Za 10 lat będzie więcej kobiet biznesmenów oraz na stanowiskach kierowniczych niż mężczyzn. Kilka renomowanych firm, zajmujących się badaniami socjologicznymi, takich, jak Deloitte i Barclays Wealth Management, wykonało prognozy, z których wynika, że kobiety szybko wyprzedzą mężczyzn w edukacji, rozwoju kariery, budowaniu własnego biznesu. W efekcie, za 10 lat, mężczyzn - decydentów będzie mniej niż kobiet.
Socjolodzy są zgodni, że infantylizacja mężczyzn z jednej strony i konieczność brania na siebie odpowiedzialności i walki o przyszłość swoją i swoich dzieci z drugiej, zmuszają kobiety do zostawania nie tylko zdobywczyniami, ale i liderkami. Finansowa elita Wielkiej Brytanii już w 47 % składa się z przedstawicielek płci pięknej.
Nadchodzi era matriarchatu
Będzie lepiej. Już od dawna liczba kobiet studiujących na uniwersytetach w krajach rozwiniętych jest większa niż mężczyzn. Z ośmiu milionów miejsc pracy, które pojawiły się od początku XXI wieku w Unii Europejskiej, sześć milionów zajęły kobiety. W trakcie ostatniej fali kryzysowych zwolnień, dotknęła ona głównie mężczyzn. W USA na czterech zwolnionych, trzej to mężczyźni. Jednakże - zwracają uwagę firmy badawcze - jest to spowodowane nie tyle osobistymi zasługami kobiet, co sukcesami ruchu feministycznego jako całości.
Profesor nadzwyczajny moskiewskiej Katedry Socjologii Ogólnej i Stosowanej, Instytutu Psychologii, Socjologii i Stosunków społecznych Jewgienij Tatarincew uważa, że duży procent obecności kobiet na różnych stanowiskach w firmach amerykańskich można wytłumaczyć w ten sposób: „W systemie amerykańskim ruch feministyczny wywalczył istotne prawa i swobody dla kobiet, a możliwe jest, że dla wielu firm po prostu nieopłacalne jest zwalnianie kobiety w obawie, że sądy mogą to uznać za seksizm. Jeśli chodzi o wzrost liczby kobiet na stanowiskach kierowniczych, to, ogólnie rzecz biorąc, naprawdę jest taki trend: kobiety coraz więcej zaczynają znaczyć w sferze gospodarczej i wspinają się na poważne stanowiska, przewyższając w tym nawet osiągnięcia mężczyzn.”
Psycholog Iraklij Pożarskij wyjaśnia zaś, że „w matriarchalnej tendencji" ruch feministyczny odgrywa znaczącą rolę w rozwoju kobiet. Ale w interesach biznesowych wszystko można wyjaśnić także cechami osobowymi, zdolnością do uczenia się, i oczywiście, słynnej żeńskiej intuicji: „Jeśli spojrzy się na obecną społeczność rozwijających się młodych ludzi, to widać, że mężczyźni są mniej skłonni do podejmowania odpowiedzialności za siebie, sąi bardziej infantylni. A kobiety w ostatnim czasie stały się bardziej aktywne. Jeśli porównać Europę i Rosję, to w Rosji zachodzi mniej więcej to samo, tylko wyraźniej. O ile w Europie kobiety mówią o swoich prawach, to w Rosji kobiety stają się aktywniejsze. Z drugiej strony, wyżej opłacane stanowiska są na razie zajmowane częściej przez mężczyzn. Jednak kobiety walczą o swoje miejsce na Ziemi. Dążą do niezależności, samodzielności i chcą osiągnąć wszystko same. Poza tym, kobiety awansują, ponieważ ich przełożeni dostrzegają, że są odporniejsze na stres, lepiej zorganizowane, mniej konfliktowe, bardziej nastawione na współpracę w grupie. To cechy pożądane we współczesnych firmach, gdzie liczy się przede wszystkim praca zespołowa.
Jaka zatem będzie rodzina? - zastanawiają się socjologowie.
Mężczyzna siedzący w domu z dziećmi, podczas gdy żona robi karierę w pracy, nie jest już nowością w Europie i Ameryce. Charakterystyczne jest - zwracają uwagę socjologowie - że jeszcze przed siedmioma laty w szkoleniach z zakresu inwestycji we własną osobowość, karierę i planowanie biznesu, brało udział więcej mężczyzn, a obecnie uzyskać tę ponoć specyficznie "męską" wiedzę, chce znacznie więcej kobiet.
No cóż, już Ignacy Krasicki pisał, że „ „Mimo tak wielkiej płci naszej zalety, my rządzim światem, a nami kobiety”. W praktyce z tym rządzeniem jest, na razie, nie najlepiej. Według organizacji Gender Equality Project, w firmach co najmniej 30 proc. stanowisk kierowniczych powinna być obsadzona przez kobiety.
