Polskie szczypiornistki w czwartek po raz drugi uległy nie mającym dzisiaj sobie równych Rosjankom i nie pojadą na finały mistrzostw świata. W zespole biało-czerwonych wystąpiła 31-letnia Sylwia Lisewska, wychowanka Hańczy Suwałki.
Czwartkowy mecz eliminacji MŚ w Koszalinie, transmitowany w ogólnopolskiej telewizji, był dla Lisewskiej znakomitą okazją do przypomnienia się suwalskim kibicom. Występująca na lewym rozegraniu, mierząca 184 cm zawodniczka, imponująca rzutem z drugiej linii, zdobyła dla zespołu Leszka Krowickiego cztery bramki.
Przygodę ze sportem Sylwia rozpoczęła jako piłkarka nożna w drużynie UKS Piątka w zespole prowadzonym przez Józefa Polkowskiego. Potem przerzuciła się na szczypiorniaka. Była gwiazdą drugoligowej drużyny LKS Hańcza Suwałki, złożonej z uczennic Zespołu Szkół Rolniczych przy ul. Ogrodowej. Nauczyciel i trener Tomasz Lebioda doprowadził ją do formy i umiejętności, dzięki którym o utalentowaną zawodniczkę zaczęły się bić kluby ekstraklasy.
W 2003 roku bitwę o pozyskanie Lisewskiej wygrała ze Startem Elbląg Piotrcovia Piotrków Trybunalski, w barwach której Lisewska wywalczyła srebro i brąz mistrzostw Polski. W 2007 roku młoda rozgrywająca została powołana przez Zenona Łakomego do reprezentacji kraju. Na turnieju w Rumunii doznała kontuzji kolana, z którym miała olbrzymie problemy przez niemal całą karierę.
Z Piotrkowa Lisewska przeniosła się do AZS Koszalin, a od trzech lat gra w Starcie z Elbląg. W zakończonym niedawno sezonie elbląski zespół zajął trzecie miejsce. Suwalczanka została zaś królową strzelczyń Superligi. W 32 meczach rzuciła, głównie z dystansu, aż 217 bramek.
WD
Fot. ZPRP