13.10.2015

Drożdżówki w szkolnych sklepikach to był żart

Jak twierdzą właściciele suwalskich sklepików szkolnych w sobotę, pani minister Kluzik-Rostowska w programie TVP Szczecin, mówiła, że zapowiedź powrotu drożdżówek do szkolnych sklepików to był tylko żart. Niezadowolenia z wprowadzonego 1 września przepisu zakazującego sprzedaży w szkolnych sklepikach tzw. śmieciowego jedzenia, a w stołówkach używania przypraw typu sól czy cukier nie kryją dzieci, rodzice i korzystający ze stołówek nauczyciele.

- Tego się nie da jeść, bo jeśli nawet na talerzu wygląda ładnie, to nie ma smaku – twierdzą zgodnie konsumenci. 

Nic zatem dziwnego, że wszyscy przepisy omijają. Rodzice dają dzieciom do szkoły chrupki, batoniki, pączki i to w ilościach zdecydowanie większych niż dzieci kupowały w sklepikach, a korzystającym ze stołówek do tornistrów, między książki, wkładają ... solniczki . 

- Dziś nie dziwi nikogo dziecko spacerujące po szkolnym korytarzu z olbrzymią torbą chrupek lub chipsów. Takie kupują rodzice lub sami uczniowie i przynoszą do szkoły. Wszak zakaz „śmieciowego jedzenia” dotyczy tylko sprzedaży w sklepikach szkolnych, a nie wnoszenia do szkół. Martwy przepis uderzający w szkolne sklepiki, ale nie wnoszący niczego od zdrowego stylu życia. Wręcz przeciwnie, ośmieszający ideę... – twierdzi Krzysztof Walendzewicz, właściciel kilku sklepików w suwalskich szkołach. 

- Ta nieprzemyślana, niekonsultowana z nikim zmiana uderza nie tylko w sklepiki szkolne, ale też w dyscyplinę w szkole – dodaje Mirosław Hartung, nauczyciel i kandydat na posła na Sejm w najbliższych wyborach. – Dzieci na przerwach wybiegają do pobliskich sklepików, a że chętnych na śmieciowe jedzenie jest wielu, to tworzą się kolejki i dzieciaki spóźniają się na lekcje po kilka, a czasami kilkanaście minut. Ale są zadowolone bo kupiły to, co lubią: chipsy, batoniki, pączki, na które rodzice dali im pieniądze... Jestem za tym, żeby promować zdrową żywność, ale nie w ten sposób, w jaki zrobiły to resorty zdrowia i edukacji. Wylano dziecko z kąpielą i nie bardzo wiadomo jak się z tego wycofać. Ja widzę tylko jeden sposób: zaczynamy od konsultacji z dietetykami, rodzicami, nauczycielami i samymi zainteresowanymi czyli młodzieżą i dziećmi. Słuchamy ich opinii i na tej podstawie tworzymy program wdrażania zdrowej żywności nie tylko do placówek oświatowych, ale wszystkich placówek żywieniowych i punktów handlowych na terenie szkół, placówek zdrowotnych, a może też sklepów i bufetów przyzakładowych.    Póki co, jedyną zmianą jaką zapowiedziała minister Kluzik-Rostkowska był powrót do sklepików drożdżówek. I na zapowiedziach się skończyło. 

A obroty w sklepikach spadają, chociaż dyrektorzy szkół starają się jak mogą iść rękę właścicielom. Niestety, mogą co najwyżej obniżyć czynsz o kilkadziesiąt złotych za metr kwadratowy. Jak najtańszych zdrowych produktów szukają też sklepikarze. Niektórzy jeżdżą po nie z Suwałk do hurtowni w Białymstoku. 

Zgodnie z zaleceniami w ofercie sklepików pojawiły się kanapki. Owszem schodzą, ale tak jak przysłowiowa krew z nosa. Nic dziwnego, nie każde dziecko bowiem stać na wydanie od 2 do 3,50 zł za kanapkę. Cena wysoka, ale składają się na nią nie tylko pieczywo, wędliny o określonej w przepisach jakości, surówki i koniecznie masło, ale też marża dostarczającej je firmy kateringowej i .. sklepiku. Dużo tego, ale w Polsce inaczej być nie może.

- Na początku września mówiłem, że jestem w stanie przygotować i sprzedawać kanapki po góra złotówce za sztukę, ale tego nie zrobię, bo narażę się na kontrole sanepidu, skarbówki i grom wie czyją jeszcze - twierdzi właściciel szkolnego sklepiku. - Sanepid zarzuci mi niewłaściwe warunki w jakich przygotowywane są kanapki, skarbówka brak kasy fiskalnej, a przecież w szkolnych sklepikach nie ma szans na ustawienie stołu z blatem specjalnie przystosowanym do krojenia, zmywarek. Nie zatrudnię też człowieka, który rozliczy każdą zrobioną i sprzedaną lub nie kanapkę, dołączając do tego rachunki i faktury za surowce. 

I tak zwyczajnie po polsku ktoś coś zrobił, a teraz zaczyna myśleć. Tego k(n)ota odwrócić ogonem już się niestety nie da.  

udostępnij na fabebook
15.10.2015, 13:51:05

Gruby

NŻT - dieta cud.

15.10.2015, 10:51:39

zygfryd

Jak parasolka mała, a 4 litery duże to i tam można ja otworzyć.A serio to ministerka edukacyjna sama stworzyła problem więc niech go rozwiąże.

14.10.2015, 09:46:15

suw

' Tego k/n/ota odwrócić ogonem już sie nie da.Wszystko się da, Nie można jedynie włożyć hełmu na lewą stronę i otworzyć w 4 literach parasolki.

Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Zapraszamy na relację na żywo


Ruch Wysokie Mazowieckie


Wigry Suwałki

18.05.2024
16:00

Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
05.18.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
18.05.2024

zgubiony pies

16.05.2024

Pomoc w nauce

16.05.2024

Szukam

16.05.2024

SZUKAM PRACY

Dodaj nowe ogoszenie