28.02.2014

Po 1 marca interwencyjny skup trzody

Rolnicy z obszarów zagrożonych wirusem afrykańskiego pomoru świń mogą już przewozić trzodę chlewną. Minister rolnictwa wydał rozporządzenie, które pozwala na wywożenie trzody ze strefy buforowej np. do rzeźni czy warchlaków do tuczarni - za zgodą powiatowego lekarza weterynarii. Po 1 marca nastąpi „zdejmowanie nadwyżek” trzody chlewnej w chlewniach. Przepisy te pozwalają też na odstrzał dzików w strefie buforowej; tu również wymagana jest zgoda służb weterynaryjnych. Obowiązujące do tej pory przepisy lokalne zakazywały takich polowań.

W piątek, 28 lutego br., minister rolnictwa po raz kolejny potwierdził, że są zarezerwowane pieniądze na skup nadwyżek trzody chlewnej ze strefy buforowej, wyznaczonej w związku z chorobą ASF. Nie chciał ujawniać szczegółów. Potwierdził tylko, że skup ma ruszyć po 1 marca br., dodając, że Polska nie ma już państwowych zakładów przetwórstwa i składowania tego mięsa, więc trzeba będzie podpisywać umowy z zakładami prywatnymi. To może nie trzeba było wszystkiego prywatyzować? Łatwiej byłoby zarządzać w sytuacjach kryzysowych.
Minister rolnictwa apeluje do rolników, aby zbierali faktury sprzedaży trzody, bo będą one potrzebne w razie przyznania ewentualnych rekompensat za utracone dochody. Trwają starania, by środki na ten cel zostały przyznane przez Komisję Europejską.
 
Drugi możliwy sposób sprzedaży tuczników, to sprzedanie ich do ubojni znajdującej się w tym samym obszarze. Ale w niektórych rejonach nie ma rzeźni. Problem też w tym, że kupcy nie chcą skupować świń z tych rejonów. Jak już jakiś się znajdzie, to płaci czasami zaledwie 2 złote za kilogram wagi żywej, odsprzedają potem tucznika zakładowi mięsnemu po 4 złote. W sklepie płacimy zaś wciąż po staremu, czyli powyżej 10 złotych za kilogram.

A świnie karmić trzeba

Sytuacja hodowców staje się tragiczna. Muszą karmić trzodę, ponosząc duże koszty, sięgające nawet 2 tysięcy złotych tygodniowo, jak się ma większe stado. Gdy ruszy wreszcie zapowiadany przez ministra rolnictwa skup interwencyjny, świnie będą tak duże, że zostaną zakwalifikowane do najgorszych klas z najniższą ceną. Skup ma odbywać się zaś po cenach rynkowych. Poza tym, skup ma dotyczyć części nadwyżki. W skupie miałyby wziąć udział zakłady mięsne, z którymi będą zawierane umowy w tej sprawie.

Litewskie embargo

W naszym regionie dodatkowo sprawę utrudnia embargo, jakie nałożyła na polskie świnie Litwa. Najpierw zaostrzyła kontrole na granicy i na swoich targowiskach, a od kilku dni wprowadziła zakaz importu świń z północno-wschodniej części Polski, gdzie wykryto przypadki afrykańskiego pomoru świń (ASF) u dzików – poinformowała litewska Państwowa Służba Weterynaryjna. W rozporządzeniu wskazano, że zakaz importu dotyczy nie tylko trzody chlewnej, ale też dzików, wieprzowiny niepoddanej obróbce termicznej, pasz dla świń.

Rolnicy piszą do premiera

Wielkopolska Izby Rolnicza skierowała do premiera list otwarty. Apeluje o skuteczniejsze działanie. Wnioskuje m.in. o wypracowanie systemu depozytowego skupu trzody chlewnej, który umożliwiałby prowadzenie skupu w sytuacji nadpodaży i jego rozliczenie po okresie stagnacji, z uwzględnieniem kosztów uboju i przechowywania. Propozycja ta wynika z faktu, iż utrzymywanie żywca wieprzowego, którego waga przekracza 120 kg, generuje dodatkowe straty na skutek spadku jakości pozyskiwanego mięsa. Według kalkulacji prowadzonych przez Izbę, w obecnej sytuacji rynkowej ekonomiczny wynik chowu trzody chlewnej jest ujemny i pociąga za sobą straty znacznie przekraczające 150 zł na każdej sztuce.