Mało kobiet na kierowniczych stanowiskach
Na razie niepokoi fakt, że pomimo tworzonych regulacji prawnych, niewielka liczba kobiet zasiada w zarządach firm lub pełni wysokie dyrektorskie stanowiska. W UE 70 procent kobiet - biznesmenek zarządza małymi (do 5 pracowników) firmami, a 16 proc. kieruje zakładami pracy z 6-10 pracownikami, 11 proc.: 11-49 zatrudnionymi i tylko 2,5 proc. rządzi dużymi zakładami pracy, powyżej 50 pracowników.
W Polsce zaledwie 4 proc. kobiet pełni odpowiedzialne funkcje kierownicze w firmach z listy 500 największych spółek - TOP 500 Forbes. Średnie zarobki kobiet zarządzających tymi spółkami są o blisko 20 proc. niższe. Dobrym polskim znakiem równości płci jest fakt, aż 53 proc. stanowisk kierowniczych w sektorze publicznym zajmują kobiety - ustaliła firma doradcza EY. W Niemczech wśród menedżerów w sektorze publicznym tylko 15 proc. to kobiety, w Wielkiej Brytanii – 35 proc., w USA – 31 proc., we Francji – 21 proc., a w Japonii – zaledwie 2,5 proc.
Z kolei z analiz firmy doradczej Grant Thornton International, wynika, że odsetek kobiet na wyższym szczeblu kierowniczym globalnie wzrósł z 21 do 24 proc. Zaskakiwać może fakt, że w rankingu słabo wypadają państwa G7, a więc te najbogatsze. W Japonii tylko 7 proc. stanowisk kierowniczych zajmują kobiety, zaś w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych odpowiednio 19 i 20 proc.
W Niemczech uchwalono, tuż przed 8 marca 2015 roku, ustawę w sprawie procentowego udziału kobiet w radach nadzorczych i zarządach spółek giełdowych. Od 2016 roku liczba kobiet powinna wzrosnąć do co najmniej 30%. Według ostatnich badań przeprowadzonych przez Niemiecki Instytut Badań Ekonomicznych, kobiety stanowią tylko 18,6% członków zarządu w 100 największych firm w Niemczech.
Takie parytety wśród krajów europejskich są już w Norwegii, Hiszpanii i Francji.
Według "Financial Times", w Rosji już dwie piąte wszystkich stanowiskach kierowniczych w spółkach rosyjskich zajmują kobiety. Żaden inny europejski kraj nie przekracza tego wskaźnika. „Sukces Rosjanek w biznesie może być częściowo wyjaśniony przez czynniki demograficzne, w tym stosunek płci w kraju, gdzie kobiety stanowią 57% populacji, a mężczyźni tylko 43%, wyjaśnia Tatiana Gvilava z konsultacyjnej grupy "Kobiety biznesu."
Istnieje jednak ogromna luka w dochodach między kobietami i mężczyznami. Kobiety zarabiają w Rosji, według Banku Światowego, średnio o 30% mniej.
Niższe płace
Według opublikowanych 5 marca 2015 roku przez Eurostat danych, w 2013 r. luka płacowa w UE, czyli różnica w zarobkach kobiet i mężczyzn (w wieku 20-64), wynosiła 16,4%. Polki zarabiają o 6,4% mniej od Polaków – wynika z najnowszych danych Eurostatu. Okazuje się, że luka płacowa w naszym kraju należy do najniższych w całej UE.
Pod względem równości płac obu płci nasz kraj znajduje się na trzecim miejscu w całej UE: niższe luki odnotowano w Słowenii (3,2%) i na Malcie (5,1%). Olbrzymie różnice notują zaś Estonia (29, 9%), Austria (23%), Czechy (22,1%) i Niemcy (21,6%).
Natomiast według badania Grupy Pracuj, kobiety w Polsce osiągają niższe zarobki niż mężczyźni, jednak im wyższe stanowisko, tym różnice mniejsze. Wśród specjalistów dysproporcja wynosi średnio 11 proc., a na szczeblu dyrektorskim już tylko 2 proc. Poza tym istnieją specjalizacje, gdzie kobiety osiągają wyższe płace – to kadry, księgowość czy komunikacja marketingowa.
– Jak wynika z analizy ponad pół miliona ankiet zebranych w naszej bazie, kobiety zarabiają o około 18 proc mniej od mężczyzn. Różnica zmniejsza się wraz ze wzrostem poziomu stanowiska. W przypadku specjalistów ta różnica wynosi około 11 proc., ale na poziomie dyrektorskim płace kobiet różnią się od płac mężczyzn już tylko o 2 proc. – wyjaśnia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Maciej Bąk, ekspert ds. raportów wynagrodzeń z Grupy Pracuj.
