04.04.2017

Arka Gdynia – Wigry Suwałki 2:4. Wygrali, odpadli, ale dali pokaz gry. Dziękujemy za te 10 miesięcy

Biało-niebiescy zdeklasowali drużynę z ekstraklasy na jej boisku. Cóż z tego, kiedy to Arka, która miesiąc temu wygrała w Suwałkach 3:0, awansowała do majowego finału Pucharu Polski na PGE Narodowym.

Zaraz po tej przykrej i niezasłużenie tak wysokiej  porażce w pierwszym meczu, modliliśmy się o to, żeby w Gdyni drużyna Dominika Nowaka nie przyniosła wstydu. Po pełnym emocji i dramatycznych zwrotów akcji rewanżu, możemy być z Wigier dumni.

Suwalski klub obchodzi 70-lecie. Za największy w historii uchodzi mecz 1/16 finału Pucharu Polski z Legią Warszawa z 1979 r., z którą biało-niebiescy przegrali po golu straconym w ostatniej minucie dogrywki. Dzisiaj śmiało może nim konkurować mecz w Gdyni, gdzie stawka była dużo wyższa, sukces dosłownie o włos.

- Cóż z tego, że byliśmy dużo lepsi, że zbieramy pochwały – denerwuje się Dominik Nowak, trener Wigier. - Przyjechaliśmy do Gdyni po finał, a wracamy z niczym. Głównie przez sędziego. Do prowadzenia tak ważnych spotkań nie powinno się delegować tak słabych arbitrów. Jeżeli jest młody i się uczy, to niech to robi w niższej lidze.

Suwalczanie mają pretensje o trzy decyzje sędziego , które zaważyły na wyniku. Ich zdaniem nie powinien odgwizdać przeciwko nam karnego, ani wolnego, po którym gdynianie zdobyli drugą bramkę. Powinien zaś uznać gola dla Wigier na 5:2, bo w tej sytuacji nie było żadnego spalonego. Takiej stuprocentowej pewności nie mieli jednak nawet telewizyjni komentatorzy, mądrzejsi o wielokrotne powtórki z ujęć z kilku kamer. Sędzia mógł i nie mógł, pozostanie gdybanie.

W tym roku Arka wygrała tylko w Suwałkach. W ekstraklasie poniosła już pięć porażek, w tym w ostatnich trzech meczach. Wigry pragnęły wykorzystać jej kryzys, ale przede wszystkim zagrać bardzo dobry mecz. I to się udało, wyłącznie dzięki nim widzowie zapewne nie tylko w kraju mogli, dzięki Polsatowi Sport, obejrzeć spotkanie godne półfinału Pucharu Polski.

W porównaniu do ligowego składu, Dominik Nowak zmienił niemal całą obronę. Zostawił w niej, i to w roli kapitana,  Macieja Wichtowskiego, obok którego na środku zagrał Rafał Remisz. Prawym obrońca był Artur Bogusz, a lewym Miłosz Kozak, który, dotąd skrzydłowy, biegał wzdłuż całej długości boiska. W środku pomocy wystąpili defensywni Mateusz Radecki i Rafał Augustyniak oraz napędzający ofensywę Omar Santana i Damian Kądzior. Obaj wpisali się na listę strzelców, a jeszcze obsługiwali podaniami Kamilów Adamka i Zapolnika.  

Suwalczanie nie kryli, że od początku rusza do szturmu, i tak rzeczywiście było. Szybsi, pomysłowi, bardziej bojowi od rywali zaczęli niepodzielnie rządzić na boisku, Arka u siebie miała problem z wyjściem z własnej połowy.

Wigry grają, Arka biega

Plan był taki, żeby strzelić gola w pierwszych 15-20 minutach. Gdyby stoper Arki Michał Marcjanik nie wybił piłki z linii bramkowej po strzale z 12 metrów Omara Santany, założenie byłoby perfekcyjnie wykonane. Biało-niebiescy objęli prowadzenie minutę później, niż dopuszczał plan. Z autu na do Kamila Zapolnika rzucił Artur Bogusz, a do odbitej sprytnie tyłem głowy piłki dopadł Damian Kądzior i końcówka palców prawej, swojej słabszej nogi kopnął ją pod poprzeczkę. Był to pierwszy gol największego asa Wigier w tej edycji pucharu.

