22.06.2016

Za 22 dni rusza 26. Międzynarodowa Piesza Pielgrzymka Suwałki – Wilno

Już tylko 22. dni pozostały do 26. Międzynarodowej Pielgrzymki Pieszej Suwałki – Wilno, a konkretnie z prowadzonego przez Salezjanów Księdza Bosko, najdalej wysuniętego na północny-wschód Polski, Sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia w Suwałkach do Wilna, przed oblicze „...Tej, co w Ostrej Świeci Bramie”. O przygotowaniach do pielgrzymki rozmawiamy z ks. Tomaszem Pełszykiem SDB, który już po raz 8. będzie Głównym Przewodnikiem Pielgrzymki

To będzie wyjątkowa pielgrzymka, bowiem wplata się w kalendarz ważnych dla polskiego kościoła wydarzeń: Roku Miłosierdzia, 1050 rocznicy Chrztu Polski, przyjazdu do Polski Papieża Franciszka i Światowych Dni Młodzieży, których gościem będzie papież...

ks. T. Pełszyk: Rzeczywiście, nasza tegoroczna pielgrzymka wplata się miedzy obchody 1050-lecia Chrztu Polski a wizytę Ojca Świętego i Światowe Dni Młodzieży. Były takie pomysły, sugestie, żeby termin naszej pielgrzymki przyspieszyć lub opóźnić. Zostaliśmy przy stałym od  lat terminie, między innymi dlatego, że wkraczamy do Wilna 24, a kończymy pielgrzymkę 26 lipca, czyli w przeddzień przylotu do Krakowa Papieża Franciszka i inauguracją Światowych Dni Młodzieży. Hasło tegorocznej pielgrzymki brzmi: „Miłosierdzie źródłem nadziei”, a my w Roku Miłosierdzia idziemy do Wilna, które jest Miastem Miłosierdzia, z kaplicą w której znajduje się pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego, a Ostra Brama tronem Matki Bożej Miłosierdzia. Zatem naszą pielgrzymkę, która, jak każda, ma charakter rekolekcji w drodze, traktujemy jako przygotowanie do Światowych Dni Młodzieży.   

Czy, a jeśli tak to w jaki sposób ta pielgrzymka będzie się różniła od 25. poprzednich?

ks. T.P.: Nie, cała logistyka pozostaje bez zmian, zapewne w pielgrzymce pójdzie spora grupa osób, które uczestniczyły we wcześniejszych naszych pielgrzymkach, a na drodze spotkamy ludzi, których spotykaliśmy w poprzednich latach. Będzie też część nowych, ale nowością będzie to, że chcemy całość konferencji, rozważań w drodze przygotować pod kątem Miłosierdzia, ale też przyjrzenia się poszczególnym świętym, wybranym z grona polskich świętych i błogosławionych, których życie i działalność charakteryzowały się odniesieniem do Miłosierdzia Bożego. I przyglądając się ich życiu i wsłuchując się w przygotowane rozważania o miłosierdziu, chcemy przeżyć te nasze rekolekcje w drodze do Wilna.

Są już chętni do udziału w 26. pielgrzymce?

ks. T.P.: Tak... Wprawdzie biuro pielgrzymki tradycyjnie rozpoczęło działalność 15 czerwca, ale ludzie wcześniej zgłaszali się za pośrednictwem strony internetowej pielgrzymki (http://www.suwalki-wilno.salezjanie.pl/), dzwonili i dzwonią, pytali i pytają  o warunki udziału, możliwości zapisu. Zbieramy też chętnych do służb odpowiedzialnych za organizację, bezpieczeństwo i przebieg pielgrzymki. Faktycznie rzecz biorąc pielgrzymka trwa cały rok.

Czy, a jeśli tak to w jakim stopniu zmieniło się nastawienie litewskich władz, ale też części społeczeństwa, do pielgrzymów z Polski. Nie jest tajemnicą, że w poprzednich latach organizatorzy napotykali na różne, często sztucznie tworzone przeszkody, niechęć ...

ks. T.P.:  Od czasu kiedy ja odpowiadam za przygotowanie pielgrzymki, czyli do roku 2009 zmieniło się i to bardzo. Dziś podchodzą do pielgrzymki i pielgrzymów spokojnie, odnoszę wrażenie, że pielgrzymka nie jest już dla nich jakimś dziwactwem ludzi, którzy nie wiadomo po co idą i czego chcą. Pielgrzymka stała się trwałym elementem lipcowego nazwę to krajobrazu, a na terenach zamieszkałych przez Polaków ludzie wręcz czekają na nas. Barierą jest wprawdzie wciąż język, ale już nie taką, jaką był przed laty. Na Litwie wreszcie przestali bać się pielgrzymów, a zaczęli postrzegać nas jako bliźnich, otwierają swoje domy, zapraszają do siebie.

