Mało brakowało, a przy budowie mostu energetycznego 400 kV zginąłby kolejny mężczyzna. Pracujący na wysokości robotnik zasłabł i zawisł na linach ochronnych. Na ziemię wrócił dopiero, gdy pomocy udzielili mu suwalscy strażacy.
Mężczyzna pracował przy podpinaniu lin mostu energetycznego we wsi Szołtany między Szypliszkami, a Puńskiem. W środowe popołudnie stracił przytomność, zsunął się z wózka i zawisł ponad 30 metrów nad ziemią. Na szczęście dla niego uratowały go pasy, którymi był przypięty.
Na miejsce przyjechała straż pożarna z Sejn. Wysięgnik na ich wozie był jednak o 13 metrów za krótki. Wezwano więc na pomoc strażaków z Suwałk i specjalistyczną ekipę wysokościową z Gołdapi.
- Mężczyzna wisiał na wysokości 36 metrów. Na szczęście nasza najdłuższa drabina sięga do 37 metrów. Udało się nam więc odpiąć mężczyznę i sprowadzić bezpiecznie na ziemię - relacjonuje kapitan Anna Dworak-Petrikas, rzecznik prasowy suwalskiej straży pożarnej.
Poszkodowany odzyskał przytomność. Nie wrócił jednak do pracy i został karetką przewieziony do szpitala.
Mniej szczęścia miał robotnik, który kilkanaście dni temu spadł z jednego z ustawianych słupów linii wysokiego napięcia w Klonorejści w gminie Szypliszki. 30-letni mężczyzna zginął tam na miejscu. Choć miał na sobie uprząż ochronną, to nie była ona odpowiednio przymocowana.
(mkapu)
[09.06.2015] Klonorejść. Robotnik spadł, bo nie był przypięty
[07.06.2015] Śmierć przy budowie mostu energetycznego. Prokuratura bada sprawę [zdjęcia]
[13.04.2015] Most energetyczny. Sześć przelotowych słupów w Suwałkach [zdjęcia]