połowę. Nie ustrzegła się niecelnych podań, ale zaliczyła kilka asyst, głównie do kołowej, no i zdobyła cztery bramki. Jedną z nich, półtorej minuty przed końcem, rzuciła z karnego.
Dorobek 31-letniej suwalczanki, snajperki Kramu Start Elbląg w rozgrywanym w Niemczech turnieju powiększył się do 6 bramek.
Teraz Polki przeniosą się do Lipska, gdzie wraz z trzema zespołami, które zajęły piąte lokaty w innych grupach, powalczą o miejsca 17.-19. W niedzielę, 10 grudnia zagrają z Angolą, a następnego dnia stoczą mecz o 17. lub 19. pozycję.
WD