Praktycznie rzecz biorąc pierwsi pielgrzymi pojawiają się w Suwałkach dwa-trzy dni przed wyjściem na trasę, trzeba ich gdzieś zakwaterować, znaleźć miejsce na noclegi. Plac za domem parafialnym zamienia się w pole namiotowe, a korytarze i salki w sypialnie, ale dla wszystkich i tak nie wystarczy miejsca. Część pątników znajduje „przystań” w mieszkaniach suwalczan...

ks. T.P.: Przez lata nawiązały się już znajomości, przyjaźnie i wiele osób nawet nie szuka noclegu za pośrednictwem naszego biura pielgrzymkowego, a kontaktuje się bezpośrednio z suwalskimi rodzinami. Ale co roku do biura zgłaszają się nie tylko nasi parafianie, ale też z innych suwalskich parafii i oferują przyjęcie określonej grupy osób, traktując to jako swój wkład w pielgrzymkę. Podobnie podchodzą ludzie do których wysyłamy pielgrzymkowe plakaty z prośbą o ich rozpropagowanie. Oni traktują to jako formę pielgrzymowania duchowego, sami nie mogą pójść, ale duchowo wiążą się z tymi, którzy wyruszają na pątniczą trasę. To też jest jakiś wymierny duchowy sukces pielgrzymki ostatnich lat, bo wcześniej uwaga skupiona była na pielgrzymach pieszych, a duchowa zostawała gdzieś tam z boku, umykała uwadze...

Kto i jak może uczestniczyć w tej nowej formie pielgrzymowania, czyli w pielgrzymce duchowej?

ks. T. P.:  W tej formie pielgrzymowania może uczestniczyć każdy, kto nie jest w stanie, z różnych przyczyn: zdrowotnych, zawodowych, fizycznie wyjść z nami na trasę i chce uczestniczyć w tych dobrach duchowych, wymodlonych przez pielgrzymów.  Trzeba się po prostu zapisać, formularz jest dostępny na stronie internetowej pielgrzymki, podać swoje dane, a my wyślemy książeczkę pielgrzyma duchowego, zobowiązać się do modlitwy za tych, którzy będą na trasie. Dla mnie jest to taka wymiana duchowych darów pomiędzy osobami idącymi w pielgrzymce i tymi, którzy by chcieli iść, ale nie mogą. Takie modlitewne zaplecze jest bardzo potrzebne obu stronom. Każdego roku, może niezbyt wiele, ale przybywa pielgrzymów duchowych.

Każdego roku widać też coraz większe zainteresowanie pielgrzymami osób nazwijmy je odprowadzających, które idą z pielgrzymami kilkaset metrów, albo kilka kilometrów, często są to rodziny pątników, ale bywają też ludzie, którym na kilkadziesiąt minut czy na kilka godzin, udaje się oderwać od swoich obowiązków zawodowych, domowych i idąc chcą poczuć się tak jak prawdziwi pielgrzymi. Coraz więcej osób podchodzi też do pielgrzymów podając im spisane na kartkach swoje intencje, prosząc o złożenie ich przed obliczem Matki Boskiej Ostrobramskiej i modlitwę w ich intencji.

ks. T. P.: To prawda, ale też coraz więcej osób podchodzi prosząc tylko „pomódlcie się za mnie”. To też jest sukces naszego pielgrzymowania, bo ci ludzie stojący początkowo z boku, z biegiem lat nabierają zaufania. Jak niedawno wyczytałem pielgrzymki z Suwałk, z Suwlaszczyzny, do Ostrej Bramy odbywały się już w XVII wieku, ale były to pielgrzymki pojedynczych osób, tak jak teraz do Santiago de Compostela. Wśród ludzi panuje takie przekonanie, że pielgrzym idący pieszo do cudownego miejsca będzie szybciej wysłuchany niż ten modlący się w  domu i chyba dlatego coraz więcej tych intencji powierzanych jest pątnikom.

