24.08.2014

Polskie jabłka nie pojadą do USA

Natychmiast po wprowadzeniu rosyjskiego embarga na polskie jabłka, w amerykańskiej telewizji wystąpił amerykański prezydent z jabłuszkiem w ręku. Pokazał w ten sposób swoją solidarność z narodem polskim. Rzecz w tym, że nie było to polskie jabłuszko, bo od lat obowiązuje na nie amerykańskie embargo. Ponoć są niezdrowe dla amerykańskiego żołądka, za dużo w nim chemii i innych niezdrowych substancji.

Ambasada Polski w Waszyngtonie umieściła więc na Facebooku i Twitterze nagranie Ambasadora RP, w którym zachwala "pyszne polskie jabłka". - Drodzy amerykańscy przyjaciele, proszę przyłączcie się i apelujecie wraz ze mną do rządu USA o otwarcie drzwi dla naszych Jabłek Wolności – przekonywał. Na nic.

W miniony czwartek w Waszyngtonie odbyły się rozmowy z dyrekcją służby inspekcji zdrowia zwierząt i ochrony (HPHIS). "Mamy realne szanse" – komentował dla IAR spotkanie Ryszard Schnepf, ambasador Polski w USA. Sadownicy są jednak bardzo sceptyczni. "Będziemy eksportować, ale nie w tym roku" - odpowiadają.

Oto, co na ten temat pisze polonijny „Nowy dziennik”: Rozwiązaniem mógłby być amerykański konsument. Polscy przedstawiciele rozmawiali o tym w czwartek w Waszyngtonie i otrzymali "realną perspektywę otwarcia rynku". Przynajmniej tak spotkanie z przedstawicielami służb sanitarnych ocenia Ryszard Schnepf, ambasador Polski w USA. Zastrzegł jednak, że długość procedur będzie zależała od spełnienia technicznych wymogów. "Polska musi przedstawić formalny wniosek o dopuszczenie do rynku oraz - co najważniejsze - listę chorób, którymi dotykane są polskie owoce, a zwłaszcza jabłka" - podkreślił.
Następnie odbędą się specjalne wizytacje w polskich sadach i środkach transportu. Wreszcie odbędą się tzw. konsultacje społeczne i wówczas mogą pojawić się głosy sprzeciwu ze strony amerykańskich producentów jabłek, którzy obawiają się konkurencji. "Zwłaszcza, że polskie jabłka są w momencie wyjściowym o połowę tańsze niż amerykańskie czy chilijskie" – dodaje Schnepf.

W "amerykańskie rozwiązanie" - pisze „Nowy dziennik” - wątpią sami polscy sadownicy. "Byłem w USA, widziałem jak tam wygląda produkcja i powiem, że ten rynek jest bardzo, ale to bardzo szczelny. A my nie mamy czasu. Żeby sytuacja nie stała się dla nas dramatyczna, już musimy zacząć eksportować. Przecież każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, że w tym roku na pewno rynek amerykański się nie otworzy. My producenci jabłek i tak jesteśmy w lepszej sytuacji niż na przykład producenci papryki czy kapusty, bo my możemy przez 10 miesięcy przechować jabłka w naszych magazynach. Oni już nie, bo warzywo zgnije. Dobrze, że szuka się rynków zbytu, ale bądźmy realistami - Amerykanie nie wpuszczą nas w tym roku" - mówi w rozmowie z "Nowym Dziennikiem" prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej Stanisław Bartman.

Stanisław Bartman, razem z innymi przedstawicielami producentów warzyw i owoców, leci we wtorek do Brukseli domagać się konkretnych deklaracji w sprawie pomocy dla rolników. "Tylko jabłek produkuje się w Polsce około 3,5 miliona ton rocznie - jesteśmy największym producentem w Europie, a na świecie zajmujemy trzecie miejsce" - mówi w rozmowie z "Nowym Dziennikiem" prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej i dodaje, że jeśli szybko nie znajdziemy konkretnego rozwiązania dla sadowników, to kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt tysięcy gospodarstw, zbankrutuje. "My w kraju nie jesteśmy w stanie „przejeść” tych wszystkich owoców, które produkowaliśmy na rynek rosyjski. By zaspokoić zapotrzebowanie polskich konsumentów potrzebujemy rocznie około miliona ton jabłek na detal, na tak zwany rynek zielony. Kolejny milion ton przerabiamy na przykład na soki. Co mamy zrobić z pozostałymi owocami? " - zastanawia się Stanisław Bartman i wyjaśnia, że już w tej chwili ceny skupu są niższe niż koszty produkcji, a sezon dopiero się zaczyna.
"To, co teraz słyszymy z Brukseli, to tylko ogólne zdania, a nam jest potrzebna konkretna i realna pomoc" - dodaje Stanisław Bartman.

Komentarze amerykańskich Czytelników do artykułu są jednoznaczne: USA szybko nie zniosą embarga na polskie jabłka, bo mają dużo własnych oraz stałych eksporterów, no i władze dbają o interesy amerykańskich farmerów. „Tylko stan N.Jork w 2013 r. wyprodukował 32 mln buszli (korców) jabłek (32mln x 36 l. kosze), a stan Waszyngton 140 mln., więc „mentalna próba eksportu” polskich jabłek do USA, to jak przysłowiowe wożenie drzewa do lasu (zamiast do tartaku)” – pisze jeden z internautów.

Podobnie zresztą wyraził się niedawno rzecznik Ministerstwa Rolnictwa Stanów Zjednoczonych, Gwen Sparks, w rozmowie 13 sierpnia br. z rosyjską agencją informacyjną, ria Novosti, podkreślił, że „(…) spodziewa się umocnienia więzi handlowych z Polską i Europą jako całością”, ale przypomniał, że „Ministerstwo wykonuje także zadania ochrony produkcji rolniczej Ameryki”.
Tyle tylko, że władze USA już dawno zgodziły się na import jabłek z Włoch, a lada chwila taką zgodę otrzymają Hiszpanie, mimo, że to Polska jest najlepszym sojusznikiem USA w Europie.

Jan Wyganowski

udostępnij na fabebook
24.08.2014, 15:29:54

zapinio

Ponadto polskie jabłaka sa lepszej jakości niż włoskie czy hiszpańskie.

Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
05.03.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
Dodaj nowe ogoszenie