07.10.2014

Wiatraki. Nieustający spór

Mieszkańcy Suwalszczyzny, gdzie stoją duże farmy wiatrowe, coraz częściej skarżą się na uciążliwości, głównie hałas, powodowany przez turbiny. Domagają się ustawowego ustalenia odległości od siedlisk, w jakiej mogłyby być stawiane farmy wiatrowe. Obecnie wiatraki stoją czasami nawet w odległości kilkuset metrów od zabudowań.

Na razie mieszkańcom Żywej Wody udało się wymóc na inwestorze - koncernie RWE Polska - przeprowadzenie ciągłych pomiarów hałasu - w dwumiesięcznych cyklach. Przeprowadzane do tej sporadyczne pory pomiary, nie wykazały przekroczeń norm.

Przypomnijmy, że już w grudniu 2012 r. starostowie suwalski Szczepan Ołdakowski, ełcki Krzysztof Piłat, gołdapski Andrzej Ciołek, olecki Andrzej Stanisław Kisiel i sejneński Andrzej Szturglewski zaapelowali o uregulowanie stanu prawnego dotyczącego lokalizacji farm wiatrowych. Apel w sprawie uregulowania zasad budowy farm wiatrowych wysłano m.in. do władz regionalnych w warmińsko-mazurskiem i podlaskiem oraz do kancelarii premiera i prezydenta, a także do parlamentarzystów.
W apelu wyrażono m.in. niepokój, że liczne farmy wiatrowe umiejscowione w północno-wschodniej Polsce - gdzie walory przyrodnicze i krajobrazowe zaliczają się do jednych z najbardziej atrakcyjnych w kraju - zdecydowanie już ograniczyły i ograniczać będą rozwój działalności turystycznej i agroturystycznej, a społeczeństwo ostro protestuje przeciwko niekontrolowanemu budowaniu farm wiatrowych PIS,

Prezydent zawetował

Na razie efekt jest taki, że prezydent RP zawetował ustawę o ochronie gruntów rolnych i leśnych. W opinii ministra rolnictwa, Marka Sawickiego, prezydent uległ propagandzie PiS-u i mylnie kierował się jedynie kwestią inwestycji w wiatraki.
Bronisław Komorowski skierował nowelę do ponownego rozpatrzenia przez Sejm. Jak tłumaczył, likwidowała ona nadzór resortu rolnictwa nad odrolnianiem najbardziej żyznych gruntów o powierzchni do 5 tys. metrów kwadratowych. Jak czytamy w oświadczeniu prezydenta, przyjęcie nowelizacji zagrażałoby ładowi przestrzennemu i mogłoby prowadzić do degradacji polskiego krajobrazu. Mogłoby bowiem dojść do łatwiejszego powstawania na gruntach rolnych klas I-III obiektów budowlanych o charakterze dominant krajobrazowych (na przykład kominów, silosów, elektrowni wiatrowych).

Krytyczna NIK

Bardzo krytycznie sprawę wiatraków oceniła Najwyższa Izba Kontroli. Farmy wiatrowe w Polsce budowano bez zgody lokalnych mieszkańców, za to na gruntach należących do samorządowców. "To mechanizm korupcjogenny" - głosi raport NIK. W 80 proc. przypadków zgoda organów gmin na lokalizację elektrowni wiatrowych była uzależniona od sfinansowania przez inwestorów dokumentacji planistycznej lub przekazania na rzecz gminy darowizny, a w 39 proc. skontrolowanych gmin elektrownie powstawały na gruntach należących m.in. do radnych, wójtów, a także burmistrzów. "Proces powstawania farm przebiegał często w warunkach zagrożenia konfliktem interesów, brakiem przejrzystości i korupcją" - stwierdza raport NIK, którego wnioski zostały przekazane do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji - pomiarów hałasu dokonywano przy lekkim wietrzyku (5 metrów na sekundę), a nie przy silnym wietrze (największy hałas generują dopiero przy prędkości wiatru 10-12 metrów na sekundę), dzięki temu uzyskiwano zapewnienie, że wiatrak nie będzie hałasował - głosi raport NIK.
NIK ujawniła, że żadna ze skontrolowanych gmin, nawet przy licznych protestach mieszkańców, nie zorganizowała referendum w sprawie budowy wiatraków, mimo że zezwalały na to przepisy. Decyzje w imieniu społeczności lokalnych były podejmowane wyłącznie przez radnych.