Na ostatnich suwalskich pielgrzymkach wśród osób odpowiedzialnych za organizację i przebieg znalazłem trzy osoby o nazwisku Borysiak, a jednym z nich był sześciokrotny Główny Przewodnik, obecny proboszcz parafii Matki Bożej Miłosierdzia ksiądz Marek Borysiak...

ks. T. P.: Trzech... Borysiaków było więcej. Nasz proboszcz był głównym przewodnikiem, jego bracia, też księża, kwatermistrzem i odpowiedzialnym za biuro informacji. W tym roku jeden z Borysiaków nie będzie kwatermistrzem, ale obiecał, że za rok wróci. Nasz proboszcz, ze względu na swoje obowiązk,i też pozostanie w parafii. Ale pielgrzymował ich tata, nawet posługiwał w kuchni, kolejni, nie duchowni, brat i siostra też uczestniczyli w pielgrzymkach, od lat współtworząc naszą pielgrzymkę.

To 26. pielgrzymka, a ksiądz jest jej piątym głównym przewodnikiem. W tym roku używając sportowego języka, zostanie ksiądz samodzielnym liderem w tej klasyfikacji. Pierwszym przewodnikiem był ksiądz Leszek Ruciński (lata 1991-93), po nim na dwa lata (1994-95) „szefem” został ksiądz Dariusz Matuszyński, następnie ksiądz Dariusz Makowski (1996-2002), ksiądz Marek Borysiak (2003-08) i od 2009, czyli po raz ósmy ksiądz Tomasz Pełszyk. Co księdzu najbardziej utkwiło w pamięci z tych siedmiu suwalskich pielgrzymek...

ks. T.P: ... (śmiech) No tak zostaję samodzielnym liderem, bo do tej pory dzieliłem żółtą koszulkę z księdzem Dariuszem Makowskim. Wracając do pytania: pomimo upływu lat jest pewien schemat, który się nie zmienia. Trzeba załatwić samochody do przewozu bagaży, kuchnię, miejsca postoju na trasie i noclegi, zadbać o bezpieczeństwo pielgrzymów, informacje o pielgrzymce. Było mi łatwiej wejść w rolę osoby odpowiedzialnej za organizację pielgrzymki, bo wcześniej przez kilka lat uczestniczyłem w pielgrzymkach. Zdążyłem zatem poznać trasy, część ludzi, z którymi trzeba było załatwiać formalności, również na trasie. Jeśli ktoś mnie pyta o wrażenia z pielgrzymki, to najbardziej dramatycznym jest śmierć jednej z pątniczek. Zgon nastąpił w nocy, już po stronie litewskiej, musiałem stanąć przed osobą, której nie mogłem już pomóc i to mnie najbardziej dotknęło. Jak stwierdził lekarz przyczyną zgonu tej pani był zator płucny, a że stało się to w nocy nie było żadnych szans na jej uratowanie. To nauczyło mnie, że trzeba sprecyzować kartę pielgrzyma. Na karcie zgłoszeniowej pielgrzymi wpisywali numer telefonu, najczęściej podawali swój. Tak było też w przypadku tej pani, która zmarła. I gdybyśmy opierali się tylko na karcie zgłoszeniowej, którą mieliśmy z sobą, byłby spory problem z dotarciem do jej najbliższych. Na szczęście pani ta w kartach składnych przez wcześniejszymi pielgrzymkami podawała też numer telefonu stacjonarnego. Wystarczyło zajrzeć do komputera i tę tragiczną wiadomość mogliśmy szybko przekazać jej mężowi. Po tym zdarzeniu rozszerzyliśmy wpis w karcie o numer telefonu osoby najbliższej.

Jak już zaczęliśmy mówić o pielgrzymkowej „kuchni”, to zdejmijmy cudzysłów i porozmawiajmy o tej prawdziwej. Na forum pielgrzymkowym z ubiegłego roku jest dużo skarg na pracę kuchni, a ściślej mówiąc jej szefowej. Główny zarzut można ująć w słowa:” zupa była niesłona/niesmaczna, a ziemniaków trzeba było szukać z sitem”.

