Wiceprezydent Suwałk, która złożyła rezygnację ze stanowiska, nie czuje się kozłem ofiarnym konfliktu między prezydentem miasta a nauczycielami w sprawie wypłat wynagrodzeń za godziny nadliczbowe podczas zdalnego nauczania.
- Nie ma dobrego momentu na odejście z samorządu – przekonywała Ewa Sidorek na konferencji prasowej, na której tłumaczyła powody swojej rezygnacji, którą złożyła przed miesiącem. – Nikt nie nalegał, to moja decyzja i byłoby nieprawdą, że jest spowodowana tym, co się dzieje w oświacie. Nigdy nie manipulowałam dyrektorami szkół i przedszkoli, mam z nimi dobre kontakty. Potrafię zrobić krok do tyłu, dążyć do kompromisu, bo łatwiej się pracuje kiedy jest dialog. Głowy nie używam jednak tylko do przytakiwania.
Ewa Beata Sidorek, nauczycielka języka polskiego w III Liceum Ogólnokształcącym, radna w kadencji 2006-2010, zastępcą prezydenta odpowiedzialną za oświatę, pomoc społeczną, zdrowie, kulturę i sport została w 2015 roku. Ten czas przyniósł jej dużo satysfakcji, łatwych i trudnych doświadczeń, pozwolił też zweryfikować, co chce dalej robić w życiu. Dziękowała wszystkim, także zidentyfikowanym i niezidentyfikowanym antagonistom, którzy rzucali w nią kamieniami.
- Z tych kamieni zbuduję schody, które poprowadzą mnie dalej – mówiła.
Według Ewy Sidorek nie ma jednego powodu, który przesądził o decyzji o odejściu.
- Stwierdziłam, że politykiem nie jestem i nie chcę nim być – oznajmiła. – Zajmę się rodziną, posprzątam dom, spotkam z przyjaciółmi, wykorzystam zaległy urlop, poczytam książki. Mam pomysły na dalszą karierę zawodową, propozycje pracy i dużo czasu na wybór.
Zastępca prezydenta Suwałk Ewa Beata Sidorek będzie do 31 sierpnia. Prezydent Czesław Renkiewicz jeszcze nie zdecydował, kto będzie jej następcą.
Wojciech Drażba
