Szybka reakcja jednego z mieszkańców bloku przy ul. 1 Maja w Suwałkach zapobiegła tragedii. W mieszkaniu na trzecim piętrze omal nie doszło do dużego pożaru.
W nocy z soboty na niedzielę, dokładnie około 1.40, suwalscy strażacy otrzymali zgłoszenie, iż w jednym z budynków wielorodzinnych przy ul. 1 Maja w Suwałkach czuć swąd spalenizny. Strażacy natychmiast udali się na miejsce. Tam ustalili, że z jednego z mieszkań na trzecim piętrze wydobywa się dym oraz wyraźnie czuć spalenizną. Weszli do środka.
- Palił się pozostawiony na kuchence garnek. Całe pomieszczenie było bardzo zadymione. Garnek został ugaszony, strażacy przewietrzyli również mieszkanie. Okazało się, że w środku śpi mężczyzna. Nic się mu nie stało, nie było potrzeby przewiezienia go do szpitala – mówi dyżurny suwalskiej straży pożarnej.
Gdyby nie szybka reakcja sąsiadów, zdarzenie mogłoby się skończyć tragicznie. Do rana pożar mógłby się bardzo rozprzestrzenić.
Kilka dni temu dzięki czujności sąsiadki w jednym z bloków przy ul. Witosa nie doszło do wybuchu gazu. Gaz ulatniał się z nieszczelnego przewodu. Przebywający w mieszkaniu właściciel także spał, nieświadomy śmiertelnego niebezpieczeństwa.
(just)