ks. T.P.: Zawsze na kuchnię jest najwięcej narzekań. Podam taki przykład. Kiedyś był taki człowiek, który od lat chodził z pielgrzymką i zawsze gdzieś na postojach „dojadał sobie” zupą, która zostawała. Wiadomo w jakich warunkach pracuje kuchnia. Właśnie ten pan na jednej z pielgrzymek, już pod Wilnem wyszedł przed grupę i zaczął narzekać, że  zupa niesmaczna, niesłona, że jeść się jej nie da. To było przykre stwierdzenie, zwłaszcza dla ludzi pracujących w kuchni. Kiedy inni jeszcze śpią obsługa kuchni od trzeciej rano jest już na nogach, muszą rozpalić ogień pod kotłami, zagotować wodę, zaparzyć kawę zbożową, herbatę czy miętę, żeby pątnicy o szóstej do śniadania mieli gorący napój.  Zaczynają też obierać ziemniaki, a nie jest to kilka, a kilkadziesiąt kilogramów. Kiedy my wyruszamy na trasę oni muszą pozbierać wszystko, przejechać kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów i przygotować zupę, bo w południe pielgrzymka zasiądzie do obiadu. Na nich żar leje się nie tylko z nieba, ale też spod kotłów. Nic zatem dziwnego, że chętnych do pracy w kuchni jest zdecydowanie mniej niż do jej krytykowania. Nie wiem jak oni to robią... Na ubiegłorocznej pielgrzymce jeden z suwalczan, których chodził z pielgrzymką kilka lat, postanowił „odpracować na kuchni” to co zjadł na wcześniejszych pielgrzymkach, a zaliczył ich sporo. Po pielgrzymce stwierdził, że nie wyobrażał sobie , że na kuchni jest taka ciężka praca. Teraz tylko podziwia ludzi, którzy decydują się pracować w pielgrzymkowej kuchni i każdy, kto narzeka na kuchnię niech chociaż pół dnia w niej popracuje, a przestanie marudzić i wybrzydzać...   Nakarmić nawet samą zupą ponad tysiąc osób to bardzo ciężki kawałek chleba.

Ale nie trzeba iść po kilkadziesiąt kilometrów dziennie. Co zatem mają zrobić ci, którzy wolą jednak iść niż pracować w kuchni?

ks. T.P.: Wypełnić i dosłać pocztą lub przez formularz na stronie pielgrzymi zgłoszenie i przesłać do nas. Jeśli ktoś chce popracować w jednej ze służb to zapraszam. Tak naprawdę pielgrzym nie musi się o nic martwić. Rano wstaje, oddaje bagaż na samochód, je śniadanie i w trasę. W południe obiad, wieczorem kolacja, modlitwa i spać. A służby porządkowe pracują kiedy reszta już albo jeszcze śpi. To poświęcenie ze strony ludzi, którzy idą na pielgrzymkę żeby służyć drugiemu człowiekowi. Bez takich osób każda pielgrzymka byłaby w jakiś sposób kulawa i wręcz niemożliwa do stworzenia.   

Dziękuję za rozmowę: Tadeusz Moćkun

XXVI Międzynarodowa Pielgrzymka Piesza Suwałki – Wilno wyruszy na trasę15. lipa 2016 r. po mszy świętej, która rozpocznie się o godz. 7:00. Dzień wcześniej, o godz. 21.00 pielgrzymi spotkają się na Apelu Jasnogórskim. Na trasie do Wilna dwa etapy w Polsce (pierwszy kończy się 15.07. Krasnopolu, drugi 16.07.w Berżnikach). Najkrótszy etap to 10 km (Nemzeis - Wilno), najdłuższy 35 km (Varena – Ejszyszki).  Wejście do Ostrej Bramy w Wilnie 24.07. msza św. o godz. 13.00 czasu litewskiego. 


udostępnij na fabebook
Skomentuj:
nick*
komentarz*
 
 
Zapraszamy na relację na żywo


Ruch Wysokie Mazowieckie


Wigry Suwałki

18.05.2024
16:00

Sponsor pogody
Pogoda
Newsletter

Jeżeli chcesz otrzymywać od nas informacje o nowych wiadomościach w serwisie podaj nam swój e-mail.

Kursy walut
05.18.2024 Kupno Sprzedaż
EUR 0.00% 4.4889 4.5795
USD 0.00% 4.1175 4.2007
GBP 0.00% 5.1508 5.2548
CHF 0.00% 4.5999 4.6929
16.05.2024

Pomoc w nauce

16.05.2024

Szukam

16.05.2024

SZUKAM PRACY

Dodaj nowe ogoszenie