Jedna duża wojewódzka spółka przewozowa zamiast pięciu regionalnych. Nowy podlaski PKS ma mieć siedzibę w Białymstoku. To plan, który Urząd Marszałkowski wdrożyć chce z początkiem przyszłego roku. Takie plany budzą niepokój zawiązków zawodowych i lokalnych samorządowców.
- Zarząd wyraził zgodę na podjecie działań zmierzających do połączenia spółek odpowiedzialnych za transport publiczny - poinformował Jerzy Leszczyński, marszałek województwa podlaskiego.
Obecnie Urząd Marszałkowski posiada udziały w pięciu spółkach przewozowych. Są to Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej z Suwałk, Łomży, Zambrowa, Siemiatycz i Białegostoku. Samorządowcy nie zdradzają jeszcze szczegółów konsolidacji, ale pewne jest, że to białostocka spółka będzie stroną przejmującą. Na razie analizowane są raporty finansowe przygotowane przez kancelarię księgową.
- Nie chciałbym komentować tych kroków. To decyzja marszałka - mówi o połączeniu Leszek Cieślik, prezes PKS Suwałki. Kilka miesięcy temu przyznał jednak, że jest zwolennikiem scalania spółek, bo dzięki temu nie będą one rywalizować na tych samych trasach.
Cała sytuacja budzi jednak niepokój radnego Leszka Deca i związków zawodowych działających w suwalskiej spółce. Na czerwcowej sesji sejmiku wojewódzkiego samorządowiec pytał zarząd województwa, czy marszałkowie znają choć jeden przykład udanej konsolidacji. Sam wymienił kilka nieudanych.
- To nie będzie nic dobrego. Wiemy jak kończą się spółki z Białymstokiem. Pamiętam, jak likwidowano województwo suwalskie, to Białystok zabrał z Suwałk sprzęt i meble, bo były lepsze niż ich - bulwersuje się Leszek Dec.
Samorządowiec PiS przypomina, że PSK Suwałki są w lepszej kondycji niż PSK Białystok. Przewoźnik ze stolicy województwa już na początku roku zagrożony był upadłością. Może więc okazać się, że to on przejmie najbardziej opłacalne trasy, a lokalnym oddziałom zostawi te deficytowe. Niepewna jest też przyszłość linii łączących małe miejscowości oraz majątku spółki mieszczącego się w Olecku i Ełku.
(mkapu)
