19.08.2018

Wielokulturowe Podlasie. Tatarskie Święto Pługa-Sabantuj w Kruszynianach [zdjęcia]

Tegoroczne wakacje nieuchronnie dobiegają końca. Planując urlop warto w przyszłym roku wziąć pod uwagę barwne i bardzo ciekawe tatarskie Święto Sanatuj w Kruszynianach. Poleca je pedagog i podróżnik, auto strony I Love Suwalszczyzna Krzysztof Masłowski:

„MOJE PIERWSZE SPOTKANIE Z SABANTUJ

Kiedy parę tygodni temu podczas pobytu w kruszyniańskim meczecie przewodnik Dżemil Gembicki poinformował as, że wkrótce Tatarzy będą mieli tradycyjne Święto Pługa pomyślałem, że warto byłoby zobaczyć je na własne oczy. Sabantuj, bo taka jest tatarska nazwa tego święta, to chyba jedyne w swoim rodzaju spotkanie Tatarów odbywane w celu kultywowania tradycji, utrzymywania wzajemnych więzi oraz propagowania kultury, zwyczajów i kuchni wśród mieszkańców regionu. Gdy więc dowiedziałem się o jego terminie i szczegółowym programie, bez chwili namysłu postanowiłem wybrać się na „tatarskie ziemie” Podlasia. Święto Pługa w Kruszynianach odbywało się w tym roku pod nazwą Sabantuj „Tatarzy Świata”. Część religijna oraz towarzyszący jej festyn odbywają się w Kruszynianach od 2007 roku,bo właśnie wtedy podlascy Tatarzy po stuletniej przerwie postanowili tę tysiącletnią tradycję wskrzesić.

Organizatorami obchodów od lat są państwo Dżenneta i Mirosław Bogdanowiczowie, właściciele gospodarstwa agroturystycznego Tatarska Jurta wspierają ich Fundacja Asman, Fundacja Tatarskie Towarzystwo Kulturalne, Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej oraz Muzułmańska Gmina Wyznaniowa w Kruszynianach. Na tegorocznych obchodach liczącego tysiąc lat ludowego święta cieniem położył się majowy pożar, który całkowicie zniszczył tak popularną Tatarską Jurtę. Dlatego też prawie wszystkie rozprowadzane smakołyki nie miały swojej ceny a wrzucane do zaplombowanych słojów „co łaska” przeznaczone zostaną na odbudowę Tatarskiej Jurty.

Kiedy dotarłem [...] do Kruszynian zaskoczyły mnie długie szpalery samochodów z różnymi rejestracjami stojące po obu stronach ulicy oraz autokary i samochody zapełniające parking przed zielonym meczetem. Z trudem znalazłem miejsce na zostawienie samochodu a potem, już pieszo, udałem się w kierunku meczetu, gdzie właśnie trwały modlitwy. Do zgromadzonych przed świątynią tłumów dochodziły śpiewy modlitw, które tym razem odmawiane były w intencji pokoju i sprawiedliwości na świecie. W trakcie modlitwy do zgromadzonych gości dołączali kolejni Tatarzy oraz grupy rekonstrukcyjne odziane w stroje z końca XVII wieku. W słońcu pięknie błyszczały półksiężyce na wieżach meczetu, górujący w tłumie złoty buńczuk oraz zbroje i szable. Kolorowe stroje z epoki oraz flagi dopełniały obraz na placu. Wszyscy zgromadzeni goście mogli go w pełni podziwiać podczas parady, która przemaszerowała spod meczetu do miejsca, gdzie miały się odbywać główne uroczystości.

