Suwalski motocyklista, ścigający się w królewskiej klasie Superbike, przeżył prawdziwy rollecoaster podczas ostatnich zawodów na Litwie i Łotwie.
Na torze w Kownie Kamil Piaścik był najszybszy na pierwszym treningu. Na drugi, z powodu opóźnienia organizatorów, wyruszył z ochłodzonymi oponami, przez co omal nie wypadł na pierwszym zakręcie. Rywale mieli podobne problemy z przesuwaniem się motocykli, nie trzeba było długo czekać na pojawienie się czerwonej flagi.
- Niestety, był wypadek. Po przejechaniu okrążenia zjazdowego zobaczyłem roztrzaskany motocykl i leżącego kolegę z Polski, z którym nie dawno na tym samym torze toczyłem zaciętą walkę o prymat - opowiada suwalczanin. – Karetka zabrała go do szpitala. Skutki upadku były opłakane - złamał nogę, a w drugiej zerwał więzadła.
Widok przygnębiający, ale trzeba było się otrząsnąć i ścigać dalej. W kwalifikacji motocyklista z Suwałk uzyskał najlepszy czas i wyścig rozpoczął z 1. miejsca. Zaraz jednak wyprzedził go zawodnik z Litwy, a skontrowany – uczynił to jeszcze raz. Rozpoczęła się walka łokieć w łokieć o każdy metr.
- Na dwa okrążenia przed końcem, na długiej prostej opóźniłem hamowanie i minimalnie wyszedłem przed niego. Znowu doszło do kontaktu, ale wytrzymałem i pierwszy minąłem metę – nie kryje radości.
Pechowy kontakt suwalczanin przeżył następnego dnia w Rydze na rozgrywanych na nowym torze mistrzostwach Łotwy, gdzie był jedynym zawodnikiem z Polski. Kamil Piaścik kwalifikacje zakończył na 8. pozycji, ale wyścig rozpoczął bardzo dobrze, szybko przesunął się na 6. miejsce.
Po 2 kilometrach stawka dojeżdżała do bardzo mocnego prawego zakrętu, gdzie z około 240 km/h trzeba było zwolnić do 120 km/h.
- Wtedy poczułem uderzenie motocykla i przewróciliśmy się razem z rywalem z Łotwy – relacjonuje nasz zawodnik. - Na szczęście, ani wywrotka, ani jej skutki nie były groźne. Po kilku minutach podniosłem motocykl, szybkie oględziny mnie uspokoiły, wiedziałem, że po wznowieniu wyścigu będę mógł kontynuować jazdę. W padoku ogarnęliśmy maszynę, organizator poczekał 15 minut, bym nagrzał opony i rywalizacja zaczęła się na nowo.
Przez moment Kamil Piaścik był na 5. pozycji, spadł na 6. i utrzymał to miejsce do końca. Okazał się lepszy od Litwinów i Estończyków, wyprzedzili go tylko gospodarze z Łotwy. Efektownie, na jednym kole, minął metę.
https://www.youtube.com/shorts/qDml2Ck953Q
- Mało tego, na 12. okrążeniu, co mnie mega ucieszyło, poprawiłem życiówkę. Z delikatnie uszkodzonym motocyklem, ale uśmiechnięty wracam do domu. Emocje i adrenalina nie do opisania ale o to w tym wszystkim właśnie chodzi – dodaje z zadowoleniem Kamil Piaścik.
Wojciech Drażba
Fot. Kamil Piaścik








