W ocenie policji i Straży Miejskiej niedzielny 22. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy upłynął pod znakiem wesołej ale spokojnej zabawy. - Nad bezpieczeństwem bawiących się czuwało 36 funkcjonariuszy - mówi asp. sztab. Eliza Sawko, oficer prasowy KM Policji w Suwałkach. - Zanotowaliśmy wprawdzie jedną próbę wyrwania puszki wolontariuszce, ale generalnie można uznać, że finał przebiegł spokojnie.
Ten incydent, o którym jako jedyni napisaliśmy już wczoraj, a dziś mówi asp. sztab. E. Sawko, miał miejsce ok. godz. 13.30 na ulicy Kościuszki, koło kina Bałtyk. Dwaj mężczyźni, jeden narodowości romskiej, zaatakowali Paulinę i Tomka (nazwiska do wiadomości redakcji). Dziewczynie wyrwali puszkę, ale daleko nie uciekli...
- Proszę zobaczyć, puszka jest ciężka - kilka minut po napadzie mówiła Paulina podając pełną puszkę. – Ten co mi ją wyrwał chyba się tego nie spodziewał, bo wypuścił puszkę z rąk na ziemię. Obaj napastnicy, widząc, że nic nie wskórają, uciekli w bramę za kinem. Jedyna strata to odrobina strachu i zerwana plomba na puszce.
- Jeden z napastników szedł za nami od ulicy Wojska Polskiego, bo tam zbieraliśmy przed kościołem – dodaje Tomek. – Na Kościuszki dołączył do niego ten Rom. Koło kina zaatakowali Paulinę. Na szczęście jej się nic nie stało i puszka ocalała.
Zdaniem służb miejskich i samych wolontariuszy, obok widocznych patroli policji i Straży Miejskiej, wpływ na bezpieczeństwo miały też dwa inne czynniki. Pierwszy to pogoda, która nie zachęcała do spacerów po ulicach miasta ani mieszkańców, ani wolontariuszy. Czynnik drugi, na jaki uwagę zwracali sami wolontariusze, to zmiana miejsc kwestowania z ulic na wnętrza lokali handlowych, gastronomicznych. Okazało się, że w niedzielę najwięcej pieniędzy zebrano w... podziemnym garażu Plazy.
