18.09.2014

Unijna jałmużna dla polskich rolników

Unii Europejskiej o wiele łatwiej było wprowadzić trzy transze sankcji gospodarczych wobec Rosji, niż uporać się z rekompensatami dla unijnych producentów rolnych. Czas mija, a obiecanych pieniędzy, jak nie było, tak nie ma.

Gdy okazało się, że sama Polska chce więcej pieniędzy niż UE przyznała dla całej Wspólnoty, najpierw cofnięto całą procedurę rozdziału pieniędzy, a 16 września KE łaskawie przyznała polskim rolnikom możliwość ubiegania się o rekompensatę na 18 tys. ton jabłek i gruszek. To mniej niż jałmużna. Według Ministerstwa Rolnictwa Polska rocznie produkuje 3 miliony ton jabłek. W 2013 roku 700 tysięcy ton trafiło na rynek rosyjski. Nie ma informacji o rekompensatach za warzywa czy inne owoce.

Przypomnijmy, że już 11 sierpnia KE rekompensatami objęła brzoskwinie i nektarynki. Te owoce, jak wiadomo, są produkowane głównie w „starej” Unii.

- Niestety, naszym zdaniem Komisja Europejska niewłaściwie oceniła sytuację i nie zdaje sobie sprawy ze skali problemu, z jakim przyszło się zmierzyć polskim i unijnym producentom owoców i warzyw. Uważamy, że zbyt niski budżet (w przypadku rozporządzenia nr 932/2014) oraz zbyt niski wolumen przyznany Polsce (tj. 18.750 ton jabłek i gruszek określony w przedłożonym wczoraj projekcie rozporządzenia) przeznaczone na stabilizację rynku będzie skutkować spadkiem cen i kryzysem na rynku owoców i warzyw w dłuższej perspektywie czasowej - głosi komunikat Ministerstwa Rolnictwa Rozwoju Wsi.

Dane statystyczne, na których Komisja oparła podział kopert w nowym projekcie rozporządzenia - zdaniem resortu rolnictwa - są niewłaściwe m.in., dlatego, że nie uwzględniają faktu systematycznego wzrostu eksportu owoców i warzyw z Polski do Rosji. Ponadto, przyjęte do wyliczeń założenia nie przewidują, że polscy rolnicy z powodu bliskiego sąsiedztwa z Rosją zostali najbardziej dotknięci embargiem. Ponieważ embargo dotyczy całej Unii Europejskiej, producenci nie mogą sprzedać swoich produktów również na rynku wspólnotowym, gdyż każdy kraj ma obecnie nadwyżki.
Komisja Europejska dzieli też unijnych rolników na lepszych i gorszych. Wysokość rekompensaty zależy od rodzaju produktu, ale także od tego, co dalej się z nim stanie (czy zostanie zniszczony, czy przekazany bezpłatnie do konsumpcji) oraz od tego, czy o unijne pieniądze wnioskuje grupa producencka czy rolnik indywidualny. Na przykład, jeżeli produkt trafia na cele charytatywne, to rekompensata za kilogram papryki wynosi 1,82 zł, kalafiorów 0,64 zł, ogórków - 0,98, jabłek - 0,70. Natomiast w przypadku, gdy warzywa nie zostaną zebrane, rolnikowi indywidualnemu przysługują stawki za kilogram wynoszące odpowiednio: 0,55 zł; 0,19 zł; 0,30 zł; 0,24 zł.

W Unii Europejskiej jest rezerwa w wysokości 425 mln euro i z tych środków KE powinna skorzystać - uważa minister rolnictwa. Te pieniądze maja być dostępne od października br. KE nie wyklucza też użycia pozarolnych funduszy na wsparcie rolników. Problem w tym, że czas mija, a pomocy jak nie było, tak nie ma. Podobnie jak i nowych rynków zbytu.

Stracone Chiny, niechętna Ameryka

Przed kilkoma tygodniami głośno było o możliwości eksportu polskich jabłek do Chin. W tym roku Chiny, ze względu na nieurodzaj, muszą sprowadzić 4 mln ton jabłek, więcej niż cała polska produkcja. Jak mówił w Polskim Radio Maciej Majewski z FreshMazowia, dopiero przed tygodniem polska strona wysłała do Chin dokumenty dotyczące uznania naszych przepisów fitosanitarnych, co w zasadzie przekreśla szanse na eksport jabłek jeszcze w tym roku. Największą przeszkodą w realizacji tych zamierzeń są trwające długie lata procedury dopuszczenia na nowe rynki. Dlatego rozmowy na ten temat powinny trwać od dawna – mówił ekspert. Na przykład do Kanady dokumenty dotyczące uznania polskich przepisów fitosanitarnych trafiły dwa lata temu i nadal nie ma na nie odpowiedzi. Dopiero w sierpniu br. wiceszef Kanadyjskiej Agencji Inspekcji Żywności (CFIA) Paul Mayers obiecał w rozmowie z ambasadorem RP Marcinem Bosackim przyśpieszenie procesu certyfikacji dla polskich jabłek.
Jak już informowaliśmy, wciąż trwa embargo na polskie jabłka ze strony rządu USA. Podczas zaplanowanych na 29 września rozmów z amerykańską sekretarz handlu Penny Pritzker Polska zaproponuje uproszczenie procedur fitosanitarnych związanych z eksportem polskich warzyw i owoców do USA - poinformował wicepremier Janusz Piechociński. Ale czy USA nas posłuchają, to już inna sprawa. 21sierpnia br., w Waszyngtonie odbyły się rozmowy przedstawicieli polskiej Ambasady z dyrekcją służby inspekcji zdrowia zwierząt i ochrony (HPHIS). „Jest realną perspektywa otwarcia rynku” - ocenił Ryszard Schnepf, ambasador Polski w USA. Zastrzegł jednak, że długość procedur będzie zależała od spełnienia technicznych wymogów. "Polska musi przedstawić formalny wniosek o dopuszczenie do rynku oraz - co najważniejsze - listę chorób, którymi dotykane są polskie owoce, a zwłaszcza jabłka" - podkreślił.
Następnie odbędą się specjalne wizytacje w polskich sadach i środkach transportu. Wreszcie odbędą się tzw. konsultacje społeczne i wówczas mogą pojawić się głosy sprzeciwu ze strony amerykańskich producentów jabłek, którzy obawiają się konkurencji. "Zwłaszcza, że polskie jabłka są w momencie wyjściowym o połowę tańsze niż amerykańskie czy chilijskie" – dodaje Schnepf. Rzecznik Ministerstwa Rolnictwa Stanów Zjednoczonych, Gwen Sparks, podkreślił natomiast, że „(…) spodziewa się umocnienia więzi handlowych z Polską i Europą jako całością”, ale przypomniał, że „Ministerstwo wykonuje także zadania ochrony produkcji rolniczej Ameryki”.

Jan Wyganowski

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
04.26.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
Dodaj nowe ogoszenie