06.04.2017

Wigry Suwałki. Pucharowe występy przejdą do legendy, zasilą kasę klubu

Lech Poznań po raz drugi wygrał z Pogonią Szczecin i zagra z Arką Gdynia w finale Pucharu Polski. Rewelacją tej edycji rozgrywek, a dla wielu nawet objawieniem były suwalskie Wigry.

Zdaniem fanów, nie tylko biało-niebieskich, drużyna Dominika Nowaka bardziej od gdynian zasłużyła na występ na PGE Narodowym. We wtorek, wygrywając pechowo „tylko” 4:2  zdeklasowała wręcz drużynę z ekstraklasy, której miesiąc wcześniej uległa 0:3, zbyt wysoko.

- Skończył się sen o Warszawie, ale zabrakło naprawdę niewiele – trochę szczęścia i przychylności sędziego – mówi Dominik Nowak.

Drwiono z naszych piłkarzy, którzy przed wyjazdem do Gdyni przywoływali przykład Barcelony, która odrobiła stratę 0:4 z Paryża i „rzutem na taśmę” wygrała z PSG 6:1. Barcelonie sprzyjał jednak sędzia, podyktował na jej korzyść dwie wątpliwe jedenastki i nie odgwizdał przeciwko niej jednego karnego.

Wigry, niczym Barcelona, gola na 5:2, dającego awans, zdobyły w 90 minucie. Sędzia bramki nie uznał, orzekł, że asystujący przy golu Mateusza Radeckiego Kamil Zapolnik parę sekund wcześniej był na spalonym. Na początku drugiej połowy  arbiter podjął najbardziej kontrowersyjną decyzję. Kamil Zapolnik we własnym polu karnym odbił piłkę ramieniem. Według sędziego, piłka została zagrana ręką. Po rzucie karnym Arka zdobyła gola na 1:2.

Od wtorkowego wieczoru trwa, i jeszcze potrwa, psioczenie i gdybanie. Co by było, gdyby Wigry wcześniej wróciły ze zgrupowania na Cyprze i stanęły do pierwszego meczu z Arką bardziej skoncentrowane, gdyby w tym meczu trener wystawił w bramce Hieronima Zocha, który kapitalnie spisał się w Gdyni, gdyby  u siebie suwalczanie zagrali do końca i nie dopuścili do utraty trzeciej bramki, a sami zdobyli tego jednego gola, którego zabrakło w końcowym rozrachunku.

Poznała i doceniła ich piłkarska Polska 

Przed rewanżem w Gdyni Damian Kądzior powtarzał, że biało-niebiescy przede wszystkim chcą się pokazać. „Wykrakał”, bo drużyna zagrała naprawdę bardzo ładnie, a na dodatek sam zdobył dwa gole. Po tym kuriozalnym, pokazywanym w internecie i w wielu telewizyjnych stacjach, kiedy zabrał i wbił do pustej bramki piłkę, którą golkiper Arki lekko rzucił przed siebie, Damian stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych piłkarzy, podobnie zresztą jak pechowy bramkarz rodem z Łotwy. Swoją drogą, działacze Arki mogą pluć sobie w brodę, że płacą takiemu bramkarzowi, a nie Hieronimowi Zochowi, którego mieli w swoim klubie od wieku juniora i po pięciu sezonach puścili w świat. Łotewski golkiper gdynian był za to bez szans po uderzeniu Omara Santany, który zasłużył  na miano objawienia. Dobrze, że hiszpański pomocnik Wigier nie zna języka polskiego. Nie grozi mu „sodówa”, która po tylu komplementach ze strony komentatorów Polsatu Sport mogłaby każdemu uderzyć do głowy.  Omar Santana musi teraz potwierdzić wystawioną mu opinię w meczach, których stawką jest awans do ekstraklasy. 

Wigry były rewelacją Pucharu Polski także dzięki bardzo dobrej postawie w końcówce poprzedniego sezonu. Nie przegrały siedmiu kolejnych spotkań i wskoczyły na 9. Pozycję w tabeli. Miejsce w czołowej  „10” I ligi zagwarantowało im pucharowe występy od pierwszej, a nie wstępnej rundy.  Wyeliminowały w niej trzecioligowy Świt, a już w następnej do rywalizacji włączyły się zespoły z ekstraklasy.

Zapisali się w historii

Gra w 1/16 finału była wszystkim, na co dotąd było stać biało-niebieskich. Wigry odpadały w tej fazie po meczach z Legią Warszawa, Wisłą Płock, Koroną Kielce czy GKS Katowice. W sierpniu ubiegłego nastąpił historyczny sukces. Suwalczanie zasłużenie pokonali Termalikę Bruk-Bet Nieciecza, wówczas trzecią siłę ekstraklasy i po raz pierwszy w dziejach znalazły się gronie 16 najlepszych drużyn Pucharu Polski. Historycznymi były wszystkie następne, transmitowane przez Polsat Sport osiągnięcia. Wygrana w Zabrzu 2:0 ze słynnym Górnikiem, który wyeliminował warszawską Legię, ćwierć- i półfinałowe dwumecze z GKS 1962 Jastrzębie oraz Arką Gdynia.

 

 

 

 

 

 

 

 

Zasilili budżet klubu

Siedem spotkań, 12 goli, mnóstwo emocji. Dla klubu, a więc i zawodników, całkiem niezłe pieniądze. Gdyby suwalczanie wbili Arce jednego gola więcej, za sam udział w finale Wigry otrzymałyby 200 tys. zł, a za zwycięstwo w nim okrągły milion.

I tak nie ma co narzekać, za udział w Pucharze Polski do kasy klubu wpłynie z PZPN w sumie 190 tys. zł.    

 Wojciech Drażba 

 Wigry w Pucharze Polski 2016/2017

I runda:

 Świt Nowy Dwór Mazowiecki 1:0

Bramka: Kamil Adamek

1/16 finału:

Termalica Bruk-Bet Nieciecza 2:1

Bramki: Kuku, Kamil Zapolnik

1/8 finału:

Górnik Zabrze 2:0

Bramki: Kamil Zapolnik, Kamil Adamek

Ćwierćfinał:

GKS 1962 Jastrzębie 2:1

Bramki: Kamil Zapolnik, Kamil Adamek

GKS 1962 Jastrzębie 1:1 

Bramka: Łukasz Wroński

Półfinał:

Arka Gdynia 0:3

Arka Gdynia 4:2

Bramki: Damian Kądzior – 2, Kamil Zapolnik – karny, Omar Santana

Lech Poznań Pogoń Szczecin 3:0 i 1:0

Finał

2 maja, stadion PGE Narodowy w Warszawie  

Lech Poznań – Arka Gdynia

 

Nagrody (za regulaminem PZPN):   

 I runda PP – każdy z uczestników – 5 000 PLN netto;

 1/16 finału PP – każdy z uczestników – 10 000 PLN netto;

 1/8 finału PP – każdy z uczestników - 25 000 PLN netto;

 1/4 finału PP – każdy z uczestników - 50 000 PLN netto;

 1/2 finału PP – każdy z uczestników - 100 000 PLN netto;

 finalista PP – 200 000 PLN netto;

 zdobywca PP – 1 000 000 PLN netto.

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Zapraszamy na relację na żywo


Wigry Suwałki


Promień Mońki

27.04.2024
18:00

Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
04.26.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
26.04.2024

ostrzenie pił

Dodaj nowe ogoszenie