Biało-niebiescy głośno mówili o tym, że drugą bramkę najchętniej wbiliby „do szatni”. Mówisz, masz. W 44 minucie wbiegającego pole karne gdynian Mateusza Radeckiego zahaczył Yannick Kakoko i sędzia wskazał na „wapno”. Łotewski bramkarz Arki wyczuł intencje Kamila Zapolnika, ale nie zdołał sięgnąć piłki  płasko posłanej w sam prawy róg. Ku konsternacji miejscowych i ich kibiców,  do przerwy było 2:0 dla Wigier (szkoda tej okazji Santany) i do odrobienia pozostawała już tylko jedna bramka.

- W szatni, muszą paść ostre słowa, bo inaczej będzie tragedia – podsumowywał pierwsze  45 minut przed kamerami Polsatu Sport Marcin Warcholak, lewy obrońca gdynian. – Wigry grają w piłkę, a my za nią biegamy.

Grzegorz Niciński rzeczywiście musiał nawrzeszczeć na swoich zawodników. Niedługo po zmianie stron Arka zdobyła gola z rzutu karnego, którego wcale zdaniem suwalskiej ekipy, nie powinno być.  Kamil Zapolnik chwytem powstrzymał przeciwnika i za taktyczny faul obejrzał żółtą kartkę. Po wrzutce z rzutu wolnego odbił piłkę ramieniem w taki sposób, że arbiter uznał to za zagranie ręką. Skutecznym wykonawca rzutu karnego, podobnie jak miesiąc wcześniej w Suwałkach, był Mateusz Szwoch.     

Dwie minuty później było już 3:1 dla biało-niebieskich, znowu po rzucie z autu. Zapolnik wypatrzył Omara Santanę, który zwodem oszukał jednego z obrońców i kapitalnym strzałem z 20 metrów nie dał szans golkiperowi gospodarzy. Hiszpański pomocnik Wigier uderzył technicznie, fałszem i odchodząca od bramkarza piłka wpadła do siatki przy samym słupku.

Miejscowi gracze byli już solidnie wystraszeni, zaczęli grać z większym zaangażowaniem i  konstruowali ataki. Po jednym z nich pięć metrów przed Hieronimem Zochem znalazł się Rafał Siemaszko, ale bramkarz Wigier, a w przeszłości Arki, instynktownie zdążył wystawić rękę.

Kolejnego kontaktowego gola Arka zdobyła po rzucie wolnym, którego według naszych nie powinno być, bo Mateusz Radecki nie popełnił faulu.  Na 25. metrzy lekko dotknął piłkę Michał Nalepa , a Austriak Dominik Hofbauer posłał bombę w lewe okienko bramki Wigier. Hieronim Zoch był bezradny, była to bramka z gatunku tych „stadiony świata”.

Ten gol będzie przebojem internetu

Cały świat będzie za to oglądał bramkę na 4:2 dla Wigier. Szarżujący prawa stroną Damian Kądzior dośrodkował , ale zbyt głęboko i piłka padła łupem bramkarza. Kiedy Pavel Steinbors rzucił ją lekko przed siebie, żeby daleko wykopnąć, zza jego pleców wybiegł wracający zza końcowej linii Kądzior i pewnie strzelił do pustej bramki. To był zapewne najłatwiejszy gol Damiana w karierze, a Łotysz długo będzie wstydził się swego gapiostwa.

O tym czy nie zagapił się sędzia asystent długo natomiast dyskutować będą piłkarze i kibicie Wigier. W 90 minucie z prawej strony dośrodkował Kamil Adamek, piłki nie sięgnął bramkarz i obrońca oraz Kamil Zapolnik, i z bliska do siatki wepchnął ją Mateusz Radecki. Zapewne za sugestią bocznego sędzi odgwizdał spalonego, ponoć centymetrowego. Ogromny żal, a może i słuszne pretensje. Wynik 5:2 premiował awansem Wigry.