Trzeba było grodzić

Senator Zdzisław Pupa, członek senackiej komisji rolnictwa podkreśla, że rząd zawiódł już na początku, a „dziś słyszymy kolejne puste słowa”. - Dzisiaj próbujemy walczyć z wirusem ASF. Robimy konwentowe spotkania informacyjne. Mówimy jak należy się zachować. Jednak rolnik na tym wszystkim traci, zaczyna mieć problemy w swoim własnym gospodarstwie. Doszło do sytuacji, że rząd nie podjął szybkiego skupu interwencyjnego, który by uchronił polskich rolników przed bankructwem - mówił przed kilkoma dniami senator Zdzisław Pupa. Jego zdaniem, trzeba było już dawno zbudować ogrodzenie pasa granicznego z Białorusią, co by kosztowało 8 mln zł, ale ochroniłoby przed przedostawaniem się kolejnych zarażonych dzików na terytorium Polski. Obecnie - według ekspertów - straty rolników są wyższe.
Także zdaniem Witolda Choińskiego, prezesa związku "Polskie Mięso", trzeba było budować płot. Z wyliczeń związku wynika, że koszt jego budowy to około 14 milionów złotych. Tyle właśnie wynoszą dzienne straty branży mięsnej, spowodowane embargiem na polską wieprzowinę.

Rosja chce zniesienia embarga

Tymczasem tylko rosyjskie i białoruskie embargo oznacza dla polskich hodowców brak zbytu dla ok. 1 mln sztuk tuczników w ciągu roku. O zniesieniu zakazu importu wieprzowiny z całej Unii Europejskiej w Moskwie rozmawiał Komisarz UE ds. zdrowia i rosyjski minister rolnictwa. Komisarz Tonio Borg starał się przekonać rosyjskiego ministra do stosowania zasady regionalizacji. Wedle tej zasady, zakaz importu wieprzowiny miałby dotyczyć tylko określonych obszarów na Litwie i w Polsce dotkniętych chorobą ASF, a nie całej UE czy całych krajów. „Rosja jest gotowa do przeprowadzenia regionalizacji importu wieprzowiny z Unii Europejskiej, ale w ramach reakcji symetrycznej” - usłyszał komisarz. „Chodzi o to, że Unia Europejska nie poszła na zasadę regionalizacji (dostaw z Rosji - przyp. red., gdzie zdarzały się przypadki afrykańskiego pomoru świń i pryszczycy -. IF), ale embargiem objęła całą Federację Rosyjską My jesteśmy gotowi do wprowadzenia zasady regionalizacji symetryczne, jeśli UE umożliwi eksport naszych produktów z niektórych naszych regionów " - powiedział wicepremier, minister Arkady Dworkowicz podczas rozmów przy "okrągłym stole" w piątek, 28.02.2014r., w Krasnojarsku, podczas forum rosyjskich i holenderskich firm na temat realizacji projektów inwestycyjnych na Syberii i na rosyjskim Dalekim Wschodzie.

Rzecznik prasowy unijnego komisarza informował, że po 1 marca ma się odbyć spotkanie ekspertów UE z ekspertami z Rosji, Białorusi i Kazachstanu w rosyjskim laboratorium we Władimirze, gdzie dyskutowane ma być "najlepsze podejście do kwestii regionalizacji". Tydzień później do Moskwy ma pojechać szefowa Dyrekcji Generalnej KE ds. zdrowia i "miejmy nadzieję, regionalizacja będzie w pełni zaakceptowana przez Rosjan" - powiedział rzecznik. Nie wiadomo jednak, czy Rosjanie jako regionów nie będą traktować całych krajów, jak Polska, czy Litwa.

Daleki Wschód z dala od polskiej wieprzowiny

Problem też w tym, że polskiej wieprzowiny nie wpuszczają już takie kraje, jak Korea Południowa, Chiny, Japonia, Ukraina. Z informacji ambasady Rzeczpospolitej w Pekinie wynika, że od dnia chińskiego embarga, do Chin trafiły 43 kontenery z polskim mięsem. W drodze jest kolejnych 370. Transport drogą morską trwa bowiem około 40 dni Wydział Ekonomiczny Ambasady Rzeczpospolitej w Pekinie, jak powiedziała Polskiemu Radiu kierownik tej placówki  Jolanta Iwanicka, chce doprowadzić do tego, aby Chińczycy utrzymali embargo tylko na rejony uznane w Polsce za zagrożone, czyli np. nasze województwo.


Jan Wyganowski

udostępnij na fabebook
02.03.2014, 10:23:31

on

a ministrowi Kalembie znowu śmierdzi prywatny skup? już ja jemu za to podzękuję w czasie wyborów! głod to ja oddam na PIS a nie na PSL! Dziad!

Skomentuj:
nick*
komentarz*