Inwestorzy uspakajają

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW), w zainicjowanej w czerwcu kampanii edukacyjnej Act on Facto, stara się rozwiać najpopularniejsze mity dotyczące wiatraków.
- Obawy społeczności lokalnych związane z lokalizacją w ich sąsiedztwie farm wiatrowych mogą przede wszystkim wywodzić się z nieprawdziwych informacji na temat ich wpływu na środowisko naturalne, zdrowie ludzi i zwierząt. Wiatraki są bezpieczne, nie mają negatywnego wpływu na zdrowie i są bardzo korzystne dla środowiska w porównaniu do innych źródeł energii. To również tani i korzystny dla gospodarki sposób pozyskiwania prądu. Energia wiatrowa jest popularna wśród polskiego społeczeństwa, lecz czasami wsparcie to jest niszczone przez małą, ale bardzo głośną w mediach grupę oponentów. Publiczna debata o energetyce wiatrowej jest wypaczana nieprawdziwymi argumentami i błędnymi informacjami. Bardzo ważne jest, aby zwolennicy pozyskiwania energii z wiatru nie bali się wyrażać swoich poglądów. Nie mają się czego obawiać, ponieważ fakty są po naszej stronie - energia wiatrowa jest bezpieczna, zdrowa i tania. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że kampania Act on Facts miała swoją premierę również w Polsce. Zachęcam wszystkich do odwiedzenia strony actonfacts.org i zapoznania się z zawartymi na niej informacjami. Mamy nadzieję, że ta inicjatywa zakończy kampanię mitów na temat energetyki wiatrowej- przekonuje Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Zdaniem Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, turbiny wiatrowe nie są głośne, bo:
-  Wszystkie projektowane inwestycje, a nie tylko farmy wiatrowe, muszą spełniać restrykcyjne normy określone w rozporządzeniu Ministra Środowiska z 14 czerwca 2007 r. w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku.
-  Hałas dochodzący z elektrowni wiatrowych do pobliskich budynków mieszkalnych jest znacznie osłabiony za sprawą przebytej odległości, ścian oraz zadrzewienia.
-  W przypadku farm wiatrowych nie istnieje żadne odrębne, specyficzne źródło hałasu. Farmy generują takie same dźwięki, jak innego rodzaju urządzenia w ogólnym użytku.
--  Po nowelizacji rozporządzenia w 2012 r., dla wiatraków obowiązują znacznie surowsze normy akustyczne niż dla dróg i linii kolejowych.
 
Turbiny wiatrowe nie powodują też problemów zdrowotnych, bo:
·-  Wiarygodne, recenzowane badania naukowe konsekwentnie wskazują, że nie ma dowodów na wpływ turbin wiatrowych na zdrowie ludzi.
-   W Australii, Narodowa Rada ds. Zdrowia i Badań Medycznych (NHMRC) zleciła niezależny przegląd literatury przedmiotu. Wnioski są jednoznaczne: „brak jest rzetelnych lub jednoznacznych dowodów, by farmy wiatrowe bezpośrednio powodowały negatywne skutki zdrowotne u ludzi".
-   Światowa Organizacja Zdrowia uznaje energetykę wiatrową za „najbardziej przyjazną" metodę produkcji energii elektrycznej, jeśli chodzi o wpływ na zdrowie ludzi.

Ludzie, mieszkający w pobliży farm wiatrowych wiedzą i słyszą swoje. Wystarczy stanąć przy dużym wietrze nawet kilometr od wiatraka, by do uszu dobiegał nieustający szum skrzydeł farmy wiatrowej.

Jan Wyganowski
 

udostępnij na fabebook
07.10.2014, 18:39:19

nauczyciel

Buczenie pochodzące od wiatraków nie pozwala spać w nocy. Nakładające się fale elektromagnetyczne i infradźwięków pochodzące z wiatraków zrujnowały moją trzustkę i nerki. Wiatraki stojące kilkaset metrów od zabudowań mieszkalnych powodują powolną śmierć organów wewnętrznych. Kopacze i kaczory donaldy to zbrodnirze!!!

Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
05.06.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
04.05.2024

szukam pracy

Dodaj nowe ogoszenie