Celujemy w ekstraklasę

- Każdy widział, kto był lepszy – mówił po meczu do mikrofonu rozgoryczony Damian Kądzior. - Marzyliśmy o finale na Narodowym. Czegoś zabrakło, za wcześnie odbywał się pierwszy mecz (28 lutego – przyp. wł.), za wysoko w nim ulegliśmy. Ten dwumecz przegraliśmy w Suwałkach. Tak jak chcieliśmy jednak, cieszyliśmy się grą, zdominowaliśmy zespół ekstraklasy na jego boisku, pokazaliśmy, ze zasługujemy na ekstraklasę i w czerwcu chcemy cieszyć się z awansu do niej.  

Strzelcowi dwóch goli wtórował Hieronim Zoch, którymi kapitalnymi interwencjami zapobiegł utracie dwóch goli. Miesiąc temu w Suwałkach siedział na ławce, wówczas bronił Damian Podleśny.

- U siebie uzyskaliśmy bardzo zły wynik, ale wierzyliśmy w sukces – mówił Zoch  reporterowi Polsatu Sport. – Do przerwy rezultat był wymarzony. W drugiej połowie to traciliśmy, to odzyskiwaliśmy nadzieję. Szkoda, ze zabraknie nas na Narodowym. Dostaliśmy jednak pozytywnego kopa. Teraz nie boimy się już nikogo i musimy skupić się na lidze, bo tam walczymy o wysoki cel.

Wigry pięknie pożegnały się z marzeniami o grze na Narodowym, w dobrym stylu zakończyły trwająca od lipcowego meczu ze Świtem Nowy Dwór pucharowa przygodę.  Dzisiaj, w drugim półfinale Pogoń Szczecin podejmuje Lecha Poznań. W pierwszym meczu Lech wygrał 3:0.

Wojciech Drażba 

Fot. www.laczynaspilka.pl

 Rewanżowy mecz Półfinału Pucharu Polski   

Arka Gdynia - Wigry Suwałki 2:4 (0:2)

Bramki: 0:1 – Damian Kądzior 21, 0:2 – Kamil Zapolnik 45-karny, 1:2 – Mateusz Szwoch 50-karny, 1:3 – Omar santana 52, 2:3 – Dominik Hofbauer 64, 2:4 – Damian Kądzior 79.

Żółte kartki: Stolc, Hofbauer, Barišić, Šteinbors (Arka), Zapolnik, Santana (Wigry). Sędziował: Wojciech Myć (Lublin). Widzów:4476

Arka: Pāvels Šteinbors - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Przemysław Stolc,  Marcin Warcholak, Marcus Vinícius (41 Luka Zarandia), Dominik Hofbauer, Yannick Kakoko (46 Michał Nalepa), Mateusz Szwoch, Dariusz Formella, Rafał Siemaszko (79 Josip Barišić).

 

Wigry: Hieronim Zoch - Artur Bogusz (78 Damian Gąska), Maciej Wichtowski, Rafał Remisz, Miłosz Kozak, Damian Kądzior, Omar Santana (81 Adam Ryczkowski), Rafał Augustyniak, Mateusz Radecki, Kamil Zapolnik, Kamil Adamek.

Pierwszy mecz

Wigry  - Arka 0:3. Awans: Arka.  

udostępnij na fabebook
06.04.2017, 12:28:02

Oskar0047

Byłem w Gdyni i w Suwałkach w 1979 z legią Wielkie mecze Teraz oglądam powtórki z Gdyni i jedno co. mi przychodzi do głowy to sędzia ch..

06.04.2017, 10:32:11

Piter

Arka - Wigry 1-5 prawidłowy wynik, były brawa dla zawodników Wiger od nas kibiców Arki, wielki szacun dla Was. Tym razem sędziowie wykiwali Was.pozdro

06.04.2017, 01:50:50

pen

W tym meczu bez dwóch zdań byliście o niebo lepsi, wielki szacun za pokaz lekcji naszej Arce, zimny prysznic przyda im się przed finałem. Pozdrowienia z Gdyni.

05.04.2017, 09:12:50

sekstus empiryk

brawo za grę sedzia wam odebrał szansę na finał ale dla mnie jesteście wielcy pozdrowienia z Gdańska

Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
11.06.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
Dodaj nowe ogoszenie