Mężczyzna, który wczorajszego popołudnia spłonął przy ulicy Wyszyńskiego, najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. Wcześniej spotkał się z księdzem sąsiadującej z miejscem zdarzenia parafii. Przyczyny tragicznego kroku 60-latka nie są jeszcze znane.
- Wszystko wskazuje, że było samobójstwo - informuje Ryszard Tomkiewicz, rzecznik suwalskiej prokuratury.
Starszy mężczyzna chwilę przed tragicznym zdarzeniem odwiedził jednego z księży salezjańskiej parafii Matki Bożej Miłosierdzia. W czasie rozmowy suwalczanin zostawił kapłanowi dokumenty i kluczki od samochodu. Potem wyszedł do łazienki, gdzie najprawdopodobniej oblał się łatwopalną substancją. Później wyszedł z budynku i podpalił się.
Płonącego 60-latka pomiędzy kościołem a domem pogrzebowym zobaczył przejeżdżający ulicą Wyszyńskiego mężczyzna. Zsiadł z roweru i zaczął go gasić. Było jednak za późno. Lekarz, który przybył na miejsce, stwierdził zgon.
- Ciało zostanie poddane ogólnym oględzinom, aby wykluczyć udział osób trzecich – tłumaczy Tomkiewicz.
Policja wie już kim jest tragicznie zmarły suwalczanin. Z ujawnieniem personaliów czeka jednak do momentu rozpoznania go przez rodzinę. Wyjaśniane są również przyczyny podjęcia tragicznej decyzji.
(mkapu)
[02.03.2015] Podpalenie czy samobójstwo? Tragedia na osiedlu Północ