Spłonęła matka z dwójką dzieci.
Do tragicznego pożaru doszło dziś w nocy w Aleksandrowie koło Krasnopola. W pożarze spłonęła 29-letnia kobieta wraz z dwójką małych dzieci. Zgłoszenie o tym, że w miejscowości Aleksandrowo pali się budynek mieszkalny sejneńscy strażacy otrzymali 17 minut po północy.
- Od razy wiedzieliśmy, że są osoby poszkodowane – mówi brygadier Zdzisław Czakis, Komendant Powiatowej Straży Pożarnej w Sejnach.
- Mieszkanie znajdowało się w ciągu budynków gospodarczo-garażowych. Dom był pokryty wiórem. Miał drewniany strop i ściany wyłożone boazerią. Płonął jak pochodnia. Gdy przyjechaliśmy, cały stał w ogniu. 29-letni ojciec spał na dole. Wyskoczył przez okno i próbował ratować rodzinę śpiącą na poddaszu. Niestety, na ratunek było już za późno. Na górze spłonęła 29-letnia kobieta, siedmioletni chłopczyk i czteromiesięczna dziewczynka – relacjonuje komendant.
Ogień próbowało ugasić osiem zastępów strażaków z Sejn i ochotników oraz jednostka straży z Suwałk. Po zakończeniu akcji gaśniczej, odnaleziono zwęglone zwłoki kobiety i dzieci.
- Przyczyna pożaru jest szczegółowo ustalana. Niestety, z pożarami w nocy jest tak, że zostają zazwyczaj bardzo późno zauważone – tłumaczy dyżurny.
Ocalały z tragedii ojciec nie odniósł fizycznych obrażeń.
- Tacy fajni młodzi ludzie… Nie mogę ochłonąć… - mówi Małgorzata Malinowska, sołtys Aleksandrowa.
- Żona stąd pochodzi. Mąż przyszedł tutaj mieszkać. Obok, na tej samej posesji mieszkają jej rodzice. Dzieci takie małe… Chłopiec niedawno do szkoły poszedł. Jeździł autobusem do Krasnopola. Matka tylko co urodziła, we wrześniu, dziewczynkę. Jakoś wiązali koniec z końcem. Utrzymywali się trochę z rolnictwa. On w sezonie po budowach chodził, przy stawianiu dachów robił. Dorywczo, gdzie się dało. Ona też trochę przy kurczakach, w Zakładach Drobiarskich, z rolnictwa – opowiada sołtys.
- Na pewno mu tu jakoś we wsi pomożemy. Samego nie zostawimy. Tylko na razie trudno dojść do siebie... – mówi Malinowska.
(just)