Podczas uroczystego otwarcia dowiedzieliśmy się, że w spotkaniu uczestniczą Tatarzy nie tylko z Polski ale także z Litwy, Ukrainy, Rosji i innych krajów. Wśród zaproszonych gości zauważyłem wicemarszałka województwa Macieja Żywno, przedstawicieli Straży Granicznej, Lasów Państwowych oraz lokalnych władz samorządowych. Mocnym elementem symbolizującym otwarcie festynu były cztery salwy z muszkietów w wykonaniu XVII-wiecznej piechoty. Gości z całej Polski było naprawdę dużo. Na na placu rozstawiono dla nich punkty gastronomiczne, wystawowe, namioty Straży Granicznej, Lasów Państwowych, policji i wojska, w których szczególnie dzieci miały wiele możliwości do zabawy i nauki. Można było zjeść szaszłyk, napić się kumysu i kwasu chlebowego, dostępne były do spróbowania pilaw, czebureki czy dżajma i smaczna szurma, zupa na bazie baraniny i warzyw. Dużą popularnością cieszyły się ciasta oraz roznoszony przez dziewczęta w tatarskich strojach smakołyk przypominający znane na Suwalszczyźnie „mrowisko”. Na scenie głównej zgodnie z planem trwały występy zespołów i wokalistów prezentujących piosenki i tańce ze swoich regionów.

Oprócz tradycyjnego tańca z filiżankami na głowie, występu leciwego akordeonisty najbardziej zainteresował mnie krótki pokaz Tatara z Kaliningradu, który zagrał na sięgającym kultury neolitu instrumencie zwanym przez jednych drumlą a przez innych chomusem. Ludowy instrument Jakutów nie wydobywa melodii tylko coś w rodzaju wibracji mających wprawić słuchającego w określony nastrój. Organizatorzy zapewnili również pokazy i konkursy. Można było obejrzeć walki kick-boxingu, mecz piłki nożnej, zawody w noszeniu wiader z wodą na tradycyjnych nosidłach, turniej kulinarny „tatar dla Tatara”, podczas którego mogliśmy obserwować przygotowanie tego popularnego dania oraz je próbować. Chętni mogli przypomnieć sobie zasady resuscytacji, obejrzeć wóz strażacki czy sprzęt sportowy. Dzieci jak zwykle uroczo wyglądały w wojskowych kamizelkach i hełmach. Kto chciał mógł postrzelać z łuku lub wziąć udział w prowadzonych przez Tatarów krymskich warsztatach garncarskich. Można było zwiedzić niewielkie tatarskie muzeum lub wejść do jurty i poczuć klimat życia w tym namiocie. Panie ustawiały się w kolejkę do malowania dłoni henną.

Jednym z najbardziej oczekiwanych punktów Sabantuj 2018 była rekonstrukcja bitwy pod Parkanami z 1683 roku. Jak głosi legenda, to właśnie pod Parkanami pułkownika Samuel Murza Krzeczowski miał uratować życie samego Jana Sobieskiego. Krzeczowski i jego podkomendni z chorągwi tatarskiej jazdy konnej otrzymali w zapłatę Kruszyniany i okoliczne ziemie. Na pokazie bitwy przygotowanej przez grupy rekonstrukcyjne zjawiły się tłumy ludzi. Wyglądało na to, że właśnie na ten pokaz specjalnie przyjechali. Strzały z małych działek, kanonada muszkietów, szarże polskiej jazdy, szczęk szabel w walce i unoszący się nad szańcami obronnymi dym sprawiały wrażenie, że jesteśmy w centrum historycznej bitwy. Rezultat bitwy nie mógł być inny niż przed laty. Wojska tureckie uciekły z pola bitwy a wojska polsko-cesarskie okryły się chwałą. Po zakończeniu bitwy jej uczestnikom jak i obserwatorom należał się specjalny posiłek. Oczekiwały na nich trzy pieczone przez dzień cały barany. Nie mam problemu z jedzeniem jagnięciny czy baraniny, ale nigdy nie wiem jak wybierać najlepsze kąski. Tym razem było łatwiej, doradził mi znany kucharz i promotor idei "Slow Food" Kuba Korczak. Mogę więc zamknąć moją opowieść słowami, w których odkryjecie parafrazę znanego cytatu:" I ja tam byłem, kumysu popiłem, barana próbowałem i Wam to opisałem".

 

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Wojciech Masłowski

udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Zapraszamy na relację na żywo


Wigry Suwałki


Promień Mońki

27.04.2024
18:00

Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
04.27.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
26.04.2024

ostrzenie pił

Dodaj nowe ogoszenie