Bobry wróciły na Czarną Hańczę i to na jej miejskim odcinku. Na prawym brzegu rzeki, pomiędzy mostem na ul. Sikorskiego i kładką pomiędzy ulicami Gałaja i Staszica położyły dwa drzewa, a trzecie, podcięte, padnie lada dzień.
- Te zwierzęta są pod ochroną i wiele zrobić im nie można – twierdzi Eugeniusz Przybysz, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Suwałkach. – Okręcaliśmy drzewa siatką, ale tę zwijali nieznani sprawcy. Wzdłuż rzeki większość gruntów to grunty prywatne. Niestety, zdarza się, że właściciel działki w oczyszczaniu jej z drzew wyręcza się właśnie bobrami. Sprawdzimy jak wygląda sytuacja i uwagi przekażemy do Zakładu Zieleni Miejskiej, który odpowiada za czystość Czarnej Hańczy.
Woda w Czarnej Hańczy jest czysta, ale na powierzchni nie brakuje pływających puszek po piwie, butelek po winie i wódce, opakowań po chipsach, ciastkach, papierosach. Odpady zatrzymują się w porastających brzegi roślinach szuwarowych, m.in. tataraku. Na lewym brzegu, nad ścieżką wisi gruby spróchniały konar zagrażając bezpieczeństwu spacerujących wzdłuż rzeki suwalczan.
Jeśli Suwałki mają być bliżej Czarnej Hańczy to na pewno nie takiej, jak dziś. Trzeba o nią zadbać, oczyścić i zabezpieczyć brzegi, sprzątnąć śmieci, puszki i butelki zalegające na brzegu i pływające po wodzie, zabezpieczyć drzewa przed bobrami. W mieście brakuje ścieżek do biegania o naturalnym podłożu. Być może taką dałoby się wytyczyć i zbudować w ramach budżetu obywatelskiego w roku 2016?