Włochy gorsze od Nikaragui
To jest nie do pomyślenia – mówią działacze na rzecz równouprawnienia - że niektóre europejskie kraje wysokorozwinięte radzą sobie gorzej z równouprawnieniem niż niektóre kraje mniej rozwinięte społecznie i gospodarczo. Według ostatniego indeksu nierówności płci, przedstawionego na Światowym Forum Ekonomicznym, Włochy, czwarta co do wielkości gospodarką w Europie, ma większe nierówności płci niż Nikaragua, Mozambik i Botswana.
Indeks pokazuje, że to kraje skandynawskie są najlepszym miejsca do życia dla kobiet. Islandia, szósty rok z rzędu znajduje się na szczycie wykresu, a następnie Finlandia, Norwegia, Szwecja i Dania. Potęga gospodarcza Niemcy znalazły się dopiero na 12 miejsce.
A było - z punktu widzenia kobiet - tak pięknie.
Jednym z najpopularniejszych mitów o świecie, w którym realną władzę mają tylko kobiety, jest mit o Amazonkach, kobietach, które małym dziewczynkom przypalały płytkami miedzianymi jedną pierś, aby ta się nie rozwijała, co pozwalało im uzyskać większą siłę, sprawność w walce, jak również sprawność strzelania z łuku. Chłopcy zaś byli zaś okaleczani tak, aby nie mogli dorównać siłą kobietom.
W 1861 roku szwajcarski prawnik, profesor prawa rzymskiego na uniwersytecie w Bazylei i miłośnik kultury antycznej, Johann Jakob Bachofen opublikował książkę pod tytułem „Das Mutterrecht”. Zaprezentował w niej hipotetyczny schemat historii społecznego rozwoju ludzkości, w którym bardzo ważne miejsce przypisał środkowemu z trzech okresów. Charakteryzował się on sprawowaniem przez kobiety kluczowej roli w życiu społecznym i religijnym. Swoją hipotezę Szwajcar oparł na analizie rozmaitych tekstów antycznych.
Tym tropem poszła też Jane Ellen Harrison (1850-1928), która zaprezentowała utopijną wizję pradziejowego matriarchatu. Przekonywała, że mieszkańcy Europy południowo-wschodniej stworzyli w dawnych czasach „pokojową, scentralizowaną wokół kobiet cywilizację, której przedstawiciele żyli w harmonii z naturą i własnymi emocjami oddając się twórczości artystycznej. Centralnym bóstwem tego okresu miałaby być Wielka Bogini jako reprezentacja Ziemi (…). W systemie tym bóstwa męskie istniałyby tylko jako dopełnienie owej Bogini w podległych jej rolach synów lub małżonków. Kres tej idyllicznej formacji przynieść miał, jeszcze przed nastaniem czasów historycznych, najazd patriarchalnej, wojowniczej społeczności gdzieś z obszarów północnej Europy.
Marija Gimbutas, litewska uczona mieszkająca w USA, w 1974 r. zaprezentowała swoją koncepcję wielkiej pokojowej cywilizacji społeczeństwa rolników wyznających kult Wielkiej Bogini. Cywilizacja ta miała kwitnąć w Europie Środkowej mniej więcej od 7000 do 3000 lat p.n.e., by ulec w końcu najazdowi lubujących się w wojnie koczowniczych pasterzy ze wschodu.
Potem było już tylko gorzej
Św. Augustyn (354-430) pisał, że „kobieta jest istotą poślednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga”. Synod w Elwirze (IV w.) ustanawia, że kobieta nie ma prawa pisać ani otrzymywać listów.
Islam jeszcze bardziej zniewolił kobiety. Jednak są i wyjątki - w Libii oraz Algierii żyje lud Tuaregów, który, mimo że w większości wyznaje islam, hołduje zasadom dziedziczenia po linii żeńskiej, a mężczyźni tego ludu zakrywają twarz fragmentem turbanu, po części dla osłony przed piaskiem pustyni, a po części dla osłonięcia przed złymi duchami, które przez usta wychodzą, zaś kobiety chodzą z całkowicie odsłoniętymi twarzami.
Mężczyźni długo bronili się przed nadaniem kobietom praw wyborczych. Prawa wyborcze w Europie kobiety uzyskały dopiero w XX w. (przykładowo: w Finlandii - 1906, Polsce - 1918, Francji - 1944, Szwajcarii - 1971, Portugalii - 1974r.). W Wielkiej Brytanii, do roku 1884, prawo zezwalało mężowi nawet sprzedać żonę.
Ciekawe, czy, jak już kobiety znowu przejmą władzę na naszej Planecie, „odwdzięczą się” nam mężczyznom.
JAN WYGANOWSKI