02.08.2014

Sejnianie witali świetną lekkoatletkę [zdjęcia]

Na lotnisku Chopina w Warszawie Majkę Andrejczyk, piątą juniorkę świata w rzucie oszczepem, witali rodzice i jej trener Karol Sikorski. W rodzinnych Sejnach, pomimo nocy na Placu Dominikańskim czekała grupa mieszkańców miasta. Powitanie reprezentantki Polski wracającej z Mistrzostw Świata w USA zorganizowała dyrekcja ZSO w Sejnach, w którym uczy się Majka.

Byli nauczyciele, koleżanki i koledzy, znajomi, miłośnicy „królowej sportu” w różnym wieku.
- To była niespodzianka tak duża, że rozpłakałam się, kiedy zobaczyłam tyle ludzi czekających na mnie – powitanie w Sejnach wspomina Majka. – Tam, na Placu Dominikańskim, niemal w środku nocy, zrozumiałam, że tego co robię, nie robię tylko dla siebie, ale też dla wielu innych, często zupełnie mi nieznanych ludzi, że moja praca, mój wysiłek są dostrzegane i doceniane. To dla mnie bardzo ważne doświadczenie.   

Przez mieszkańców Sejn tak, a władze samorządowe... czyżby ich nie cieszył największy w historii miasta sportowy sukces skromnej, miłej dziewczyny i jej trenera?
 
Poproszona o ocenę swego występu na mistrzostwach w USA, Majka odpowiada:
- Z miejsca jestem zadowolona, tylko wynik pozostawia niedosyt. Cały sezon rzucałam w granicach 53-56 metrów. Gdybym w finale rzuciła 56 metrów i zajęła piąte miejsce byłabym bardziej zadowolona. A tak, muszę pogodzić się z tym co jest. Powtórka wyniku z eliminacji dawała mi trzecie miejsce i brązowy medal. Ale powtórki nie było.Taki jest sport. Pozostaje satysfakcja z tego, że w swoim roczniku jestem pierwsza na świecie. 

Majka ma 18 lat, rywalki które ja wyprzedziły sa o rok starsze. Finał konkursu w Eugene stał na poziomie niższym niż powszechnie oczekiwano. Przed wylotem do USA Majka obstawiała, że medal da rzut na odległość 58-60 metrów. Przed konkursem finałowym jej trener Karol Sikorski mówił, że jego zdaniem do miejsca na podium wystarczy przekroczyć 57 metrów. Tymczasem żadna z medalistek nie złamała granicy 57 metrów... Dlaczego?

- Stadion na którym walczyłyśmy ma specyficzne położenie – tłumaczy oszczepniczka z Sejn. - Rzutnia jest tylko z jednej strony. W czasie eliminacji nie było wiatru, a w czasie finału  musiałyśmy rzucać pod wiatr. Dla oszczepnika to najgorsze co może być, bowiem podmuch wiatru stawia oszczep niemal w pionie, co w konsekwencji odbija się na odległości. Sama oczekiwałam wyników zbliżonych do 60 metrów, a wyszło jak wyszło... Chyba to specyfika stadionu.  Inna sprawa to samopoczucie. Na konkursie nie pracowały mi nogi, nie mogłam trafić z rozbiegiem, nie to co na eliminacjach kiedy wszystko wychodziło super i czułam, że stać mnie na rzut w granicach 60 metrów. Bardzo możliwe, że finał, już przed jego rozpoczęciem, przeżyłam w hotelowy pokoju, a na stadionie zabrakło mi energii, skupienia. Dla mnie, po wpadce  przed rokiem na mistrzostwach siata juniorów młodszych w Doniecku (w eliminacjach odległa lokata  w trzeciej dziesiątce – dop. wł.) awans do finału w Eugene jest wielkim osiągnięciem.
    
Na początku tego roku Majka otrzymała propozycję stypendium Iowa State University, startując w Eugenie miała okazję na własne oczy zobaczyć jak wyglądają nauka i treningi w USA.
- Nie da się porównać szkół naszych i amerykańskich, bowiem dzieli je zbyt wiele – dzieli się spostrzeżeniami sportowiec-uczennica sejneńskiego ogólniaka. – W trakcie pobytu w USA otrzymałam drugą propozycję studiowania w Stanach, tym razem z uniwersytetu w  Południowej Karolinie.  Trenerzy z którymi rozmawiałam twierdzą zgodnie, że powinnam przyjąć jedną z propozycji, wyjechać do USA i spróbować swoich sił w zupełnie innych od polskich warunkach. Tu gdzie mieszkam, w Sejnach nie ma warunków do rozwoju zawodnika który kończy wiek juniora i chciałby kontynuować sportową karierę na reprezentacyjnym poziomie. Nawet tartanu nie mamy na stadionie o opiece medycznej, dostępie do odżywek nie mówiąc.  Na szczęście  moja mama jest fizjoterapeutą i jeśli chodzi o odnowę mam dobre zaplecze.      

Majka na razie odpoczywa w rodzinnym gronie. W czasie wakacji planuje też wypad od przyjaciółki nad polskie morze. A po wakacjach treningi, start w Memoriale Wojny w Białymstoku i nauka, nauka, nauka. Aż do matury, a po jej zdaniu, w co nikt nie wątpi, studia być może w USA.

Maria Magdalena Andrejczyk, albo po prostu Majka – tę dziewczynę trzeba zapamiętać, bo ma nie tylko talent, ale i charakter, które pozwolą jej wejść na sportowe szczyty. Pierwszy krok zrobiła, kolejne przed nią.

Ps. Dziękujemy p. Karolowi Sikorskiemu za udostępnienie zdjęć
     

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
04.26.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
Dodaj nowe ogoszenie